Cześć!
No i...
skusiłam się na trzymiesięczny pakiecik ShinyBox. Oznacza to, że
możecie spodziewać się w najbliższym czasie opisów tychże na
blogu. Planuję dzielić się z Wami również moimi spostrzeżeniami
na temat testowanych dzięki Shiny kosmetyków, szczególnie tych,
które przypadną mi do serduszka. ;)
Tymczasem
bezśnieżna, ale jednak "Winter in the City", więc i
zimowe pudełeczko Shiny zawitało w moje progi. Nim otrzymałam
pudełeczko, planowałam nie zaglądać na inne blogi, by ujrzeć
zawartość dopiero, gdy je sama otworzę. Oczywiście nie
wytrzymałam, gdyż mam bardzo słabą silną wolę. ;)
Gdy
oglądałam box na innych blogach jego zawartość nie robiła na
mnie jakiegoś szczególnego wrażenia (ani pozytywnego, ani
negatywnego), gdy jednak trafiło w me dłonie – skradło również
moje serce. A oto moje pudełeczko. :)
Na początku
wpadły mi w oko kosmetyki Sylveco, których oczekiwałam, ponieważ
tak wynikało z podpowiedzi na fanpage'u ShinyBox. W sumie
spodziewałam się jednego kosmetyku tej firmy, a tu niespodzianka.
Przemiła, bo od jakiegoś czasu te kosmetyki mnie ciekawiły.
Wcześniej
nieraz zaznaczałam, iż zwykle ze strachem i ogromną niepewnością
biorę się za testowanie kosmetyków do twarzy, gdyż moja "face"
;) jest sucha i baaardzo wrażliwa. W tym roku miałam szczególne
tego dowody. Kilkakrotnie skończyło się braniem leków
alergicznych, by twarz Kwazimodo spowrotem zmieniła się w moją. ;)
Bez obaw i wytrwale używam tylko kremu Alantan dermoline do twarzy.
Ale kosmetyki Sylveco to kosmetyki naturalne, więc zaryzykowałam.
Peeling przy
pierwszym użyciu spisał się rewelacyjnie. Drobinki ścierające są
dość ostre, a moja twarz w najmniejszym stopniu nie została
podrażniona, nie pojawiły się na niej zaczerwienienia ani inne
wykwity, ;) nie czułam swędzenia, pieczenia, a po użyciu skóra
twarzy stała się gładziutka, ogromnie przyjemna w dotyku,
zdecydowanie odświeżona. Jednak na wyrażenie ostatecznego zdania
jeszcze poczekam, bo zdarzało się już tak, że problemy z cerą
zaczęłam mieć po drugim lub kolejnym użyciu jakiegoś kosmetyku,
a nie od samego początku. Ale mam nadzieję, że sytuacja się nie
zmieni i ten peeling będzie moim hitem z tego boksa.
W moim
pudełeczku oprócz peelingu znalazł się odbudowujący szampon
pszeniczno – owsiany do włosów. Zamiast tego szamponu można było
otrzymać balsam myjący do włosów z betuliną, którego próbka
znalazła się w moim pudełku. Cieszę się, że mi przypadł w
udziale szampon, gdyż pachnie zdecydowanie lepiej niż wspomniany
balsam, a będę go używała przez dłuższy czas. ;)
Na facebooku
mogliśmy przeczytać, iż w boksie znajdzie się jakaś nowość
kosmetyczna. Okazało się nią innowacyjne serum do twarzy
Beautyface. Spośród czterech dostępnych wariantów ja otrzymałam
serum wybielające. Wolałabym jakieś inne, ale dobra. ;)
Raz
posmarowałam sobie nim twarz przed snem, zamiast smarować ją
kremem. Serum bardzo szybko się wchłonęło, ale rano miałam
wrażenie, że w szczególnie wrażliwych miejscach skóra mi się
wysuszyła. Chyba zaryzykuję ponowne jego użycie, ale przed snem
dodatkowo użyję kremu do twarzy. Alantan oczywiście. ;)
Bardzo
zaciekawił mnie znajdujący się w pudełeczku rozświetlacz firmy
Glazel. Nie znam kosmetyków tej firmy, nigdy wcześniej nie
stosowałam rozświetlacza, a ostatnio miałam ochotę sobie jakiś
zakupić, więc ogromnie cieszę się, że znalazł się w pudełku.
I tu
planowałam ponarzekać sobie trochę. Naprawdę??? Balsam do ust???
Trzecie pudełko z rzędu z produktem do pielęgnacji ust??? W
listopadzie – peeling Mariza (na początku nie zrobił na mnie
wrażenia, ale już wkrótce się polubiliśmy), w grudniu –
wazelina kosmetyczna (tak, wiem, można ją stosować w inny sposób.
Ale można i do ust. ;) ) i teraz – balsam do ust Vedara z
24-karatowym złotem.
Gdy
zaczynałam narzekać moja 10-latka stwierdziła:
"Mamusiu.
Zostaw go – on ma w sobie złoto, wystawimy na Allegro". ;D
Ale co
tam... wypróbowałam... całkiem fajny produkt. Najpierw dokładnie
speelingowałam usta, a potem dałam na nie balsam. Usta stały się
miękkie, fajnie nawilżone. I o to chodzi. Ale... drogie Shiny...
może w lutym darujmy sobie produkty do pielęgnacji ust. No,
ewentualnie, może być pomadka. ;D
Pudełko...
jak już mówiłam... na duuuży plus. A Wy jak sądzicie?