wtorek, 3 kwietnia 2018

"Spacer Aleją Róż" Edyty Świętek najlepszą sagą obyczajowo-historyczną? Czy "Szarość miejskich mgieł" dorównała poprzednim częściom?


Z wielką przyjemnością pragnę dziś przedstawić Wam swoje wrażenia po przeczytaniu najnowszej części cyklu Edyty Świętek pt. „Spacer Aleją Róż”. Z zapartym tchem śledziłam losy bohaterów od pierwszej części. Jeśli jesteście ciekawi moich wrażeń po lekturze każdej z nich zapraszam na moje wpisy o książkach: „Cień burzowych chmur”, Łąki kwitnące purpurą” oraz „Drzewa szumiące nadzieją”.
Za „Szarość miejskich mgieł” ślicznie dziękuję pani Ani z wydawnictwa

.


Opis (pochodzący z okładki książki)

„Czwarty tom sagi Spacer Aleją Róż przenosi czytelników do przełomu lat 60. i 70. Tym razem do głosu dochodzi młode pokolenie. Zbuntowana młodzież kontynuuje walkę rozpoczętą przez rodziców. W atmosferze ciągłych niepokojów wychodzą na jaw niektóre z mrocznych sekretów rodzinnych. Kłamstwa z przeszłości pociągają za sobą lawinę niespodziewanych zdarzeń. Mimo to Szymczakowie oraz Pawłowscy z uporem podążają naprzód, nie poddając się przeciwnościom losu.”

Moja opinia

Trudno wyrazić mi z jak ogromną przyjemnością przystąpiłam do lektury "Szarości miejskich mgieł", zwłaszcza, iż zakończenie trzeciej części cyklu rozłożyło mnie na łopatki. Opisane tam wydarzenia sprawiły, że szeroko otworzyłam usta i długo nie mogłam dojść do siebie. Przez kilka miesięcy głowiłam się, co spotkało Bronka? Czy pisarka tym razem nie zada jednemu z moich ulubionych bohaterów ostatecznego ciosu? Z rosnącym zaciekawieniem oczekiwałam też na wieści dotyczące pozostałych krewnych.
Podobnie jak przy poprzednich częściach, ogromnie ujęło mnie wydanie książki: przepiękna okładka, tłoczone litery, brzeg powieści – różowy tym razem, umieszczone w środku drzewo genealogiczne rodziny (ukazujące coraz większą liczbę jej członków), wspaniałe zdobienia przy numeracji stron i początkach każdego rozdziału. Jednak ta wspaniała saga zdecydowanie zasługuje na tak cudowną oprawę.




Pochłanianie tej historii to wspaniała, czytelnicza uczta, która jednocześnie wywołuje w nas ogromny dylemat. Z jednej strony chcemy jak najszybciej poznać koleje losu rodziny Szymczaków i Pawłowskich, a z drugiej pragniemy jak najdłużej cieszyć się lekturą. Styl pisania Edyty Świętek jest lekki i przyjemny w odbiorze. Pisarka przelewa swoje myśli na papier, a my chłoniemy słowa, widzimy obrazy i niemal na własnej skórze odczuwamy losy bohaterów, wśród których jednych darzymy większą, innych mniejszą sympatią, a niektórych wręcz trudno nam znieść. Ich charaktery są bardzo różne, jednak trudno odmówić tym postaciom prawdziwości. To ludzie z krwi i kości. Wszyscy dążą do szczęścia (choć nieraz odmiennymi metodami), kierują się różnymi zasadami, mają inne doświadczenia, odnoszą sukcesy i popełniają błędy. Ich wzajemne relacje niejednokrotnie są dość trudne. Lubią się, kochają, czują do siebie niechęć, a czasem nie znoszą. Dokładnie tak samo jest z nami, współczesnymi, dlatego bez trudu bohaterowie powieści stają się nam bliscy, a im więcej tomów serii przeczytamy tym bardziej się z nimi zżywamy i bardziej kibicujemy im w ich zmaganiach. Już w tej chwili nie mogę doczekać się kolejnej części sagi, a z drugiej strony ciężko mi ze świadomością, iż po jej lekturze będę musiała na zawsze rozstać się z bohaterami książki.
Saga „Spacer Aleją Róż” to nie tylko wspaniała powieść. To jednocześnie doskonała lekcja historii. Czwarta część cyklu ukazuje nam przełom lat 60- i 70-tych. Autorka ponownie przeprowadziła doskonały research pisząc tę część. Kiedy mówi o wydarzeniach historycznych i zachodzących w kraju przemianach politycznych, cytuje artykuły z PRL-owskich gazet lub słowa zasłyszane w tamtym czasie w radio. Tym razem uczestniczymy w protestach studentów, rozsierdzonych sytuacją w kraju, walczących o wolność wypowiedzi i poszanowanie swobód obywatelskich oraz o dalszych poczynaniach SB. Dochodzi do starć pomiędzy młodymi studentami, a klasą robotniczą. Społeczeństwo wciąż pragnie budowy kościoła, lecz władze to utrudniają. Ludność ma problem z zakupem podstawowych artykułów żywnościowych, a ich ceny w dalszym ciągu są podnoszone. Jednocześnie spotykamy się z postaciami budzącymi w moim sercu pozytywne uczucia, tj.: Niemen, Czerwone Gitary, Wojciech Młynarski, czy Witold Pyrkosz. W opisywanych przez Edytę Świętek czasach byłam dzieckiem, ale z rozrzewnieniem wspominałam wspomniane przez pisarkę: syrenkę (nasze pierwsze auto), lecących w radio „Matysiaków” (których lubiła słuchać moja mama), magazyn „Przyjaciółka” (również kolekcjonowany przez mamę), „Czterech pancernych i psa”, grę w klasy i zabawy na trzepaku (zabawy mojego dzieciństwa), a także takie drobiazgi jak krem Nivea, czy noszone przez nas wstążki we włosach. Osobiście jako dzieciak uwielbiałam również „Pochody pierwszomajowe”, w których uczestniczyliśmy całą rodziną. 
Edyta Świętek nie boi się podejmować tematów trudnych. Kiedy pisze o seksie, prostytucji, nie używa wyszukanych zwrotów wyrwanych z erotyków, temat ujmuje prawdziwie, interesująco, a w odpowiednich momentach potrafi pobudzić zmysły jak mało która pisarka.
W „Szarości miejskich mgieł” do głosu dochodzi młode pokolenie. Szczególnie zaciekawiły mnie wydarzenia w których uczestniczył, wchodzący w dorosłe życie Karol, oraz jego znajomi. Ci młodzi ludzie rozpoczynają naukę w szkołach średnich i na studiach, mają własne idee, o które walczą, zakochują się, zakładają rodziny, pozbawieni dotychczasowej kurateli rodzicielskiej podejmują samodzielne decyzje, przeżywają wzloty i upadki. Tym razem niejeden z młodego pokolenia otrzymuje ciosy milicyjną pałką, a nam brakuje tchu. Obok życia młodych dane nam jest również śledzenie losów starszego (znanego nam już) pokolenia. Wraz z dorosłymi Szymczakami i Pawłowskimi przeżywamy historie dzieci oraz ich własne. W tej części niestety po raz kolejny przychodzi nam się z kimś rozstać. Autorka niejednokrotnie pozostawia nas z niedowierzaniem i głośnym przekleństwem lub wydobywającymi się z ust słowami „nie, nie, nie”, „to nieprawdopodobne”, „niemożliwe”. I taki również będzie koniec tej części.
W "Szarości miejskich mgieł" na jaw wychodzi rodzinna tajemnica. Czy dorosłe już pokolenie, które poznaliśmy w pierwszej części sagi, podjęło właściwą decyzję, ukrywając przed dorastającymi dziećmi pewne trudne fakty z ich przeszłości? Czy owe sekrety mogą odbić się na losach młodego pokolenia? W jaki sposób tajemnice mogą wpłynąć na rodzinne relacje? Tego, i wielu innych, zaskakujących faktów, dowiecie się czytając tę niesamowitą sagę.
Jeszcze nie poznałam ostatniej części serii „Spacer Aleją Róż”, ale już teraz z całą pewnością ogłaszam ją najlepszą przeczytaną przeze mnie sagą. To kawał dobrej literatury obyczajowo – historycznej, niesamowicie zaskakującej i doskonale napisanej. Tego cyklu się nie czyta – nim się żyje.


Pochłonęliście już tę serię? Pokochaliście ją równie mocno jak ja? A może polecicie mi jakąś sagę z historią w tle, która skradła Wasze serca?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz