sobota, 25 lutego 2017

Z cyklu "Polecone przez autorkę" - moje wrażenia po lekturze "Sanatorium pod Zegarem"

Dzięki rozmowie z panią Lilianą Fabisińską – wpadłam na pomysł przeprowadzenia na blogu cyklu "Polscy autorzy polecają". Pani Liliana stała się w ten sposób pierwszą osobą, której zadałam pytania o książki, do jakich przeczytania najbardziej zachęca czytelników. Wśród własnych powieści pisarka wymieniła "Sanatorium pod Zegarem", więc właśnie od tej książki postanowiłam rozpocząć swoją przygodę. Czy było to owocne spotkanie? Zapraszam...
 
 
Opis z okładki

"Nina i Natalia nie znoszą się od pierwszego wejrzenia. Gdyby mogły, nie spotkałyby się nigdy więcej. Ale nie mają wyjścia... Los (oraz siostra przełożona, z którą się nie dysutuje) sprawia bowiem, że trafiają do tego samego ciasnego pokoiku w Sanatorium w Ciechocinku. Najbardziej niedopasowana para, jaką można sobie wyobrazić, skazana na siebie przez cztery długie tygodnie.
Gorzej być nie może, prawda?
Ale może! Ukochany Niny wyjeżdża samotnie w podróż, która miała być ich poślubną, po czym dziwnym trafem przestaje odbierać telefon i odpisywać na maile, a firma pod jej nieobecność zaczyna dryfować ku przepaści. Z kolei Natalia musi w tajemnicy przed siostrą przełożoną zniknąć z Ciechocinka na 24 godziny, by wykonać najważniejsze zdjęcie w swoim życiu.
W dodatku w sanatoryjnym basenie pływa nieboszczyk, którego nazwiska nie zna nawet wszystkowiedząca siostra przełożona.
Wszystko wskazuje na to, że zabić go mogły tylko Nina i Natalia. Czy przełamią niechęć i odeprą zarzuty, wspólnie rozwiązując tę zagadkę?
Ta powieść zadaje kłam stereotypom i przełamuje niejedno tabu. Ani pogodna staruszka, ani zimna bizneswoman nie są takie, jak się wszystkim wydaje.
A ich relacja zmienia się jak w kalejdoskopie."

Moje wrażenia po lekturze

"Sanatorium pod Zegarem" napisane jest przyjemnym, lekkim językiem. Wciąga swoją treścią, zaciekawia i wielokrotnie rozbawia. Z zainteresowaniem śledzimy przygody bohaterek i obracając kolejne strony książki nie zauważamy, kiedy dobiegamy do jej końca.
Wyrazistych bohaterów trudno nie obdarzyć szczerą sympatią. Ciężko też nie kibicować: w pomyślnym rozwiązaniu przez dziewczyny zagadki kryminalnej, w ich dążeniu do celów i wszelkich innych przygodach. 
Natalia i Nina – starsza kobieta, przepadająca za ziołami i pewną pelargonią oraz młoda bizneswoman, która starość odpycha od siebie jak może. Czy mogą porzucić niechęć i dogadać się, przynajmniej w takim stopniu, by każda mogła zrealizować swój cel? Czy wpadną na rozwiązanie zagadki dotyczącej zwłok znalezionych w basenie i dowiedzą się, kim jest tajemniczy nieboszczyk, o którego śmierć mogą zostać oskarżone?
Podczas lektury spotykamy również innych, interesujących bohaterów: siostry Niny, pana Stefana, podkomisarza Baltazara Szprota, nad wyraz przejętą swą rolą siostrę przełożoną oraz kilka innych, barwnych drugoplanowych postaci. No, nie można też zapomnieć o Maksie. I nie mówię tu o osobniku ludzkim. ;)
Jeśli zajrzycie do "Sanatorium pod Zegarem" będziecie mieli okazję nie tylko odwiedzić wspomniane w tytule sanatorium w Ciechocinku, ale również obejrzeć ołtarz Wita Stwosza w Kościele Mariackim w Krakowie z dość nietypowego punktu widzenia, zgłębić swą wiedzę z zakresu botaniki, a wielu z Was, podobnie jak mnie, zauroczy też pewien pomarańczowy fiacik. ;)
Ogromnie mi się spodobało, że wszystkie rozpoczęte w powieści wątki zostały wyjaśnione i podomykane na jej końcu, choć o niektórych z nich nawet nie pomyślałabym, że wymagały wyjaśnienia. Zagadki kryminalne zostały rozwiązane, Natalia i Nina wróciły do swych domów, a my kończąc lekturę od razu mamy ochotę dowiedzieć się, jakie przygody spotkają bohaterki w kolejnej część powieści, zatytułowanej "Weranda na Czarcim Cyplu".
Autorka przeprowadziła doskonały research do książki i choć prawda miesza się w niej z fikcją literacką – dzięki przeczytaniu "podziękowań" dowiadujemy się, co jest faktem, a co wymysłem w książce. Sama lektura podziękowań jest w dodatku równie przyjemna, jak lektura książki.
To może na koniec jeszcze kilka cytatów?

"Siedziałam na tej ławeczce, wciśnięta plecami w ścianę, i cała się trzęsłam.
Mój wzrok co chwilę biegł w stronę basenu. Tak, jakbym nieustannie musiała się upewniać, czy trup wciąż tam jest.
Był. Z tej odległości mogłam stwierdzić tylko, że jest nagi. Z wody wystawały białe pośladki. Męskie czy damskie? Stare czy młode? Nie byłam pewna. Dupa jak dupa. Duża, jasna, chyba nieowłosiona. Mogła należeć do kogokolwiek."

"... z pierwszą miłością jest jak z pierwszym naleśnikiem. Niemal nigdy się nie udaje."

"Zawsze będzie coś, czego nie zrobiliśmy, jakaś zła decyzja, przegapiona chwila. Nie cofniesz czasu. Ale masz do dyspozycji cały ten czas, który jest teraz. Tę chwilę, ten dzień. Jeśli spędzisz go na myśleniu o tym, czego nie zrobiłeś wczoraj, też go stracisz. A przecież masz nad nim władzę. Jest cały twój."


A Wy czytaliście już jakąś książkę Liliany Fabisińskiej? Zachęcicie mnie do lektury jakiejś konkretnej? A może macie w planach sięgnięcie po powieści tej autorki?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz