Jakiś czas
temu zapowiadałam Wam, iż dzięki Wydawnictwu
będę miała
przyjemność przeczytać książkę "Łowczyni" Virginii
Boecker. Dziś ogromnie cieszę się, iż ta właśnie pozycja
trafiła w moje ręce. Jednocześnie ciężko mi na sercu bo będę
musiała rozstać się z jej bohaterami. :(( Pocieszam się jednak,
że to nie koniec mojej przygody z "Łowczyni", bo za czas
jakiś pojawić ma się jej kontynuacja. :D
Ponad to
fakt, iż moja przygoda z książką się skończyła jest dobrą
wiadomością dla blogerów książkowych. Dlaczego? Otóż...
książka jest tak fantastyczna, iż za zgodą wyd. Jaguar
postanowiłam przeprowadzić Book Tour z "Łowczyni" w roli
głównej. :D Zainteresowanych blogerów już dziś zapraszam do
śledzenia Mamuśkowych różności, bo lada dzień pojawi się
informacja o podróży tego tytułu do Was, a dziś zapraszam
wszystkich czytelników na moją recenzję książki. Tylko jak tu
się nie rozpisywać przy tak świetnej pozycji?
Krótko o
fabule
Wyobraźcie
sobie XVI-wieczną Anglię. Znajdujemy się na zatłoczonym placu w
Upminster. Właśnie w tej chwili mają spłonąć na stosie trzej
schwytani czarnoksiężnicy i cztery wiedźmy. Na skraju placu stoi
16-letnia, niska, blondwłosa dziewczyna. To Elizabeth – łowczyni
czarownic, która za moment, wraz ze swym przyjacielem Calebem,
wyruszy na kolejne polowanie. Elizabeth i Caleb to zaufani łowcy,
pracujący pod wodzą księcia Norfolku, lorda Blackwella, będącego
wujem samego króla (Malcolma).
Wydawałoby
się, iż sytuacja naszej bohaterki (mimo oczywistych trudności
jakie spotykają ją w pracy ;) ) jest jasna i stabilna, a jednak...
już wkrótce cały jej świat zostaje wywrócony do góry nogami.
Elizabeth, posądzona o czary, zostaje pojmana i osadzona w więzieniu
Fleet. Co więcej... tym razem właśnie nasza łowczyni jest skazana
na śmierć poprzez spalenie na stosie. Na szczęście zostaje
uwolniona z aresztu. Jak się okazuje jednak, nie przez przyjaciół,
nie przez Caleba, któremu tak bardzo ufała, lecz przez
czarnoksiężnika. Nagle nasza łowczyni trafia do domu, w którym o
jej życie i zdrowie zabiegają: nekromanta, wiedźma, uzdrowiciel...
– osoby, które dotąd uważała za swoich zaciekłych wrogów.
Dlaczego
Elizabeth trafiła do domu czarnoksiężnika? Czy może ufać jego
mieszkańcom? A może czym prędzej powinna stamtąd uciec? Odpowiedź
na te pytania poznajemy zagłębiając się w treść doskonałej
przygodówki, jaką jest "The Witch Hunter. Łowczyni".
Moja opinia o
książce
Książka
porwała mnie nieomal od pierwszych stron. Od jakiegoś czasu miałam
ogrooomną chęć poczytać o magii, czarodziejach i wiedźmach. Od
tej pozycji otrzymałam o wiele więcej. Mamy tu bowiem nie tylko:
łowców, nekromantów i czarownice, ale również: pirata (skradł
moje serce brutal :D ), uzdrowiciela, wieszczkę (oj, zaskoczyła
mnie jej osoba niesamowicie), ducha, zjawę, a gdzieś w tle także:
nimfy, ghule i demony. Mnóstwo ciekawych osobowości. Ci stojący po
stronie dobra budzili we mnie moc ciepłych, przyjaznych uczuć, źli
– powodowali złość i lęk.
Książka
wywołuje w czytelniku mnóstwo emocji. Nie sposób było by czytać
ją bez zaangażowania. Poprzez całą lekturę naprzemiennie
odczuwałam to radość, wzruszenie, to znów smutek, czy strach.
Momentami towarzyszyło mi niewyobrażalne napięcie. Brakowało mi
tchu, a na moim ciele pojawiały się dreszcze, jak bym sama była
uczestnikiem opisanych wydarzeń. Od czasu do czasu z moich ust
wydobywały się słowa zaskoczenia (których jednak tutaj nie
przytoczę ;) ), gdy autorka zdumiewała mnie nagłymi zwrotami
akcji.
Przez całą
powieść kibicowałam bohaterce i jej przyjaciołom w realizacji
planów. Z każdą stroną, gdy poznawałam ich bliżej, darzyłam
większą sympatią. Ich jednak nie dawało się nie pokochać,
albowiem każdy miał w sobie coś wyjątkowego, przez co
nieodwołalnie trafiał do mojego serducha. ;) Ogromna ciekawość
prowadziła mnie przez kolejne strony książki. Jak rozwinie się
sytuacja? Czy Elizabeth spełni swoją misję? Czy Caleb, jej
wieloletni przyjaciel, wciąż jest po jej stronie, czy raczej
powinna go unikać? Ze strony na stronę moje zainteresowanie rosło
i nagle okazało się, że to już koniec, że na kolejne przygody
Elizabeth i jej przyjaciół przyjdzie mi poczekać. Ech...
Warto
zwrócić również uwagę na to, iż na każde zadane w książce
pytanie – autorka udzieliła odpowiedzi. Żaden z poruszonych
wątków nie pozostał bez wyjaśnienia. Kolejne zagadnienia,
tajemnice, ostatecznie zostały rozwiązane łącząc się w jedną,
ogromnie ciekawą i sensowną całość. Wykreowany świat został od
początku do końca dokładnie przemyślany i tak przedstawiony,
podobnie jak i poszczególne postacie występujące w książce.
Przygodówkę
tę porównałabym (choć to nie to samo i oczywiście nie każdy
musi się ze mną zgodzić) do "Igrzysk śmierci", które
pokochałam. Z jedną różnicą – o wiele łatwiej skupić się
jest na jej treści podczas czytania. Przy "Igrzyskach..."
potrzebowałam ciszy, by łatwiej skoncentrować się na treści, w
świat "Łowczyni" zapadałam się całkowicie, obojętnie
kiedy wzięłam ją do rąk. Gdy ją pochłaniałam nie przeszkadzał
mi ani włączony telewizor, ani harmider domowy.
Lektura
"Łowczyni" była wspaniałą przygodą i właśnie dlatego
(za zgodą cudownego wydawnictwa Jaguar) pragnę podzielić się nią
z blogerami, którzy w zamian za przeczytanie napiszą jej recenzję
na swoich blogach. Ale Wy przecież doskonale wiecie na czym polega
Book Tour. ;)) O rozpoczęciu akcji poinformuję Was już wkrótce.
I jak, moi
kochani? Skusicie się na lekturę "Łowczyni"? A może już
ją czytaliście? Podzielacie mój entuzjazm? :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz