Ogromnie się ucieszyłam gdy za sprawą
wydawnictwa
trafiła w moje ręce trzecia część
cyklu "Konkurs na żonę" Beaty Majewskiej. O moich
odczuciach na temat pierwszej części serii możecie przeczytać
tutaj, natomiast o drugiej, "Bilet do
szczęścia", w tym miejscu.
Choć książka "Zdążyć z
miłością" to ostatnia część trylogii Beaty Majewskiej z
serii "Konkurs na żonę" tylko częściowo powiązana jest
ona z poprzednimi częściami. Opisuje historię osoby, która we
wcześniejszych tomach nie należała do głównych bohaterów, choć
nieźle namieszała w ich życiu. Pojawiała się we fragmentach
powieści i odegrała w niej zdecydowanie negatywną rolę. Dzięki
tej części mamy możliwość bliższego poznania Olgi Bauer – jej
przeszłości, doświadczeń. Możemy dokładniej zapoznać się z
motywami jej dotychczasowego postępowania. Znajomość książki
"Zdążyć z miłością" daje nam również szansę
poznania dalszych losów Olgi. Ostatnio spotkaliśmy się z nią w
szpitalu. Okazało się, iż zachorowała na raka i przeszła ciężką
operację, podczas której lekarze musieli usunąć jej macicę. Czy
Olga, znana nam jako osoba złośliwa, mściwa i egoistyczna –
zmieni swoje postępowanie? Czy znajdzie miłość i zyska upragnione
szczęście?
Powieść czyta się z zaciekawieniem,
lekko i przyjemnie. Wywołała u mnie uśmiech, salwy śmiechu, ale i
łzy... łzy smutku i wzruszenia.
Z przyjemnością czytałam komentarze
Fisi i Maksa – dzieci Adama. Niezmiennie wywoływały one uśmiech
na moich ustach, a niejednokrotnie i salwy śmiechu. Chwilami, jak
dla mnie, powieść stawała się zbyt słodka. Sceny erotyczne
również nie wywoływały rumieńców na moich policzkach i nie
sprawiały, iż pochłaniałam ją z zapałem, ale to dlatego, iż
osobiście nie przepadam za nimi w książkach. Na szczęście
pisarka zaserwowała mi moc różnorodnych emocji. Nie szczędziła
sytuacji przepełnionych niepewnością, bólem i smutkiem. Autorka
niejednokrotnie zaskakiwała mnie przedstawionymi zdarzeniami do tego
stopnia, że szczęka niemal opadała mi do ziemi.
"Zdążyć z miłością",
podobnie jak "Konkurs na żonę", przedstawia swoisty
mezalians. Oto bogata, niezależna, lubiąca podróżować, wyzwolona
ateistka poznaje niezamożnego mężczyznę, wdowca, ojca dwójki
dzieci, zaangażowanego katolika. Czy tak różne osoby może
połączyć uczucie? Czy mają oni szansę stworzyć szczęśliwy
związek?
Opowieść zawiera wiele interesujących
przemyśleń na temat życia. Porusza tematy miłości, przyjaźni,
choroby, śmierci, tęsknoty, samotności, wiary, ludzkich błędów,
wybaczenia (nie tylko innym, ale także samemu sobie), a fragment, w
którym dorosła córka decyduje się na szczerą rozmowę ze swoją
mamą jest jednym z najpiękniejszych, najbardziej poruszających –
jakie w tym roku przeczytałam. Z pewnością niejednokrotnie do
niego powrócę.
Bardzo się cieszę, że przeczytałam
tę historię, bo jest to naprawdę warta poznania, wzbudzająca
istotne przemyślenia na temat życia opowieść. "Zdążyć z
miłością" śmiało można czytać bez znajomości poprzednich
tomów trylogii. Pokusiłabym się o określenie jej jako najlepszej
z całej serii, jednak każda część miała w sobie coś
szczególnego i cieszę się, że miałam przyjemność poznania ich
wszystkich.
A Wy? Znacie tę serię? A może inne
powieści pisarki?
Książka "Zdążyć z miłością"
to emocjonalna petarda. Mimo, iż jest powieścią obyczajową,
pisarka wielokrotnie zaskakiwała mnie nieprzewidywalnymi
wydarzeniami, a ja uwielbiam takie pozycje. Może polecicie mi inną,
równie nieprzewidywalną, pełną emocji, śmiechu i płaczu powieść
obyczajową?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz