Wiele słyszałam o
twórczości Stephena Kinga, ale jeszcze nie miałam przyjemności
czytać jego książek, dlatego gdy dostałam możliwość poznania
pierwszej części cyklu "Mroczna wieża", określanej
mianem dzieła życia autora – z ciekawością po nią sięgnęłam.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję pani Katarzynie z wydawnictwa
które pokusiło się o
wydanie kolekcji w nowych szatach graficznych, a pierwsza część
serii została dodatkowo wzbogacona o opowiadanie "Siostrzyczki
z Elurii". Zacznijmy jednak od początku. ;)
Opis pochodzący z okładki
książki "Roland"
"Na jałowej ziemi
przypominającej planetę po apokaliptycznej zagładzie pozostały
tylko ślady dawnej cywilizacji. Roland Deschain, ostatni z dumnego
klanu rewolwerowców, przemierza ten złowrogi, zamieszkany przez
mutanty, demony i wampiry świat, ścigając człowieka w czerni.
Wierzy, że ten posiadł tajemnicę Mrocznej Wieży – centrum
wszystkich światów, miejsca, w którym być może uda się
rozwiązać zagadkę czasu i przestrzeni i odkryć tajemnicę
istnienia."
Wspomnieć od siebie
muszę, iż cykl "Mroczna wieża" łączy w sobie elementy
fantasy, horroru i westernu. Ciekawy eksperyment, prawda? :)
Moje wrażenia po lekturze książki
Pierwsze co rzuca się w
oczy to cudowne wydanie. Dawna okładka przedstawiająca dwa
rewolwery ułożone w kształt wieży, została obdarzona dodatkową
miękką obwolutą, ukazującą czarno – białe zdjęcie mężczyzny
i chłopca wędrujących w kierunku odwróconej wieży. Ogromnie
przypadła mi do gustu zastosowana w książce czcionka i jej
rozmiar, które z całą pewnością sprzyjają czytaniu powieści.
Lekturę poprzedza wstęp
autora, który opowiada o kolejnych etapach tworzenia dzieła swojego
życia. Warto wspomnieć, iż Stephen King zaczął pisać Rolanda
mając dziewiętnaście lat, gdy był młodym, "niepokornym",
niedoświadczonym przez życie człowiekiem, postrzegającym świat
jako stojący przed nim otworem. Młody Stephen nie przeżył jeszcze
w tamtym czasie poważniejszych życiowych traum. Jak jednak wspomina
później autor – nie chciał zmieniać powieści pisanej na
różnych etapach swojego życia, bo przecież każdy wiek ma swoje
prawa i swój urok, każda część "Mrocznej wieży" jest
inna, a my, czytelnicy, możemy dzięki temu zaobserwować jak
rozwijał się styl pisania Kinga na przełomie lat. Czytając wstęp
pisarza wielokrotnie uśmiechałam się i zapałałam do niego wielką
sympatią.
"Roland" odkrył
przede mną zagadkowy, tajemniczy świat. Niejednokrotnie miałam
problem ze zrozumieniem tekstu, ponieważ King postanowił nie
przedstawiać nam swojego świata w sposób dosłowny, zachowując
chronologię wydarzeń i dokładnie opisując postacie. Dowiadujemy
się jedynie, iż rewolwerowiec Roland wędruje po opuszczonych
miastach, ścigając człowieka w czerni. Kim jest ten ostatni i
dlaczego Roland pragnie go dopaść dowiadujemy się stopniowo.
Pisarz wprowadza pojęcia: Niska i Wysoka Mowa, Wieża, Wyrocznia,
jądro egzystencji, ka – nie wyjaśniając nam od początku co te
słowa oznaczają. Jednocześnie stosuje przeskoki czasowe, w których
nie koniecznie od początku musimy się trafnie orientować. Trafiamy
do zupełnie nieznanego świata, a on długo takim dla nas pozostaje.
„-Dlaczego tutaj jestem
– zapytał Jake. - Dlaczego wyleciało mi z głowy wszystko, co
było przedtem?
-Dlatego że ściągnął
cię tu człowiek w czerni – odpowiedział rewolwerowiec. - I z
powodu Wieży. Wieża stoi jakby w punkcie przecięcia energii. W
czasie.
-Nie rozumiem tego!
-Ja też – przyznał
rewolwerowiec. - Ale coś się dzieje. W moim własnym czasie. Świat
poszedł naprzód, mówimy... stale to mówiliśmy. Teraz jednak
posuwa się szybciej. Coś się stało z czasem. Robi się bardziej
miękki.”
Nawet kiedy skończyłam
czytać książkę nie poznałam wszystkich istotnych w powieści
faktów, choć ich stopniowe odkrywanie było dość interesujące.
Dowiedziałam się przede wszystkim, kim jest tytułowy Roland.
Poznałam jego przeszłość oraz przyjaciół z dzieciństwa,
których już przy nim nie ma.
Spodobał mi się klimat
powieści: wędrówki Rolanda po opuszczonych miastach (niczym z
Dzikiego Zachodu), spotkania z: istotami żywymi i umarłymi,
demonami, czy powolnymi mutantami. Polubiłam Jake'a – zagubionego
chłopca z przyszłości, którego Roland spotkał na swojej drodze.
Tempo powieści raz jest powolne, innym razem akcja przyspiesza i nie
możemy się od niej oderwać. Mnie szczególnie spodobało się
spotkanie Rolanda w jednym miasteczek z nawiedzoną Sylwią Pittison
oraz ucieczka wędrowca i Jake'a przed śledzącymi ich powolnymi
mutantami.
Sporo osób zachwyca się
serią „Mroczna wieża”, jednak zazwyczaj ich miłość do tego
cyklu rozwinęła się wraz z kolejno pojawiającymi się częściami
cyklu. Wprawdzie „Roland” nie zdobył mojego serca, jednak sam
Stephen King mówi:
„(...) Roland nawet
nie brzmiał tak jak następne książki – był, prawdę mówiąc,
raczej trudny w lekturze. Zbyt często musiałem się za niego
tłumaczyć i powtarzać ludziom, że jeśli będą wytrwali,
odkryją, iż opowieść odnalazła właściwy ton dopiero w
Powołaniu Trójki.”
Jednocześnie nie mogłabym
nie wspomnieć o pozytywnych stronach książki. Nie można pozostać
obojętnym wobec tego, jak książka intryguje swoją tajemniczością.
Czytając miałam wrażenie, iż ostatecznie czeka nas wielkie
zaskoczenie, że w którymś momencie powiem „Woow, to jest
kapitalne”. Nie dotarłam wprawdzie do tego fragmentu, jednak
zauważyłam, iż w książce tkwi duży potencjał. Myślę, że
wytrwali zostaną nagrodzeni.
Osobiście jeszcze nie
wiem, czy przeczytam „Powołanie trójki” - czas pokaże. Jestem
jednak przekonana, iż to nie koniec mojej przygody z Kingiem i z
pewnością sięgnę po jego inne historie, tym bardziej że
opowiadanie „Siostrzyczki z Elurii” bardzo mi się spodobało.
Pochłonęłam je niemal jednym tchem. To tajemnicza historia o:
Rolandzie, zielonych ludziach, Johnie Normanie, wampirzych siostrach,
nietypowych lekarzach i o miłości. Poznajemy w nim zwyczaje i
obrzędy wampirzyc z Elurii, mamy do czynienia z medalionami o
niesłychanej mocy i narkotycznymi ziołami. Akcja stopniowo
przyspiesza i niemal od początku do końca z zapartym tchem śledzimy
losy bohatera. Zakończenie książki zaskakuje i mi troszkę złamało
serduszko, ale żeby przekonać się, co mam na myśli – sami
musicie sięgnąć po tę powieść.
A Wy? Znacie jakieś
powieści Kinga? Lubicie twórczość tego autora? Jakie jego książki
polecacie szczególnie? A może jesteście w trakcie lektury serii
„Mroczna wieża”? Jeśli tak... koniecznie napiszcie którą
część cyklu czytacie i jak podoba Wam się ta seria?