Dotąd
przeczytałam dwie książki Olgi Rudnickiej i choć "Zacisze
13" (tu są moje odczucia odnośnie lektury) nie wywarło
na mnie takiego wrażenia jak "Fartowny pech" (tutaj recenzja) – to ta
ostatnia tak mi się spodobała, że z pewnością niejedną książkę
pisarki jeszcze przeczytam. Gdy wyjątkowo tanio dorwałam na grupach
sprzedaży książek na facebooku serię o Nataliach – z
przyjemnością ją kupiłam, a w ostatnich dniach – pochłonęłam.
Co nieco o
treści książki – opis z okładki
"Policja
otrzymuje zgłoszenie o samobójstwie. Zamknięty od środka pokój.
Martwy mężczyzna. Broń, na której znajdują się wyłącznie
odciski jego palców. Jednak zdaniem przybyłego na miejsce komisarza
Potockiego nie mogło to być samobójstwo. Ślady wykluczają
również morderstwo. Zagadkowa śmierć jest dopiero początkiem
zdarzeń, które skomplikują spadkobierczynie denata. W gabinecie
notariusza pojawia się pięć kobiet. Każda z nich rości sobie
prawo do spadku. Każda z nich miała powód, by zabić. Każda z
nich będzie kłamać i oszukiwać, by odzyskać zaginiony spadek.
Moje małe
sprostowanie co do ostatnich zdań
Pięć
kobiet – Natalii zresztą ;) - o których mowa powyżej należy się
spadek po tatusiu i wcale nie będą musiały kłamać i oszukiwać,
by go odzyskać. Każda z nich coś otrzyma. Natomiast będą kłamały
i oszukiwały próbując odnaleźć coś, czego przez lata poszukiwał
ich "tatuś".
Pięć pań
o zupełnie różnych charakterach, historiach, wartościach
zamieszkuje pod jednym dachem próbując rozwikłać zagadkę
zaginionego "skarbu" – i tu zaczyna się zabawa. :D
Wrażenia po
lekturze książki
"O kimś,
kto umarł, mówi się, że odszedł. Ale w tym przypadku
z jednym
odejściem jest związane tyle nadejść, że głowa boli".
"Natalii
5" czytałam z ogromną przyjemnością, czas przy niej mijał
mi lekko i szybko – 550 stron pochłonęłam w kilka dni. Krótkie
rozdziały, dość duży, wyraźny druk i ciekawa, zabawna fabuła
sprawiły, że kartkując książkę, stronę za stroną –
zdumiałam się, jak niepostrzeżenie dotarłam do jej końca.
Już nie mogę doczekać się, kiedy w me łapki dorwę "Drugi
przekręt Natalii" – jej kolejną część.
Bardzo
podobało mi się, że sprawa poszukiwania "skarbu"
przypadła w udziale nie doświadczonym detektywom, ale pięciu
szalonym, zwyczajnym/niezwyczajnym kobietom, z których każda
odznacza się niepowtarzalną osobowością. Nic dziwnego, że
niemal od razu szczerym, gorącym uczuciem obdarzyłam bohaterki
powieści: Natalię, Annę, Natę, Magdę, Natkę (wielki szacunek
dla autorki, że nie pogubiła się pisząc o nich wszystkich,
szczególnie gdy zamieszkały pod wspólnym dachem i znajdowały się
w jednym pomieszczeniu :D ), ale także komisarzy – Adriana
Potockiego, Marcina Kurka, a nawet komisarz Wolińską (która w
książce nie odegrała znaczącej roli, a jednak wpadła do worka z
moimi ulubieńcami ;) ).
Cały czas
ciekawiło mnie, jakiego skarbu poszukiwał ojciec kobiet przed
śmiercią i wytrwale towarzyszyłam im w opukiwaniu podłóg i
ścian, kuciu dziury w podłodze, a nawet w wyprawie na cmentarz i
łażeniu po tunelach podziemnych, aby odkrywać kolejne części zagadki i dążyć
do jej rozwiązania. Książka niejednokrotnie mnie zaskakiwała –
bohaterki nieźle musiały napocić się, aby rozszyfrować zagadkę
"skarbu", a także śmierci własnego ojca. Jednocześnie
poznajemy codzienne życie Natalii, ich osobiste historie,
obserwujemy przebieg kolejnych dni ich wspólnego życia.
Okładka
książki doskonale oddaje jej treść. Patrząc na nią – oczyma
wyobraźni widziałam rozgrywające się w tym domu
sytuacje.
Olga
Rudnicka bawi i zaciekawia czytelnika do tego stopnia, że trudno
oderwać się od książki.
"-Chwila,
chwila, nasz ojciec nie żyje, więc powinien pan nam udzielić
informacji dotyczących jego śmierci! - zdenerwowała się Nata. -
To świństwo, co pan robi!
Pozostałe
dołączyły do niej, przekrzykując się z oburzeniem. Anna tylko
wzniosła teatralnie oczy do góry. W zasadzie zgadzała się z
oburzonymi siostrami, ale poczucie godności nie pozwalało jej
zachować się równie niestosownie.
-Cisza!
Cisza! - wrzasnął Potocki – Do jasnej cholery! Nie dziwię się,
że wasz ojciec strzelił sobie w łeb! Przecież wy wszystkie razem
potraficie doprowadzić człowieka do obłędu!"
Mieliście
już przyjemność czytać tę książkę? Albo inne pozycje Olgi
Rudnickiej? Które polecacie, a jakie nie przypadły Wam do gustu?
Koniecznie podzielcie się ze mną swoimi spostrzeżeniami w
komentarzach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz