niedziela, 26 czerwca 2016

O tym co w życiu ważne :))

Witajcie!

Zaczęły się wakacje. Korzystając z nich postanowiłam przypomnieć Wam wszystkim o czymś bardzo ważnym. O czymś, co zależy od nas samych i ma ogromną wartość, a w biegu i tym, co narzuca nam współczesny świat – często zapominamy. Koniecznie przeczytajcie tę historię.

To opowiadanie mojej dwunastoletniej córci Kasi.
Kochanie – jestem z Ciebie dumna. <3

"Klucz"

Stałam przed domem. Wielkim domem. Nie wiedziałam co się tam znajduje. Może jest on nawiedzony? Może ktoś tam straszy? A może to po prostu zwykły dom?
Serce kołotało mi jak nigdy. Wejść, czy nie? Słyszałam głosy: ,, Nie rób tego!'', ,,Jeszcze pożałujesz''. Jednak moja ciekawość zmusiła mnie, bym weszła. Nacisnęłam klamkę. Zobaczyłam maszyny. Stertę różnych mechanizmów. Nie był to taki zwykły dom. Nie było widać ani kawałka ściany. Wszędzie wisiały ruchome zdjęcia. Na jednym widziałam siebie z rodzicami na łyżwach. Na drugim były widoczne narodziny mojej siostry, którą kocham ponad wszystko. Tak wpatrzyłam się w te obrazy, że zapomniałam o całej reszcie. W dół prowadziły schody. Zeszłam. Tam także były ruchome filmiki w ramkach.. ale te gorsze. Jeden pokazywał kłótnię z przyjaciółką. Na drugim, kiedy zgubiłam się w nocy w środku lasu. Co to niby miało znaczyć? Nagle usłyszałam za sobą pikanie. Odwróciłam się. Przede mną stała szklana winda. Weszłam do niej. Ona zaczęła się unosić. Przez jej szybę, zobaczyłam, że do ściany ze złymi wspomnieniami zbliżyła się maszyna podobna do miotły. Zaczęła ją czyścić. Unosiłam się coraz bardziej w górę, więc nie miałam jak zobaczyć, co stało się z połową filmików. Połowa którą jeszcze widziałam, kompletnie się wymazała. Znalazłam się na parterze. Dokładnie na tym, do którego weszłam na samym początku. Jeszcze raz popatrzyłam na zdjęcia i wyszłam. Znów stałam przed domem. Przed tym samym, do którego wcześniej bałam się wejść.
Pewnie większość osób zadaje sobie pytanie: ,, co to za dom''? Odpowiedź jest prosta. Ten dom ma każdy z nas. Ale nie jest to blok, albo domek jednorodzinny. To jest wnętrze człowieka. Każdy powinien czasem wejść do takiego domu. Przyjrzeć się obrazom. Każdy powinien odnaleźć klucz w swoim sercu, który wymaże złe wspomnienia. Każdy kto wejdzie do tego domu z odpowiednim kluczem, będzie już zawsze szczęśliwy. I pomimo kolejnych złych wydarzeń, podniesie czoło i pójdzie dalej. Ale pozostaje jedno pytanie: ,,jak znaleźć ten klucz?''. Nie trzeba go szukać.
On... jest w każdym z nas... wystarczy... być sobą.



I co Wy na to, Kochani? :))


sobota, 4 czerwca 2016

"Tajemna historia" Donny Tartt to dla mnie dzieło roku 2016 (recenzja).

Pierwszą książką, jaką przeczytałam w tym roku był "Szczygieł" Donny Tartt. Powieść ta otrzymała Nagrodę Pulitzera w roku 2014 i zachwyciło się nią wielu czytelników. Ja również byłam pod ogromnym urokiem tej lektury gdy ją czytałam, choć jednocześnie nie mogłam doczekać się, kiedy sięgnę po inne, lżejsze książki (w końcu "Szczygieł" to spory i wymagający buk). Koniec tomiska kompletnie mnie rozbił i długo nie potrafiłam swoich uczuć co do niego określić jakoś konkretnie. W sumie do dzisiaj mam z tym problem.
Postanowiłam jednak sięgnąć po kolejną książkę autorki i jako lekturę wybrałam jej debiut "Tajemną historię". Tym dziełem pisarka zupełnie mnie kupiła. :)

 
Notka od wydawcy

"Richard Papen rozpoczyna naukę w ekskluzywnym college'u w Nowej Anglii. Dołącza do grupy inteligentnych, ekscentrycznych studentów filologii klasycznej, którzy pod wodzą charyzmatycznego wykładowcy odkrywają sposób myślenia i życia niemający nic wspólnego z monotonną egzystencją ich rówieśników. Kiedy jednak eksperymenty z narkotykami, alkoholem i seksualnością nie przynoszą odpowiedzi na pytanie: jak daleko można się posunąć? dochodzi do morderstwa.
Czy da się uniknąć jego konsekwencji? Czy można zabić i nie zostać ukaranym? I czy możliwe jest, by morderstwo w żaden sposób nie zmieniło mordercy?"

Moja ocena książki


"Tajemna historia" to kapitalne dzieło. W moim odczuciu jest zdecydowanie lepsza od "Szczygła". Czytałam ją z wielkim zainteresowaniem, ciekawością, przeżywając mnóstwo rozmaitych emocji. Mimo ponad sześciuset stron tekstu ani przez chwilę nie nudziłam się i nawet przez myśl nie przeszło mi, aby zmienić lekturę (jak było w przypadku "Szczygła", gdy miałam ochotę przerzucić się na coś lżejszego). Byłam ciekawa zakończenia, a jednocześnie nie chciałam jej skończyć. Ogromnie obawiałam się książkowego kaca, który będzie towarzyszył mi po jej pochłonięciu.
Donna Tartt stworzyła świat z nieprzeciętnymi, pełnokrwistymi bohaterami. Każdy ze studenckich przyjaciół Richarda był intrygującą jednostką. Studenci ci trzymali się blisko siebie, natomiast w odosobnieniu od pozostałych. Ich wykładowca to również ekscentryczny mężczyzna. Bohaterowie zadziwiali mnie, intrygowali, a nieraz denerwowali swoim zachowaniem. Jednocześnie potrafię wyobrazić sobie sytuację, w którą zostali zaplątani i nigdy nie chciałabym znaleźć się w podobnej, a porównywalne ogromnie rzadko, jednak się zdarzają.
"Tajemna historia" to opowieść o morderstwach (najpierw przypadkowym, a później przemyślanym) i ich konsekwencjach. Donna Tartt odpowiada na pytania: co może stać się z grupą ludzi po dokonaniu przypadkowej zbrodni? Jak zabójstwo może wpłynąć na psychikę człowieka? Poznajemy osoby, które dokonały zabójstwa swego przyjaciela, uczestniczą w poszukiwaniu ciała zmarłego, a później zmuszone są do wzięcia udziału w uroczystościach pogrzebowych.
"Tajemna historia" to wstrząsająca publikacja o konsekwencjach, jakie można ponieść – dokonując drastycznych czynów. Nawet jeśli wobec zabójcy nie zostaną wyciągnięte konsekwencje prawne – często jego psychika nie da mu żyć spokojnie. Według mnie (i myślę, że nie tylko według mnie ;) ), jeśli ktoś po dokonaniu mordu potrafi dalej spokojnie żyć – jest osobą chorą psychicznie. Po dokonaniu morderstwa – trzeba ponieść jego następstwa.
Czy opisana historia musiała się wydarzyć? Czy można było uniknąć zabójstwa? W którym momencie nasz bohater powinien się wycofać?

"Kim są ci ludzie? Jak dobrze ich znam? Czy mógłbym zaufać komuś z nich, gdyby przyszło co do czego? Dlaczego postanowili powiedzieć o wszystkim akurat mnie?
To zabawne, ale sięgając myślami wstecz, zdaję sobie teraz sprawę, że ta konkretna chwila, gdy stałem tam zaspany na opuszczonym korytarzu, była akurat tą, kiedy mogłem pójść zupełnie inną drogą niż ta, którą wybrałem. Ale oczywiście wtedy nie zdawałem sobie sprawy, że to kluczowy moment; przypuszczam, że nigdy tego nie wiemy."

To też historia o miłości, choć niejednokrotnie całkowicie pokręconej, o relacjach między rodzicami i ich dziećmi (często dość trudnych relacjach).
Koniec książki ogromnie mnie zaskoczył, za co należy się pisarce kolejny wielki ukłon.

Brakowało mi tłumaczeń pewnych tekstów z greki, czy z łaciny, które wkomponowane były w treść i, jak się domyślam, miały duże znaczenie.
Nie podoba mi się też, że w książkach Donny Tartt tak wiele jest mowy o alkoholu, narkotykach. Wszyscy bohaterowie nadużywają napojów wysokoprocentowych, zażywają środki odurzające, jakby nierozerwalnie były związane z okresem dojrzewania i życiem studenckim. Jednocześnie widzę sens ich udziału w opisywanym dziele. Tylko... dlaczego tak ich dużo w książkach autorki?

Niemniej jednak "Tajemna historia" to dzieło, które znajdzie się wśród najlepszych przeczytanych przeze mnie w tym roku pozycji, a za jakiś czas z pewnością przeczytam ją ponownie.


A Wy? Poznaliście już jakieś książki autorki? Co o nich sądzicie? A może macie w planach sięgnięcie po któreś z tych tomisk?