Witajcie!
Pewnego
pięknego dnia, natchniona dzięki niejakiej Gosiek ;) z bloga http://www.blaskksiazek.pl/ - napisałam o
tym, jak rozpoczynała się moja przygoda z książkami.
Macie ochotę
posłuchać? :))
Zapraszam
więc na filiżankę ciepłej herbaty i garstkę wspomnień. ;))
Czytać
nauczyłam się w zerówce i generalnie lubiłam to zajęcie.
Początkowo było to czytanie książeczek z wierszykami dla dzieci,
krótkich opowiastek z mnóstwem ilustracji ze wspaniałej, pamiętnej
serii "Poczytaj mi mamo" oraz opowiadań ze szkolnego
"Abecadła". Jednak moja prawdziwa przygoda z książkami
zaczęła się od lektury szkolnej. Większość osób nie znosi
lektur. Ja też nie przepadam za tymi, które przerabiać kazano nam
w starszych klasach szkoły podstawowej oraz w szkole średniej,
jednak to właśnie jedna z nich, w II lub III klasie szkoły
podstawowej otworzyła mi oczy na wspaniały świat literatury. :))
Była to
książka "Spotkanie nad morzem" Jadwigi Korczakowskiej. To
pierwsza dłuższa książka, jaką przeczytałam i wówczas
pokochałam ten świat. Lekturę tę czytało się w miarę łatwo.
Napisana jest językiem przystępnym dla ośmio, dziewięcio –
latki, a i literki w niej są dość duże. Nawet nie zauważyłam
jak szybko przebiega czytanie, strona za stroną poznawałam świat
chorowitej, nieco zarozumiałej Danusi, która wyjechała nad morze w
odwiedziny do pani Ady, aby wzmocnić się nieco. I kiedy Danusia
poznała Elzę byłam zauroczona powieścią, książka "wciągnęła
mnie" do tego stopnia, że przegapiłam wieczorne programy
telewizyjne, które zawsze oglądałam. Gdy zrobiło się późno do
pokoju weszła mama i powiedziała, że czas iść spać. Pamiętam,
że jeszcze chwilę pozwoliła mi poczytać, ale po kolejnych trzech,
a może czterech upomnieniach nakazała zgasić światło w pokoju,
gdyż kolejnego dnia szliśmy rano do szkoły. Zgasiłam światło, a
sama weszłam do wielkiej szafy do której wstawiłam lampkę nocną
i w tej szafie właśnie dokończyłam czytanie. :)) Pamiętam, że
do łóżka położyłam się o 3:00 nad ranem, jednak długo jeszcze
myślałam o dalszych losach Danusi i Elzy, które razem pojechały
do Warszawy. :))
Później
czytałam dużo i wszędzie. Na przystanku, w autobusie, w swoim
pokoju, ogródku przed domem, po drodze do szkoły i ze szkoły.
Obecnie czytam, kiedy moja miesięczna córeczka daje mi tylko taką
możliwość, nawet w momencie kiedy czekam, aż odbije jej się po
jedzeniu. ;D
A Wy? Lubicie
czytać? Jak często to robicie? Możecie polecić mi jakąś
naprawdę wyjątkową Waszym zdaniem książkę? :))
Do kolejnego.
:))
Cieżko jest zdecydować mi się na jedną ulubioną książkę... ale zachęcam Panią do lektury "Chaty" Younga oraz "Szczęściarza" Sparksa. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńUwielbiam, ale im mój synek jest starszy, tym mniej mam na to czasu...
UsuńOsobiście uwielbiam czytać ksiązki, które zostaly zekranizowane - przeczytać, a potem obejrzeć film - tak mnie np. zachwycił "Ojciec chrzestny", czy "Pachnidło"
Sparksa uwielbiam, a tej książki akurat nie czytałam. Muszę sobie zapisać na listę książek do przeczytania. :))
UsuńO "Pachnidle" też słyszałam wiele pozytywnych opinii. :))
Usuń"Spotkanie nad morzem" - połknęłam w jeden dzień. Chyba pierwsza lektura, która mi się naprawdę podobała. Teraz też lubię czytać ale mam mniej czasu niż kiedyś. Bardzo często wrzucam na telefon audiobooki, słucham ich np. wychodząc z córką na spacer. Obecnie słucham "Dzienniki" Pilcha.
OdpowiedzUsuńI jak Ci się te dzienniki podobają? :)) Ja też nie mam teraz wiele czasu na czytanie przy córeczkach 2 miesiące i 10 lat, ale ustaliłam sobie że 20 stron dziennie minimum przeczytam - i udaje się jak dotąd. :))
UsuńJej! Ale mi miło, że wspomniałaś o mnie :)
OdpowiedzUsuńNie mogło być inaczej. :)
Usuń