Jakiś czas
temu za sprawą facebookowych grup czytelniczych odkryłam nową
autorkę. Czytałam jej "Rosół z kury domowej", który
bardzo mi się spodobał, a przed sobą mam "Awarię małżeńską",
napisaną przez tę autorkę we współpracy z Magdaleną Witkiewicz.
Mam wielką chęć, by później sięgnąć po jej kolejne dzieła.
Mowa tu oczywiście o Nataszy Socha. Szczęśliwie w tomiku "Cicha
5" natrafiłam także na jej opowiadanie. :)
Natasza
Socha napisała do świątecznego tomiku opowiadanie pt. "Niebieski
język" i z całą pewnością po jego lekturze jak najprędzej
sięgnę po kolejne książki autorki.
"Niebieski
język" opowiada historię 72-letniej kobiety, której mąż
zmarł. Agnieszka mieszka sama, jednak często kontaktuje się ze
swym synem, synową, i przede wszystkim, wnukiem Kolą –
homoseksualistą, którego kobieta kocha ponad wszystko. Nic dziwnego
zresztą, bo 22-latek jest fantastycznym chłopakiem. Sama babcia
zresztą jest równie wspaniała.
"Mam
siedemdziesiąt osiem lat. Problem polega na tym, że nie czuję się
na tyle. To tak, jakby ktoś wcisnął mnie w kombinezon z
pomarszczonej skóry i kazał udawać babcię. Moje ciało jest
pofałdowane. To, co w środku – zupełnie przeciwnie. Mój umysł
nie pozwala mi się mentalnie zmarszczyć, co często wywołuje
dysonans między tym, jak wyglądam, a tym, co mówię. Czy wiecie,
jak wygląda jabłko, które przeleżało kilka lat w ocieplanym
pomieszczeniu? To właśnie moja twarz. Ale tylko wtedy, gdy patrzę
w lustro."
Niedługo po
tym, jak poznajemy bohaterkę – doktor Wiertło wykrywa guza na jej
lewym płucu. W tym momencie moglibyśmy nastawić się na smutną
historię. Tymczasem opowieść, mimo poważnego tematu pełna jest
dowcipu. Czytając ją wielokrotnie śmiałam się w głos.
"Jadę
autobusem. Zaletą bycia pomarszczoną jest niewątpliwy zaszczyt
otrzymywania miejsc siedzących. To nieprawda, że młodzież nie
ustępuje nam miejsca. Młodzież ustępuje, gorzej z
czterdziestoletnimi facetami z brzuchem i teczką. Kiedy taki już
siądzie, odsapnie i ulokuje na swoich kolanach teczkę, jest głęboko
nieszczęśliwy, gdy okazuje się, że musi jednak wstać. Wyjścia
są dwa – albo zaczyna intensywnie szukać czegoś w kieszeniach,
nie podnosząc głowy i nie rozglądając się na boki, albo wpatruje
się przez okno z taką mocą, że zabija przelatujące gołębie.
My, babcie, też mamy dwa wyjścia. Albo napieramy kolanami, torebką
lub parasolem tak silnie, że facet musi w końcu na nas spojrzeć,
albo chrząkamy i wzdychamy, sugerując tym samym, że za chwilę
umrzemy i zaczniemy brzydko pachnieć. To również nie jest
złośliwość. To walka o przetrwanie."
Humor
dopisuje nam za sprawą szalonej babci i jej wnuka, którzy podejmują
decyzję by nie poddać się chorobie i pokazać rakowi oraz światu
język. 78-latka postanawia dbać o siebie i realizować swoje
pragnienia, cieszyć się każdym dniem oraz robić drobne głupoty.
Nie wiem,
jak Wy, ale ja często odnoszę wrażenie, że starszych ludzi
traktuje się tak, jakby nie przysługiwało im prawo do radości,
zabawy i śmiechu. Czy wiek i pomarszczone ciało ograniczają chęć
dążenia do szczęścia? Czy starsi ludzie powinni chodzić
wyłącznie na spacery do parku i do kościoła oraz trwać w ciągłej
powadze? Zbyt często zapominamy o tym, iż młodzi zawsze nie
będziemy, a czas pędzi nieubłaganie i przyjdzie moment, gdy nasza
skóra przestanie być jędrna, a ciało zacznie odmawiać
posłuszeństwa.
W
opowiadaniu znajdują się wspaniałe myśli dotyczące podnoszenia
się po śmierci bliskich osób. Nie jest ich wiele, a jednak utkwiły
w mojej głowie, jako bardzo wartościowe. Nie będę ich cytowała,
bo moja recenzja stanie się zbyt długa, ale uwierzcie mi... musicie
przeczytać tę historię. Pośmiejecie się, wzruszycie i nieprędko
o nim zapomnicie. Może bardziej docenicie dany nam dar – jakim
jest życie? Może postanowicie w końcu korzystać z danych Wam
chwil?
"Niebieski
język" ledwie dotyka tematu Świąt, jednak Boże Narodzenie to
doskonała okazja, by je poznać, bo przekazane w nim wartości –
na pewno okażą się istotne. Opowiadanie to będzie wartościową
lekturą w każdy inny dzień roku, dla osób w każdym wieku i
obojętnie w jakim nastroju – radosnych utrzyma w tym stanie,
smutnych pocieszy i rozweseli. To wspaniała historia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz