niedziela, 6 maja 2018

"Kogut domowy" Nataszy Sochy, alternatywą dla domowej kury? ;)


Gdy przeglądałam w internecie informacje dotyczące kwietniowych nowości wydawniczych od razu wpadł mi w oko "Kogut domowy" Nataszy Sochy. Nie wyobrażacie sobie, jak cieszyła mi się gęba, kiedy pewnego pięknego dnia, niespodziewanie, otrzymałam egzemplarz recenzencki tejże książki od wydawnictwa

.

Dotąd nie zawiodłam się na żadnej pozycji pisarki. Wręcz przeciwnie. Wszystkie ogromnie mi się podobały, dzięki czemu Natasza należy do moich ulubionych autorek. Na blogu pisałam o jej następujących książkach: "Hormonia", "Kobiety ciężkich obyczajów", "Apteka marzeń", "Dwanaście niedokończonych snów" oraz "Awaria małżeńska", tworzoną we współpracy z również ogromnie lubianą przeze mnie autorką - Magdaleną Witkiewicz. Czytałam jeszcze fantastyczny "Rosół z kury domowej", który od razu skojarzył mi się z "Kogutem domowym". Czy najnowsza książka Nataszy okazała się kolejnym strzałem w dziesiątkę?



O czym przeczytamy tym razem (opis książki pochodzi z okładki)?

„Kogut domowy ma trzy córki oraz żonę, która robi karierę. On sam musiał pożegnać się z pracą w bankowości, zrezygnować z hobby i zapomnieć o eleganckich garniturach.
Kogut domowy ma czterdzieści trzy lata, na imię Jakub i doskonale wie, w ilu stopniach należy wyprać wełniane skarpetki. Lubi gotować, pleść warkoczyki i ma czasem pomalowane paznokcie. Nie lubi jednak zapachu romansu, który coraz intensywniej spowija jego żonę...
Kogut domowy to opowieść z życia wzięta, historia mężczyzny, który musiał sprawdzić się w nowej roli i zagrać ją po mistrzowsku.”

Moje wrażenia po lekturze

Nie będę ściemniała, kroczyła dookoła i kombinowała, lecz napiszę wprost. "Kogut domowy", jak zwykle w przypadku książek Nataszy Sochy, zdobył moje serce. Książkę pochłaniałam z ogromną przyjemnością, większość jej bohaterów polubiłam (choć wśród nich zdarzyły się też czarne charakterki) i wytrwale im kibicowałam.
Tematyka powieści została zaczerpnięta wprost z życia. Oto Jakub Leński (43-latek) traci pracę i tymczasowo musi zająć się opieką nad dziećmi i domem, a jego żona podejmuje angaż na pełen etat. Sytuacja zdecydowanie niełatwa ani dla jednej, ani dla drugiej strony, gdy w małżeństwie dotąd obowiązywał tradycyjny podział ról. I jak to w życiu bywa zamiana ról okazuje się nie być jedynym problemem małżeństwa, bo oto pojawia się w nim osoba trzecia – Makary Machaj (czy jakoś tak ;) ), kolega z pracy żony. Czy małżeństwo przetrwa kryzys, który ich dopadnie? Pewnie od razu odpowiecie na to pytanie "Oczywiście, że tak". I tutaj muszę Was zaskoczyć, gdyż pisarka w taki sposób pokierowała akcją, iż zakończenie okazuje się wcale nie tak oczywiste. Tutaj jednak szczegółów nie zdradzę. Jeśli chcecie je poznać – sami musicie przeczytać tę powieść. A uwierzcie mi, naprawdę warto! Choćby po to, by odprężyć się, odpocząć i miło spędzić czas przy lekturze, spojrzeć z dystansu na to, co dzieje się w Waszym życiu, poznać moc ciekawych rad dotyczących wychowania dzieci, zdobyć wiadomości na temat Jaskini Mylnej, spojrzeć nieco inaczej na podział ról w małżeństwie, czy choćby zrozumieć, że nie każda babcia musi pragnąć być kokoszką bawiącą wnuki. ;)
Moc pięknych, mądrych myśli na temat życia zawsze bardzo cenię, a dodatkowo poczucie humoru Nataszy Sochy jest nie do podrobienia i wypływa niemal z każdej strony powieści:

"W przychodni było więcej osób niż w marketach przed Bożym Narodzeniem. Większość dorosłych kasłała, kichała, a niemal wszystkie dzieci wyły. Na dodatek niesympatyczna kobieta w rejestracji oznajmiła Jakubowi, że nie zostanie przyjęty od razu, ponieważ nie zarejestrował się telefonicznie. A numerki zostały już rozdzielone. Wolno mu jednak poczekać, lekarz przyjmie go na końcu. Jeśli jednak doktor będzie musiał wyjść, pozostaje mu przychodnia, która ma dzisiaj dyżur. Takie są procedury.
-Moje dziecko się odwadnia. Wymiotowało i jest senne. Nie robi siusiu, ma suchy język i chyba widzę pierwsze oznaki omdlenia – zawołał oburzony, licząc na litość i zrozumienie.
-Proszę zdjąć córce czapeczkę i kurtkę oraz wyjąć ją z koca. Pan również by zemdlał w takim stroju."

"W końcu to właśnie Jakub przystąpił do działania i wprowadził rytuał samodzielnego zasypiania Marty w pokoju. Początkowo siadał na dywanie i czytał jej bajeczki, nawet wtedy gdy wrzeszczała zaskoczona, że coś się właśnie zmieniło i to bez jej zgody. Po trzech dniach wrzask zaczął stopniowo ustępować zaciekawieniu, co też tata mruczy pod nosem, przewracając co chwila kartki. Kiedy Kuba zauważył, że Marta zaczyna mu się przypatrywać, wyjął zatyczki z uszu i czytał dalej magiczną opowieść o króliczku, który nie chciał jeść sałaty."

"-A tę kampanię leku na serce sama robisz?
-Nie. Z kolegą, mówiłam ci. To jakiś spec od reklamy, szef zwerbował go do naszej firmy i to był absolutny strzał w dziesiątkę. Facet ma pojęcie o tym, czego chcą ludzie.
'I kobiety' – dodał w myślach Kuba, ale nie pozwolił tej puencie wydostać się na zewnątrz.
-Jak ma na imię? - spytał tylko.
-Kto? A, kolega. Makary – dodała zupełnie normalnie.
Też mi imię! Ale to na pewno był on. Kolega z pracy, tak jak podejrzewał. Kolega zdolny i pomysłowy. Po prostu coś musieli razem załatwić, a fakt, że przy okazji facet był świetnie ubrany i dobrze wyglądał, był tylko nic nieznaczącym zbiegiem okoliczności.
Skurwiel jeden w popielatym wdzianku."

I co powiecie na tę małą próbkę? Już chyba bardziej nie muszę zachęcać Was do lektury? ;)


Mieliście już przyjemność sięgnąć po książki Nataszy? Czy Wasze odczucia zgodne są z moimi? Za jaką książkę pisarki powinnam chwycić teraz?

wtorek, 1 maja 2018

Majówkowy BookAThon? Jestem na TAK. ;)


Tegoroczna majówka wiąże się dla wielu osób z wyjątkowo długim weekendem, który u mnie trwał będzie cały tydzień. Wprawdzie przez cały ten czas towarzyszyła mi będzie moja kochana 4-latka i trzeba zorganizować jej czas, muszę sporządzić kilka dokumentów do pracy i może ogarnąć co nieco – mimo to jednak postanowiłam wziąć udział w BookAThonie, który trwać ma od dziś (1-go) do 6-go maja.
W tym roku w trakcie trwania BookAThonu Karolina i Ewelina postawiły przed nami 3 świetne wyzwania, które planuję zrealizować czytając dwie książki.

Wyzwanie 1.

Przeczytaj jedną grubą książkę, która ma co najmniej 500 stron.

Do tego wyzwania wybrałam pozycję, po którą już dawno miałam ochotę sięgnąć, a mianowicie "Dwór skrzydeł i zguby" Sarah J. Maas


Wyzwanie 3.

Przeczytaj książkę, która kiedyś została odłożona przez Ciebie na bok.

No cóż... tutaj naciągnęłam nieco wyzwanie do swoich potrzeb. Książką którą odłożyłam na bok... wczoraj, jest trzeci tom Trylogii Klątwy, czyli "Waleczna czarownica" Danielle L Jensen.


Wyzwanie 2.

Przeczytaj książkę, która jest wesoła, humorystyczna lub jej tematyka wprawia Cię w dobry humor.

Zadaniem wprawienia mnie w dobry humor "obarczam" oba wybrane przeze mnie tytuły. ;)


Czytaliście którąś z wybranych przeze mnie książek? Jak Wam się podobały?
Czy Wy bierzecie udział w obecnym BookAThonie? Jeśli tak, dajcie znać jakie pozycje będziecie czytali w poszczególnych wyzwaniach? Jeśli natomiast nie bierzecie udziału w zabawie napiszcie jakie macie plany na majowy dłuuuugi weekend? Co czytacie obecnie?