Małgorzata
Kalicińska napisała wiele poczytnych książek obyczajowych, a
wśród nich cudowną serię "Dom ...", "Miłość
..." oraz "Powroty nad rozlewiskiem", która została
zekranizowana. Opowiadanie autorki pt. "Przypadki senatorowej
K." umieszczono jako drugie w świątecznym tomiku "Cicha
5".
Dzięki
Małgorzacie Kalicińskiej poznajemy historię senatora Karenina oraz
jego młodszej o 20 lat żony Anny. Dziesięcioletnie małżeństwo
(przynajmniej w oczach senatora) jest szczęśliwe.
"Między
nimi nie ma żadnych niedomówień, udawania, paplania o jakiejś
miłości. Doskonale działający układ na jasnych zasadach – od
początku! On dał jej dom pod Warszawą i wszelkie swoje dobra i
wybudował jej klub fitness z niewielkim spa, żeby miała własne
pieniądze i żeby wydawało się jej, że pracuje. Ona dba o dom,
ogród, ich syna i JEST. Okazało się, że Ania ma łepek do
interesu, bo po kilku latach otworzyła podobny w Podkowie Leśnej.
Zatrudniała nawet lekarza, odchudzacza dla zapasionych pań i panów,
a teraz otworzyła też kuchnię cateringową z niskokalorycznymi
posiłkami. Tym go zaskoczyła. Mądrze inwestując pieniądze!
Żadnych
świństw sobie nie robią, nie udają też wielkiej miłości, bo to
nie te czasy – jak to sobie powiedzieli przed ślubem. Mają jedno
dziecko – Stasia ..."
"W
łóżku? No cóż, w końcu nie ożenił się, żeby skakać na
boki, albo korzystać z call girl, a ona wywiązywała się
znakomicie z tego, co powinno łączyć małżonków.
Uważał się
za wyjątkowego szczęściarza, bo właściwie nigdy nie 'bolała jej
głowa', a czasem nawet robiła mu loda. Szczególnie chętnie, kiedy
wymyślił coś, co jej się podobało – ten klub fitness i spa,
podróż do Acapulco, a potem do Stanów i oczywiście ocean zakupów.
Bawiła go, lubił ją, a może nawet zaczął po swojemu kochać?
Doceniał jej dbałość o dom, ogród, Stasia, i o niego samego."
Poznajemy
również szwagierkę Anny – Lalę, która dorobiła sie z mężem
gromadki dzieciaków (ich małżeństwo aktualnie przechodzi kryzys)
i młodszą siostrę Lalki – "małą wiariatkę szalejącą na
dyskotekach, nieodpowiedzialną i już karaną za narkotyki." W
dodatku:
"Teraz
okazuje się, że wplątała się znów w aferę w nocnym klubie ze
znanym aktorem Aleksym W., zwanym Wroną, bez którego ostatnio nie
kręci się żadnego serialu, a on sam bryluje na imprezach i
szczerzy się do paparatów nowym uzębieniem. (...) Głupia ta
Kasia, ale co zrobić, aktor to aktor, wiadomo, że kobieciarz i nie
do usidlenia, i niejedną pannę podobno zostawił zaryczaną."
Po
zapoznaniu się z bohaterami "Przypadków senatorowej K."
poznajemy dalsze losy dotyczące życia codziennego oraz uczuciowego
tej gromadki.
Historia nie
wciągnęła mnie jakoś szczególnie. Często czytam książki
obyczajowe, więc to opowiadanie nie zrobiło na mnie większego
wrażenia. Być może osoby, które zwykle nie mają do czynienia z
tego typu książkami, zaskoczą dwa jego fragmenty, jednak ja miałam
wrażenie, że wszystkie wydarzenie w nim zawarte są dość
przewidywalne.
Z Bożym
Narodzeniem to opowiadanie też nie ma nic wspólnego i zupełnie nie
wprawiło mnie w świąteczny nastrój. Sama jednak napisałam
opowiadanie do tomiku, któremu nazwę nadano dopiero później i
jego tytuł nijak ma się do mojej historii, więc rozumiem, że tak
mogło być w przypadku opowieści pani Małgorzaty. ;)
Jeśli macie
ochotę poczytać krótką opowieść o codziennym życiu kilku
interesujących osób. Dowiedzieć się, jak pisarka zagmatwała i
zakończyła historię państwa Senatorstwa oraz ich bliskich –
możecie sięgnąć po "Przypadki senatorowej K." Jeśli
chcecie wprowadzić się w nastrój świąteczny – nie stracicie
szczególnie dużo – pomijając tę historię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz