niedziela, 12 lutego 2017

Moje końcoworoczne stosiki :)

Staram się ograniczać napływ kolejnych książek do mojej biblioteczki. Obecnie ułatwia mi to czytnik ebooków – cudowny prezent świąteczny od mojego męża. :)) Oczywiście nie usunęłam całkowicie papieru z mojego życia. Szelest przewracanych kartek, zapach zadrukowanego papieru, cudowne oprawy – z tego nie mogłam zrezygnować całkowicie. ;) Jednak z przyjemnością korzystam z czytnika i staram się nie zawalać nadmiernie szafek kolejną masą tytułów, dzięki czemu ostatnio nabywam ich mniej. Natomiast pod koniec ubiegłego roku, gdy nie miałam jeszcze czytnika – troszkę nowych książek zasiliło moje półki. Nadszedł czas, aby Wam je pokazać, zatem zapraszam... :))



Część z tych tytułów już u mnie widzieliście, część będzie dla Was nowością. Która z książek szczególnie Was ciekawi? Której recenzje przeczytalibyście najchętniej? A może już jakieś z nich czytaliście? Jak je oceniacie? :))

środa, 8 lutego 2017

Czytelnicze i blogowe podsumowanie stycznia 2017

Wpadając na czytelnicze blogi, na które lubię zaglądać zauważam, że większa część z Was, która zwykle to robi – podsumowała już swój czytelniczy styczeń. Zatem i ja przybywam tu dzisiaj, by pokazać Wam, co przeczytałam i napisać co ostatnio działo się u mnie.

W styczniu 2017 przeczytałam 6 książek i wynik ten naprawdę mnie zadowala.
Moje lektury prezentują się następująco.



1."Awaria małżeńska" Nataszy Sochy i Magdaleny Witkiewicz – 370 str. (wrażenia wkrótce)
2."Ukryta łowczyni" Danielle L. Jensen – 510 str. (mój opis tutaj)
3."W plątaninie uczuć" Gabrieli Gargaś – 384 str. (moja ocena) 
4."Dwór cierni i róż" Sarah J. Maas – 524 str. (opinia tutaj)
5."Sezon na cuda" Magdaleny Kordel – 320 str. (opis tu)
6."Dziewczyna którą kochałeś" Jojo Moyes – 512 str. (moja recenzja)

Miałam ogromny problem, by wybrać jedną najlepszą książkę, więc podam Wam moje dwie zdecydowane faworytki – to "Dwór cierni i róż" (czytałam ją jak wspaniałą baśń; nic dziwnego, bowiem wzorowana jest na "Pięknej i bestii") oraz "Dziewczyna, którą kochałeś", która przedstawia przepiękną historię obrazu oraz dwóch kobiet – jednej żyjącej w okresie wojennym, drugiej w czasach współczesnych.
Łącznie w styczniu przeczytałam 2620 stron, co daje 84,5 strony dziennie. To dwa razy więcej niż w grudniu. :D

Opublikowałam 5 recenzji. Oprócz tych, do których odsyłam Was powyżej jeszcze książki "Po prostu bądź" Magdaleny Witkiewicz – moje wrażenia tutaj.
Mój blog wyświetliliście w styczniu na swoich ekranach łącznie około 9.000 razy, dziennie 200-350 razy, a rekord wyniósł 556 wyświetleń w ciągu dnia (ogrooomnie Wam dziękuję). Najchętniej czytaliście o:
4.książce "Po prostu bądź" Magdaleny Kordel
5."Dworze cierni i róż" Sarah J. Maas

Oprócz tego chętnie czytaliście o:
1.czytelniczym i blogowym podsumowaniu grudnia
3.najlepszych lutowych premierach – tu ich część pierwsza

 A co Wy przeczytaliście? Jakie lektury Was zachwyciły? Jakie wydarzenia blogowo – czytelnicze były dla Was najważniejsze w styczniu? Jestem tego bardzo ciekawa, więc koniecznie podzielcie się tym ze mną w komentarzach.

poniedziałek, 6 lutego 2017

"Do trzech razy śmierć" Aleksandra Rogozińskiego - zachwyt i zawód w jednym? ;)

Aleksander Rogoziński to autor, którego rozwój pisarski śledzę od jego fantastycznego debiutu – jakim był "Ukochany z piekła rodem" (tu przypominam moje wrażenia)"Morderstwo na Korfu" (mój opis tutaj) powtórzyło sukces poprzedniej części, i seria z Joanną i Betty stała się moją ulubioną. Niestety póki co następnych części nie będzie. :(( Kolejna, nie związana z poprzednimi książka "Jak cię zabić, kochanie" nie spodobała mi się tak bardzo jak poprzednie. Nie mam wobec niej jakichś wielkich zarzutów, ale zastosowany w niej humor nie był tym, który tak ujął mnie w poprzednich publikacjach (moje odczucia)Chcecie dowiedzieć się, jak wypadło moje spotkanie z "Do trzech razy śmierć"? Zapraszam...


A o czym tym razem możemy przeczytać?

"Autorka powieści kryminalnych, Róża Krull, otrzymuje zaproszenie na zjazd pisarzy, odbywający się we dworku pod Krakowem. Już pierwszego dnia jej koleżanka po piórze zostaje otruta. Wszystko wskazuje na to, że morderca, który zostawił na miejscu zbrodni czarną różę, wciela w życie fabułę jednej z powieści Krull. A inni zaproszeni pisarze nie są tak niewinni, jak się wydaje...
Pisarka rozpoczyna prywatne śledztwo. Pomagają jej w tym zakochany w gotowaniu specjalista od public relations, zafascynowany kryminałami boy hotelowy oraz trzy szalone blogerki. Czy detektywi – amatorzy okażą się skuteczniejsi od policji?"
Moje odczucia

Cóż... Kochani... wypalę bez ogródek. Nie! Tak nie może być! Protestuję! Jestem zawiedziona!
Dlaczego książki pisarza kończą się tak szybko? Zasiadłam do lektury tylko na chwilę i pochłonęłam połowę od razu. Później trudniej było znaleźć mi czas na czytanie, ale i tak w przeciągu 3, czy 4 dni – byłam po lekturze. :(( A teraz znowu czekanie do września na kolejny tytuł. Ja nie wiem.... jak to można robić czytelnikom?
W dodatku to nie jedyna krzywda, jaką wyrządził mi Alek Rogoziński w tej książce. Jak wiecie – Joanna i Betty to moje ulubione bohaterki pochodzące z dzieł tego autora. W "Do trzech razy śmierć" pojawiła się Betty oraz jej narzeczony – co oczywiście ucieszyło mnie ogrooomnie. Jednak to, co autor zaserwował nam na końcu – rozbiło mnie totalnie. "Ale jak? Ale dlaczego?" - pytałam w przestrzeń. Jeśli czytaliście poprzednie książki autora – Was też na pewno zaskoczy i dotknie to zakończenie. Jeśli jeszcze ich nie poznaliście – możecie zacząć zarówno od serii z Joanną i Betty, jak i od najnowszej książki, tyle, że zakończenie wówczas może nie wywołać w Was takiego szoku – jak to miało miejsce w moim przypadku. Na szczęście rozmowa na ten temat z autorem uspokoiła mnie nieco, ale tego czego się dowiedziałam – nie zdradzę.
Jak zawsze – wielki plus należy się pisarzowi za spis bohaterów znajdujący się na początku książki. Ja dość łatwo gubię się, gdy mam do czynienia z większą liczbą niż trzy, czy cztery postacie (raczej kiepski ze mnie byłby detektyw ;) ) i wielokrotnie zaglądałam na pierwsze strony, by przypomnieć sobie, kto jest kim. Zatem chwała autorowi za ten spis, zresztą niesamowicie zabawny. ;D
Już od pierwszych stron, od samego spisu bohaterów – miałam przyjemność przypomnieć sobie wspaniałe poczucie humoru Alka. Z drugiej strony – śmiesznych fragmentów było mniej, niż w poprzednich książkach, zaś w większym stopniu autor skoncentrował się na wątku kryminalnym, co wpłynęło na jego jakość. Intryga kryminalna została doskonale skonstruowana. Podczas lektury poznajemy kolejne wątki, autor rzuca cień podejrzeń za kolejne morderstwa na coraz to nowe postacie, co wzbudza wielką ciekawość i zainteresowanie czytelnika. Zaczynamy główkować, kto jest odpowiedzialny za kolejne zbrodnie. Jednego domyśliłam się od razu, jednak kto i dlaczego zamieszany jest w dwa pozostałe zabójstwa – nie odgadłam.
Świetnie wykreowani bohaterowie to kolejny pozytywny aspekt książki. Poznajemy ich wygląd, doświadczenia, charaktery, wzajemne powiązania – i z przyjemnością domniemamy, który z nich może być zabójcą. Róża jest sympatyczną bohaterką, ale najbardziej spodobał mi się fakt, że współpracowała z Betty (która jednak u mnie w sercu zajmuje pierwsze miejsce).
Z ogromnym humorem autor przedstawia światek pisarzy, a raczej pisarek. Pobieżnie uchodzący za zgodny, pełen jednak zawiści i zazdrości. Ale cóż... nie tylko w świecie artystów tak jest. Ja np. niesamowicie zazdroszczę blogerkom Ani, Wioli i Rudej faktu, iż znalazły się na łamach książki, i to jako błyskotliwe kobietki. Z zawiści szczerze zęby i rwę ich zdjęcia. Jestem wściekła i będę się mściła! Niezłe teraz bagno wywołał autor w blogerskim świecie. ;D
Co więcej? Tej książki się nie czyta – ją się pochłania! Zapowiada się kolejna seria, którą pokocham. A na kolejną książkę autora znowu tyyyleee czekania.


Za książkę bardzo, bardzo, bardzo, i jeszcze bardziej dziękuję jej autorowi, którego miałam w końcu przyjemność zobaczyć na żywo, na spotkaniu autorskim we Wrocławiu. Już wkrótce zdradzę Wam co nieco z tego spotkania. ;)
No i te podziękowania na końcu książki. To ogromnie miłe, że pisarz, mając tak wiele osób, którym mógłby podziękować – nie zapomina o blogerach, którzy są z nim od początku, nawet jeśli zdarza im się coś skrytykować (za to ogromny szacunek).

 
Koniecznie napiszcie, czy czytaliście już "Do trzech razy śmierć". Podobała Wam się tak jak mnie? A może macie ją w planach?
 

niedziela, 5 lutego 2017

Mój stosik w wyzwaniu Ejotka - Mini Czelendż

Jakiś czas temu pisałam Wam o wyzwaniach czytelniczych, których podjęłam się w 2017 roku. Jeśli macie ochotę poznać je teraz – zapraszam tutaj.
Dziś pragnę zaprezentować stosik, jaki przeczytam (bo nie widzę możliwości, żeby było inaczej ;) ) w ramach wyzwania czytelniczej duszy - Ejotka "Mini czelendż".

A oto mój stosik...


oraz informacja do którego zadania jaką książkę wybrałam.

1.Książka z "jadalnym" tytułem – "Smażone zielone pomidory" Fannie Flag
2.Książka będąca debiutem polskiego autora – "Jeden wieczór w Paradise" Magdaleny Majcher
3.Książka będąca drugim tomem serii – "Ukryta Łowczyni" Danielle L Jensen
4.Książka z imieniem w tytule – "Natalii 5" Olgi Rudnickiej
5.Książka wydana w latach 2010-2013 – "Chustka" Joanna&Piotr Sałyga

A Wy bierzecie udział w jakimś wyzwaniu, w którym sczytywać będziecie książki z półek? A może któryś z moich tytułów znacie lub zaciekawił Was szczególnie? Jeśli tak – koniecznie mi o tym napiszcie. :)

sobota, 4 lutego 2017

Czy "Ukryta Łowczyni" powtórzyła sukces "Porwanej pieśniarki"?

Pamiętacie moje zachwyty nad książką Danielle L Jensen "Porwana pieśniarka", pierwszej części "Trylogii Klątwy"? Uznałam ją za jedną z najlepszych przeczytanych przeze mnie w poprzednim roku książek. Jeśli chcecie dowiedzieć się, czy "Ukryta Łowczyni" równie mocno mnie urzekła, zapraszam do lektury tego posta.


Opis z okładki

"W mieście pod górą tyran sprawuje władzę absolutną. Jedyny troll, który byłby zdolny mu się przeciwstawić, został oskarżony o zdradę i uwięziony. Cecile uciekła z mrocznego Trollus, ale już wkrótce zdała sobie sprawę, że wcale nie znajduje się poza zasięgiem władzy króla i jego manipulacji.
Cecile mieszka z matką w Trianon i każdego wieczora występuje na deskach sceny operowej. Za dnia zaś niestrudzenie szuka Anushki, czarownicy, która przez pięć stuleci umykała trollom. A niezależnie od tego, czy zwycięży, czy poniesie porażkę, jej bliscy zapłacą wysoką cenę.
Aby odnaleźć Anushkę, dziewczyna musi zagłębić się w magię, która jest mroczna i zabójcza. Czarownica jest jednak przebiegła, a Cecile może się okazać nie tylko łowczynią, ale i zwierzyną."

Moje wrażenia po lekturze

"Porwana pieśniarka" ujęła mnie: ciekawie przedstawionym podziemnym światem, interesującymi bohaterami – trollami (z którymi wcześniej się nie spotkałam), wartką, zapierającą dech w piersiach akcją oraz językiem, w jakim napisana była powieść (podobnie jak część pierwszą, tak i tom drugi tłumaczyła Anna Studniarek).
Spodobało mi się, że w "Ukrytej Łowczyni" mogłam spotkać bohaterów z poprzedniej części trylogii (choć nie występowali oni w niej zbyt często), jeśli jednak chodzi o historię – zawiodłam się. Tristan więziony jest w Trollus, Cecile przebywa w domu swej matki i pod jej okiem śpiewa. Niby robi to, czego pragnęła przez całe życie, jednak cierpi z powodu rozłąki z ukochanym. W końcu jej życie zaczyna krążyć wokół poszukiwań Anushki. Niestety połowa książki (jeśli nie więcej) jest przegadana, nie dzieje się w niej nic interesującego, a akcja ciągnie się jak flaki z olejem. Dopiero sto stron przed końcem książki historia znów nabiera tempa. I właśnie te sto stron ją ratuje.
Główni bohaterowie w "Ukrytej Łowczyni" nie wykazują się niczym specjalnym. Najbardziej intrygującą postacią okazuje się Thibault – zły władca podziemi, ojciec Tristana.
Doskonałym zabiegiem było współodczuwanie bohaterów, które jednak opisano już w pierwszej części. Po tym jak Tristan i Cecile wzięli ślub czują emocje współmałżonka, czasem w tak wielkim stopniu, iż zastanawiają się, czy targające nimi namiętności to odczucia ich własne, czy partnera? Podobały mi się również fragmenty w których Cecile posługiwała się magią – wywoływały one pewną tajemniczość, zaciekawienie, czasem niepewność o los bohaterki (w końcu za stosowanie czarów kobiety były palone na stosie). Irytowało mnie natomiast ciągłe podchodzenie żółci do gardła bohaterki, jej mdłości i chęć zwymiotowania. Ja rozumiem, że spotykające ją sytuacje mogły takie stany wywoływać, ale czy za każdym razem trzeba było o tym wspominać i określać tymi samymi słowami? Od tych tekstów chwilami aż żółć podchodziła mi do gardła. ;D
No i pytanie podstawowe. Czy domyśliłam się, kim jest Anushka? Tak – domyśliłam się. To było tak oczywiste, że nawet ja (osoba, która ma zwykle problem z rozwiązywaniem zagadek) domyśliłam się tego. Odpowiedź na to pytanie była tak oczywista, że w pewnym momencie zaczęłam się nawet zastanawiać nad tym, że to nie może być ta postać – bo rozwiązanie zagadki byłoby zbyt proste.
Jak wiecie czytając książki mam zwyczaj interesujące fragmenty zaznaczać zakładkami. Tutaj nie zaznaczyłam NICZEGO. Gdyby książka nie była kontynuacją serii, którą polubiłam – pozbyłabym się jej z przyjemnością. Ratuje ją jedynie kapitalny koniec i moja ogromna ciekawość "Walecznej czarownicy" (ostatniej części trylogii), która podobno trzyma (a nawet podnosi) poziom.


A Wy czytaliście tę trylogię? Planujecie po nią sięgnąć? Co o niej sądzicie? :))