Kiedy zobaczyłam w nowościach
wydawniczych książkę Guillaume Musso, bestsellerowego autora, o
którego powieściach słyszałam bardzo dużo dobrego – bez
dłuższego zastanawiania się postanowiłam po nią sięgnąć.
Książka trafiła w moje ręce z wydawnictwa
za sprawą jak zawsze niezawodnej pani
Katarzyny (Pani Kasiu! Serdecznie dziękuję!)
Opis książki (pochodzący z okładki
fragment)
"Doskonale pamiętam ten moment:
stoimy nad brzegiem morza, patrząc, jak zachodzące słońce
rozświetla horyzont. Wtedy Anna zapytała:
'Czy wciąż byś mnie kochał, gdybym
zrobiła coś naprawdę złego?'
Co mogłem odpowiedzieć? Anna była
kobietą mojego życia. Za trzy tygodnie mieliśmy się pobrać.
Oczywiście, że ją kochałam, niezależnie od tego, co zrobiła.
Tak przynajmniej myślałem, gdy ona gorączkowo szperała w torebce
i wręczała mi zdjęcie, mówiąc:
'Oto, co zrobiłam'
Patrzyłem oszołomiony na jej sekret i
wiedziałem, że nasz los odmienił się bezpowrotnie. Zszokowany,
odszedłem bez słowa. Kiedy wróciłem, było już za późno –
Anna zniknęła.
Od tamtej chwili wciąż jej szukam."
Moje odczucia po lekturze
Czas ostatnio mnie nagli, bo wkrótce
spodziewam się odwiedzin kuzynki i jej córeczki (gdy czytacie ten
post jesteśmy już razem). Chciałabym jak najlepiej wykorzystać
ten okres, dlatego przez dwa tygodnie czasu na czytanie książek
będę miała zdecydowanie mniej. Postanowiłam zatem jak najszybciej
przeczytać i opisać egzemplarze recenzenckie, które do mnie
przybyły. Do czego dążę? Wyobraźcie sobie, iż lektura
"Dziewczyny z Brooklynu" zajęła mi jeden dzień. Pierwszy
raz w ciągu jednego dnia, niemal jednym haustem, pochłonęłam
książkę liczącą 360 stron. Wynik ten związany jest oczywiście
z lekkim piórem autora i przyjemnością, jaką dawało mi
poznawanie jego opowieści. Książkę czytało mi się tym łatwiej,
iż została pięknie wydana, a czcionka jest odpowiedniej wielkości
i sprzyja lekturze.
Fabuła spodobała mi się. Wydarzenia,
które spotkały główną bohaterkę naprawdę mną wstrząsnęły.
Historia książki zaciekawia, nie dłuży się. Pisarz co chwilę
odkrywa przed nami kolejne karty związane z postawioną przez niego
zagadką oraz nowe fakty dotyczące bohaterów. Postacie są ciekawie
skonstruowane. Mają swoje zalety, wady i tajemnice, których nie
odkrywają nawet przed najbliższymi. Dopiero lektura opowieści
pozwala nam na wejrzenie w najgłębsze zakamarki ich przeszłości,
serc i dusz. Zaskoczenia, jakie zaserwował pisarz niejednokrotnie
powodowały, iż szeroko otwierałam usta lub wbrew mej woli
wydobywały się z nich słowa: "O ja!", "Ja
pierniczę!" a także niestety mniej cenzuralne.
Często zdarza mi się, iż czytając
kryminał (bo w moim odczuciu to taka książka obyczajowa z wątkiem
kryminalnym) mam problem z zapamiętaniem postaci i ich nazwisk.
Muszę sporządzać notatki, by wiedzieć kto jest kim i co zrobił.
Tutaj nie miałam takiego problemu, mimo iż obcojęzyczne nazwiska
naprawdę nijak mi się nie kojarzyły. Guillaume Musso pisząc o
poszczególnych postaciach robi to w taki sposób, iż nie mamy
najmniejszej wątpliwości o kim w danej chwili jest mowa.
Pisarz doskonale łączy fikcję z
rzeczywistością. Mam dreszcze kiedy pomyślę o tym, iż podobne do
opisanej w "Dziewczynie z Brooklynu" sytuacje zdarzają się
w świecie realnym.
Jednak muszę to napisać! Przygotujcie
się na niewielki spojler dotyczący treści książki!
UWAGA! SPOJLER! NIE CHCESZ! NIE CZYTAJ!
Autor porusza problem kobiet (a w
zasadzie nastolatek) więzionych, bitych i gwałconych przez swoich
oprawców. Więzionych przez baaardzo długi czas.
KONIEC SPOJLEROWANIA ;)
Spodobało mi się, iż każdy rozdział
poprzedzony jest cytatem pochodzącym od wybitnych pisarzy tj.:
Victor Hugo, Stephen King, Haruki Murakami, czy filozofa Protagorasa.
Guillaume Musso wspomina o wielu istotnych miejscach w Nowym Jorku i
Francji, wydarzeniach (tj. historie prezydentów, zamachy
terrorystyczne), pisarzach (Donna Tartt, Richard Powers, Stieg
Larsson, Toni Morrison), wybitnych postaciach w historii kina (bracia
Coen, Michael Haneke, Krzysztof Kieślowski, bracia Dardenne) i
filmach ("Titanic", "Biała wstążka", "Podwójne
życie Weroniki", "Pocahontas, "Król lew",
"Biała wstążka") – co osobiście bardzo cenię w
czytanych pozycjach.
"Dziewczyna z Brooklynu" to
ciekawa, wciągająca fabularnie, niejednokrotnie zaskakująca, z
interesująco skonstruowanymi postaciami powieść, którą czyta się
bardzo szybko. Nie nazwałabym jej thrillerem, jak opisano ją na
okładce, gdyż nie powodowała we mnie uczucia niepewności,
przerażenia, nie wywoływała gęsiej skórki. Nie odczuwałam
napięcia, czekając z zapartym tchem na to, co wydarzy się za
chwilę. Po zakończeniu lektury nie mam wrażenia jakoby książka
ta była wyjątkową pozycją, jednak czytając ją przez niemal cały
czas byłam zaciekawiona treścią, opisane wydarzenia obserwując
jakby "z boku" i miło spędziłam przy niej czas!
Prawdopodbnie (jeśli tylko starczy mi życia ;) ) w przyszłości
jeszcze sięgnę po Musso, dlatego polecam Wam ten ciekawy, lekki w
lekturze kryminał.
A Wy czytaliście już jakieś książki
Guillaume Musso? Co możecie o nich powiedzieć? A jeśli jeszcze po
nie nie sięgaliście – czy macie je w planach?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz