poniedziałek, 2 czerwca 2014

Moja recenzja książki "Seks w Nowym Jorku".

Witajcie kochani!

Na samym początku wspominałam, że będę zamieszczała na blogu recenzje przeczytanych przeze mnie książek. Jeśli wpadnie w moje rączki jakaś ciekawa literatura – na pewno się z Wami tym podzielę. Jeśli trafi się coś nieciekawego, w moim odczuciu oczywiście, dzielnie przebrnę przez kolejne stronice, aby móc Wam o tym opowiedzieć. Albowiem czytać warto, ale najlepiej literaturę interesującą, wnoszącą coś do naszego życia, a nie nudną i frustrującą swoją bylejakością. ;)
A zatem... do rzeczy.

Właśnie skończyłam czytać książkę "Seks w Nowym Jorku". ;P Kupiłam ją w Stokrotce za 9,99 zł. Podobno była dostępna również w kioskach.
Szukałam książki lekkiej, przy której mogłabym się zrelaksować i pośmiać trochę. Ta miała spełniać te kryteria. Przy okazji po tytule, okładce oraz napisanego wielkimi literami tekstu z tyłu książki można było oczekiwać publikacji "z pieprzykiem", a nawet "z pieprzem" powiedziałabym. Och – jak długo ja na ten "pieprz" czekałam. ;D A tekst z tyłu książki brzmiał "Lektura obowiązkowa dla miłośniczek 'Pięćdziesięciu twarzy Greya' ". Ja wprawdzie tego nie czytałam, ale swego czasu aż huczało o tej publikacji, a potem o kolejnych, "Ciemniejsza strona Greya" oraz "Nowe oblicza Greya". Jutro zaczynam czytać inną książkę, ale gdzieś tam w kolejce do przerobienia muszę zapisać sobie te tytuły, a przynajmniej "Pięćdziesiąt twarzy Greya", po której lekturze stwierdzę, czy warto sięgnąć po całą trylogię. Ale wracając do "Seksu w Nowym Jorku" - oto nasza dzisiejsza bohaterka.



Opis na okładce książki jest następujący:

"Przeżyć ekscytujące przygody, zakosztować
emocji, a przede wszystkim spróbować
zakazanego owocu, czyli nieskrępowanego
seksu z różnymi partnerami – to marzenia Trudy,
dziewczyny z małego miasteczka.
Na ich realizację wybiera Nowy Jork.
Poznaje przystojnego i bogatego Linca, ale nie
zamierza na nim poprzestać. Umieszcza go
jedynie na początku długiej listy pożądanych
partnerów. "Niegrzeczna dziewczynka" nie wie,
że kandydaci na cudownych kochanków
nie wędrują po mieście stadami..."

Nad ostatnim zdaniem tekstu dyskutowałabym, gdyż "niegrzeczna dziewczynka" tak naprawdę niewiele razy wychodziła na ulice Nowego Jorku w poszukiwaniu kochanków, a gdy tak się stało to towarzyszy, owszem, znajdowała, tylko umiejętności ich nie sprawdziła po prostu. ;D

Przyszedł czas na moją relację:

Trudy i Meg są przyjaciółkami. Pochodzą z małej miejscowości Virtue w stanie Kansas. Kiedy chodziły do szkoły średniej zaplanowały, iż po jej skończeniu wyjadą razem robić karierę oraz zaznać uroków życia w wielkim mieście. Planowały również przeżyć wiele przygód erotycznych. Meg wyjechała, natomiast Trudy musiała zostać w domu, aby pomóc mamie w opiece nad pięciorgiem młodszego rodzeństwa.
Niestety Meg nie czekała, aż Trudy przyjedzie do Nowego Jorku i razem z nią zakosztuje uroków wielkomiejskiego życia. Poznała niejakiego Toma, w którym zakochała się i pół roku później wzięła ślub.
Nasza bohaterka (Trudy), w końcu, po upływie 3,5 roku również opuściła małe, rodzinne miasteczko i wyruszyła do Nowego Jorku. Planowała zrealizować plany z młodzieńczych lat. Przede wszystkim te dotyczące mnóstwa podbojów miłosnych. ;) Przyjaciółka była już wówczas w ciąży i nie mogła towarzyszyć jej w bliższym zapoznaniu się z metropolią oraz jej nocnym życiem. Jednak nie zostawiła Trudy samej. W pierwszych dniach w poznawaniu miasta towarzyszyć jej miał Linc – znajomy Toma, który początkowo był temu niechętny, jednak gdy zobaczył zdjęcie Trudy i dowiedział się, że zamążpójście absolutnie "nie siedzi" jej w głowie – zgodził się przez kilka dni pełnić rolę jej przewodnika.
Trudy przywiozła ze sobą do Nowego Jorku kartony z książkami przepełnionymi erotyzmem. Jej pierwsze zakupy to: ogromne łóżko z baldachimem, parawan oraz gadżety do planowanych namiętnych zabaw z wieloma różnymi partnerami.
Ani nasza bohaterka, ani Linc – nie zamierzali angażować się w poważniejszy związek, nie planowali również przeżywania wspólnych doznań zmysłowych, jednak im dłużej ze sobą przebywali czuli coraz większe wzajemne pożądanie.

Streściłam tutaj 72 strony książki, które nie wniosły nic ciekawego do mojego życia. Czytając je, czasem odrobinkę się uśmiechnęłam, ale przez więszość czasu nudziłam się niemiłosiernie i zastanawiałam się "kurczę, gdzie ten seks?". :)) Gdyby nie fakt, że chciałam napisać Wam o tym czytadle – rzuciłabym je w kąt. Jeśli wpadnie ono w Wasze ręce studiowanie tych 72 stron możecie sobie podarować.

Swoją opowieść kończę na stronie 73, gdy Trudy i Linc wychodzą razem, by nasza bohaterka mogła zapoznać się z nocnym życiem miasta. Czy plany Trudy o wielu kochankach w jej ogromnym łożu ziszczą się? Czy nasze postacie w końcu przestaną walczyć z pożądaniem i rzucą się w szpony namiętnej gry? A jeśli tak – to czy będą potrafili cieszyć się erotyczną zabawą bez angażowania się w związek? Tego Wam nie powiem. Za to zdradzę, iż dalszą część książki warto było przeczytać. W końcu jej treść zaczęła nawiązywać do tytułu, i to w znacznym stopniu. ;) Kolejne strony kartkowałam chętnie i z dużym zainteresowaniem co do rozwoju wydarzeń.
Śmiałam się tylko z 10 minut, kiedy autorka zamiast słowa wiadomego (nie podaję go, gdyby przez przypadek przeczytały to jakieś dzieci ;) ) użyła określenia "ptak". ;D Niestety nie pamiętam na której stronie. Spróbujcie odnaleźć ją sami. ;)

I to by było na tyle. Przebrnęliście? Jeśli możecie – dajcie znać w komentarzach, czy moja recenzja Wam się spodobała? No i czy czytaliście już tą książkę? A może macie to w planach? :))

Pozdrawiam serdecznie i biorę się za czytanie kolejnej książeczki. To dość nowa lektura, bo wydana w roku 2014. Jestem bardzo zadowolona z jej zakupu i mam nadzieję, że spełni moje oczekiwania. A oto ona:




8 komentarzy:

  1. Miłej lekturki Edziu czekam na więcej Buziaczki

    OdpowiedzUsuń
  2. 50 Twarzy Greya czytałam, jak i też następne dwie części- książka przy pierwszej części nawet mnie wciągnęła, ale nie ze względu na tematykę (która jest zresztą oczywista ;) ) ale ze względy na zainteresowanie moje losami głównej bohaterki. Niestety po przeczytaniu wszystkich części nie było mojego "WOW"...książka MOŻE być aczkolwiek gustuję w zupełnie innych klimatach więc myślę że w tym problem (wiele osób chwali....zbyt wiele ale moje gusta są inne ;) ). Miłej lektuki życzę i oczywiście zachęcam do przeczytania Greya :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że pierwszą część przeczytam, bo jestem ciekawa, jak mi się ona spodoba. A powiem Ci jeszcze, że w internecie ma ona swoich zagorzałych fanów, jak i osoby, które zawiodła.

      Usuń
  3. Tylko nie czytaj Greya!!! Błagam. Jest tyle fajny innych i lekkich książek. Ja miałam pierwszą część na audiobooku i z trudnością przebrnęłam. Strasznie głupia i prymitywna książka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i o to chodzi właśnie. Książka ma tyleż samo zwolenników, ilu przeciwników i tym bardziej człowiek się ciekawi co to za "ustrojstwo". ;) Jednak, póki co, kolejka książkowa u mnie spora, i to takich nowszych publikacji, więc Grey sobie jeszcze poczeka.

      Usuń
  4. ja to mam ostatnio mało okazji na czytanie książek w moim guście, zdecydowanie bajki przeważają na dobranoc, Synek zasypia, a ja chwilę po nim :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja obecnie wykorzystuję każdą wolną chwilę, aby poczytać. Jednak, jak maleństwo podrośnie też może okazać się, że na własną lekturkę czasu brak. ;)

      Usuń