Znacie tę piosenkę? ;)
Ostatnio słucham jej w przeróżnych
wersjach i mimo, iż już dawno budziła we mnie moc emocji – teraz
nabrała jeszcze większego znaczenia. A wszystko za sprawą Nataszy
Sochy i jej najnowszej książki pt. "Apteka marzeń".
Opis książki (pochodzący z jej
okładki)
"Człowiek
staje się dorosły nie wtedy, gdy ubrania robią się dla niego za
ciasne, ale gdy wyrasta z własnego egoizmu.
Ola i Karolina
poznają się w nietypowym miejscu, w nietypowej sytuacji. Dzieli je
dziesięć lat, co w przypadku dziecka i nastolatki jest przepaścią.
Znajdują jednak wspólny język i pokazują, że nawet w najgorszych
okolicznościach można myśleć o innych. Ola istnieje naprawdę,
postać Karoliny łączy w sobie doświadczenia wielu nastolatek,
którym życie podstawiło nogę.
To opowieść o
skrajnych emocjach, potędze matczynej miłości, sile, jaką daje
rodzina. O wielkiej aptece z marzeniami, które można dostać bez
recepty. I o bohaterach, którzy mierzą się z powracającym
pytaniem: kto ukradł im zwyczajne życie?
Człowiekowi wydaje
się, że jest odporny na śmierć. Że jest objęty ochroną,
chociaż inni przecież umierają. Pędzimy samochodami, skaczemy ze
spadochronami, balansujemy na granicy życia, a jednak nigdy nic
złego się nie dzieje. Nie patrzymy na śmierć z pokorą..."
Moje wrażenia po lekturze
Ogromnie trudno pisać mi o "Aptece
marzeń" po prostu jako o książce. Tak naprawdę
najistotniejszy jest płynący z niej przekaz, a Natasza Socha
napisała książkę w taki sposób, iż jej przesłanie trafiło do
mnie w sposób szczególny. Kiedy skończyłam lekturę włączyłam
film "Drużyny szpiku" przedstawiający fragment historii
Oli Gref, walczącej z nawracającą neuroblastomą (nowotworem,
który u dwulatki przyjął najbardziej złośliwą formę) – i
popłakałam się. Były to łzy płynące z głębi mojego serca.
Stwierdziłam wówczas, że oddanie szpiku przez osobę zdrową tak
naprawdę z jego strony wymaga niewiele, a dla osoby chorej oznacza
ratunek życia, na który w inny sposób może nie mieć szansy.
I właśnie historię życia Oli Gref i
jej rodziców: Magdaleny i Aleksandra opisała Natasza Socha w
"Aptece marzeń". Sama Magda opowiedziała Nataszy o życiu
swojej rodziny w trakcie trwania choroby Oli. O niepewnościach i
lękach rodziców chorej dziewczynki, walce z nowotworem, krótkich
chwilach radości i ponownych nawrotach choroby. Historia opisana w
książce prowadzona jest właśnie z punktu widzenia mamy chorej
Oli. Równocześnie z opowiadaniem dotyczącym życia Magdy toczy się
opowieść Karoliny – 14-latki chorej na chłoniaka. Historia
Karoliny została wymyślona przez pisarkę, jednak stanowi
odzwierciedlenie wielu podobnych, prawdziwych historii.
Natasza Socha zwraca uwagę na
trudności spotykające rodziców chorych dzieci, istotność
poświęcania uwagi pozostałym, zdrowym dzieciom w rodzinie. Ukazuje
w jaki sposób chcą być traktowane dzieci chore. One nie chcą
współczucia. Pragną żyć normalnie, a przynajmniej jak
najbardziej normalnie jest to możliwe w ich sytuacji. Tylko rodzice
znajdujący się w tak trudnej życiowo sytuacji wiedzą, jak ciężko
jest wywołać uśmiech na ustach, gdy dni ich dziecka mogą być
policzone, i jak ten uśmiech ważny jest dla ich pociech. Pisarka
nie zapomina też dać prztyczka w nos osobom z otoczenia rodziny, w
której znajduje się chore dziecko. Człowiek pragnie uniknąć tak trudnych doświadczeń jak choroba i śmierć. Dopóki one
bezpośrednio nas nie dotykają wydaje się nam, iż nas nie dotyczą.
Okazuje się, że gdy choroba spotyka rodzinę z naszego otoczenia –
nie umiejąc pomóc, pragnąc uniknąć trudnych doświadczeń,
często prędzej czy później wycofujemy się z ich życia, a jest
to najgorsze co możemy zrobić. Jeśli ktoś jest dla nas ważny
powinniśmy przy nim trwać, kiedy początkowo wydaje się odrzucać
nas i nie chce kontaktu – od czasu do czasu powinniśmy
przypomnieć, że jesteśmy tuż obok i chętnie porozmawiamy, gdy będzie na to gotów, a nie zachowywać się jak tchórze i unikać kontaktu,
wykręcając się natłokiem zajęć, czy pilnymi obowiązkami, byle
tylko uciec w swój bezpieczny świat, pozbawiony poważnych
problemów. W końcu tak naprawdę każdego z nas może nagle
zaskoczyć choroba. Czy chcielibyśmy wówczas, aby przyjaciele
odsunęli się od nas?
Natasza Socha ma bardzo lekkie pióro,
więc podobnie jak inne jej powieści – także tę czyta się
bardzo lekko. Niemal płyniemy przez opisane historie. Kibicujemy
bohaterkom w ich zmaganiach z nowotworem i mamy nadzieję, iż wyjdą
z choroby zwycięsko. Nie można pominąć ogromu cudownych
przekazów, myśli zawartych w książce.
"Do wszystkich kobiet mających
dylemat, czy lepsza jest na piance od kawy rozetka, czy może
serduszko. Do wszystkich ludzi, których denerwuje padający deszcz,
zbyt głośno szeleszcząca gazeta czy też spóźniający się
tramwaj. Do tych, którzy kłócą się o nic. Lub o włosy kota na
poduszce. O smak rosołu.
Raz jeden w życiu przejdźcie się
korytarzem szpitala onkologicznego. Oddział dziecięcy."
"-O czym marzysz Rolka?
-Żeby nas wymieszać ze standardowymi
jednostkami. Żeby nie patrzeć na nas jak na odpad, na coś, co nie
mieści się w ogólnie przyjętych normach. Rozmawiać, zapraszać
do siebie, zabierać na wycieczki, do kina, na majówki, a nawet
wyprawę w góry, jeśli siły nam na to pozwolą. Nie patrzeć na
chustkę na głowie. Przecież wszyscy biegniemy do tej samej mety,
tylko niektórzy po prostu dobiegną szybciej. To jedyny wyścig, w
którym wygrywa ten, kto przybiegnie ostatni."
Gdy zasiadałam do czytania "Apteki
marzeń" nie wiadomo kiedy mijało kilka godzin i okazało się,
iż książkę pochłonęłam zaledwie przy dwóch podejściach. Podczas lektury nie wylałam morza łez, choć
kilkakrotnie się podczas niej wzruszyłam. Jednak, jak wspomniałam wcześniej, kiedy skończyłam książkę, obejrzałam film o Oli, po raz kolejny posłuchałam
piosenki "Do kołyski" i dotarł do mnie ogrom przekazu tej
historii – łzy popłynęły ciurkiem z moich oczu. Tak naprawdę
do dzisiaj nie potrafię wyrazić ogromu uczuć, które mną
zawładnęły w tamtym momencie. Mam nadzieję, że kiedy sięgniecie
po tę historię – również nie będziecie mogli o niej zapomnieć.
Dziękuję wszystkim, którzy przyczynili się do jej powstania.
Pozwólcie, że dzisiejszy wpis
zakończę jeszcze jednym krótkim filmikiem. To film na którym
ujrzeć możecie Olę i jej rodziców.
Jeśli jeszcze nie czytaliście "Apteki
marzeń" koniecznie po nią sięgnijcie, tym bardziej, iż jej
zakup wspiera Drużynę Szpiku.
Nataszo – z całego serca Tobie i
wydawnictwu
dziękuję za tę cudowną powieść.
Dziś napiszcie mi, czy macie jakieś
doświadczenia związane z oddawaniem szpiku. Może ktoś z Waszych
znajomych potrzebował szpiku? Jak zakończyła się ta historia? A
może znacie jakiegoś dawcę, albo sami dołączyliście do Banku
Dawców Szpiku?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz