wtorek, 15 listopada 2016

Czy "Większy kawałek nieba" Krysi Mirek wzniósł mnie wśród obłoki? ;)

Pewnego dnia moja kochana przyjaciółka Magda zapytała, co chciałabym dostać w prezencie imieninowym. Rzeczą oczywistą było, że chodzi o książkę. ;) Szczerze muszę przyznać, iż obecnie jestem w takiej sytuacji, że lubię otrzymywać tytuły "wyselekcjonowane" przeze mnie. Na półkach w kolejce do przeczytania mam około 150 pozycji i jeśli pojawia się na nich coś nowego – chcę, aby to był tomik, który mnie zainteresuje. Nie mogło się obyć jednak bez niespodzianki. Zapisałam koleżance 10 interesujących mnie tytułów, spośród których miała wybrać jeden. I tak otrzymałam aż dwie wspaniałe nowe książki (Magduś! Jesteś kochana). A były to: "Uprowadzona pieśniarka" Danielle L. Jensen oraz "Większy kawałek nieba" Krystyny Mirek. O tej drugiej książce dziś właśnie postanowiłam Wam napisać. :)


Jak zwykle od opisu z okładki zacznijmy.

"Chwytaj promyki szczęścia
i nie bój się kochać!

Iga i Wiktor żyją w zupełnie odmiennych światach.

Ona dobrze rozumie, co to znaczy nie mieć wsparcia rodziny ani
pieniędzy. Życie mocno ją doświadczyło. Na przekór wszystkiemu
potrafi jednak cieszyć się nawet z najmniejszych okruchów dobra.
Ma odwagę marzyć i snuć plany na przyszłość.

On jest zamożnym właścicielem restauracji, który po stracie
ukochanej żony nie chce sobie przyznać prawa do szczęścia.
Trochę wbrew temu postanawia otworzyć nowy rozdział w życiu
ożenić się i stworzyć prawdziwy dom dla dorastającego syna.

Czy tak różni ludzie mogą mieć ze sobą coś wspólnego?

Kiedy los przypadkowo ich zetknie, wszystko nagle zacznie się
zmieniać. To spotkanie pozwoli im zrozumieć, że mieć marzenia
to jak zobaczyć większy kawałek słonecznego nieba."

Moje wrażenia po przeczytaniu powieści.

Przede wszystkim moc 'ochów' i 'achów' wyrwała się z moich ust, gdy zobaczyłam przepiękną okładkę "Większego kawałka nieba". Uwielbiam niebieski i błękitny kolor. Do tego serce z czerwonych róż, motyle na okładce (piszę w liczbie mnogiej bo znajdują się one nie tylko na przodzie, ale także na boku i z tyłu oprawy), do tego niektóre motylki, tytuł i obiecujące wiele nazwisko Krystyna Mirek – tłoczone na stronie. Coś wspaniałego! :) Żałuję tylko ogromnie, że moje nazwisko nie znalazło się pośród polecających publikacje Krysi Mirek czytelników. Ech...
ale nie wszystko stracone. W końcu od czego są marzenia. ;)


Szczerze powiem Wam, że choć chwaliłam poprzednie dwie książeczki autorki – ostatecznie czegoś mi w nich zabrakło. Nie było się do czego przyczepić, bo "Szczęśliwy dom" i "Rodzinne sekrety" to naprawdę udane pozycje. Pełne są ciepła, przedstawiają losy wspaniałej rodziny, czytając opisy ma się ochotę znaleźć wśród przedstawionych w nich postaci i krajobrazów. Jednak zabrakło mi takiej drobnej iskierki, która (jak po przeczytaniu poprzednich tytułów autorki) sprawiłaby, że po kolejną część powieści ma się ochotę chwycić od razu, a myśl o tym, że nie posiada się jej pod ręką nie daje człowiekowi spać.
W przypadku "Większego kawałka nieba" zaiskrzyło całkowicie. Jestem zauroczona tą książką i nie wytrzymam długo bez zakupu kolejnego tomu historii. Nie mogę się doczekać, kiedy poznam dalsze losy jej bohaterów i cieszę się, że "Wszystkie kolory nieba" są już dostępne w sprzedaży. To trzecia książka przeczytana przeze mnie, którą szczerze i z całego serducha będę polecała jako jedną z najlepszych pochłoniętych przeze mnie w tym roku książek. Tematyka jej nie jest szczególnie trudna i wymagająca, opowiada o życiu codziennym kilku osób uwikłanych w mniej lub bardziej poważne kłopoty, czyta się ją lekko i szybko, jednak naprawdę jest ona warta poznania. Warto po nią sięgnąć bez względu na to, czy będziecie czytali ją w sprzyjającym dla siebie okresie, czy w trudniejszych chwilach, ponieważ ta powieść ogrzeje Was w zimne dnie i noce oraz da ukojenie w obliczu trawiących problemów.
Ogromnie polubiłam jej bohaterów, nawet Natalię, która może wydawać się dość kontrowersyjną postacią. Denerwował mnie tata Igi, ale żeby dowiedzieć się dlaczego tak się działo – musicie sięgnąć po tę pozycję. ;) Dużo ciepłych uczuć wzbudził we mnie Oliwier, nie wiem dlaczego zwany również Olkiem (to w końcu dwa różne imiona) – nastolatek w okresie buntu. Jego historia niesamowicie wciągnęła mnie i ciekawiła. Moje ciepłe uczucia budzili też: Wiktor i jego rodzice, Iga i jej przyjaciółka Majka, pani Wanda oraz Marysia i Andrzej.
Zakończenia historii od razu można było się domyślić, niemniej nie odebrało mi to przyjemności z lektury. Czytając książkę nie miałam ochoty jej odkładać choćby na moment, choć jako mama 2,5-latki byłam do tego zmuszona. Kiedy jednak dziś usiadłam do książki pochłonęłam jej 150 stron. Tym razem musiałam ją odłożyć, gdyż nawet nie spostrzegłam się, gdy z wielkim uśmiechem na ustach obróciłam jej ostatnią kartkę.

 
Podczas lektury powieści towarzyła mi moc przeróżnych emocji. Na przemian na "mym licu" ;) ujrzeć można było radość, smutek i nostalgię, a w dwóch lub trzech momentach wzruszenie wręcz ścisnęło mnie za gardło, a w oczach pojawiły się łzy.
To co? Kilka cytatów z lektury na zakończenie moich rozważań? ;)

"To też jest wychowywanie dzieci – pomyślała. – Nie tylko piękne przeżycia, przytulanie i wspólne rozmowy, ale i krzyki, kiedy się jest znużonym obowiązkami, bieganie, gdy boli głowa. I ten ciągły stan czujności, brak wolnych dni, mozolna praca."

"Spojrzała na swój dom. Choć przypadkowy przechodzień pewnie nisko oceniłby jego wartość, szacując stare okna, dach pilnie wymagający wymiany i niewielki metraż, dla niej był wyjątkowy. Tu ją wychowali kochający rodzice, tu dorastała i przyprowadziła swojego męża. Wychowała syna. Spędziła dobre, piękne chwile. I choć to miejsce mogłoby się wydawać nieatrakcyjne, wiedziała, że w sprzyjających okolicznościach może stać się dla kogoś pięknym wspomnieniem, dodającym sił przez całe życie".

"Żaden kamień szlachetny, nawet najdroższy, nie świeci własnym światłem. Lśni tylko wtedy, kiedy pada na niego promień słońca. W życiu też tak jest, trzeba samemu sprawić, by zaświeciło (...)"

"-Nauczyłem się, iż jedyną nieodwracalną rzeczą jest śmierć. Tu naprawdę nie podyskutujesz. W każdym innym przypadku zawsze jest szansa."

Jestem bardzo zadowolona z tej publikacji i serdecznie ją Wam polecam. :)


A jaka jest Wasza historia związana z powieściami Krystyny Mirek? Znacie ją i lubicie, podobnie jak ja? A może lektura książek tej pisarki jest dopiero przed Wami?


środa, 9 listopada 2016

"Behawiorysta" Remigiusza Mroza - na szczęście moim dylematem była tylko ocena tej książki ;)

Kiedy dowiedziałam się, że Remigiusz Mróz napisał kolejną książkę i opowiada ona o zamachowcu, który zajmuje przedszkole grożąc, że zabije znajdujące się w nim dzieci i wychowawców – stwierdziłam, iż koniecznie czym prędzej muszę ją nabyć i przeczytać. Gdy przyszła do mnie przesyłka odłożyłam na bok "Immunitet" (książkę Mroza z serii, którą najbardziej lubię) i od razu (w Halloween) zaczęłam czytać "Behawiorystę". Obawiałam się, czy będzie ona ciekawą lekturą, zważywszy na fakt, iż książki Remigiusza wyrastają niczym grzyby po deszczu. Jak myślicie? Czy w moim odczuciu autor stanął na wysokości zadania pisząc kolejną, świetną historię, czy jednak duża ilość pojawiających się na rynku jego tytułów spowodowała, że Mróz obniżył loty?


Jak zwykle na początek...

opis z okładki...

"Zamachowiec zajmuje przedszkole, grożąc że zabije
wychowawców i dzieci. Policja jest bezsilna, a mężczyzna
nie przedstawia żadnych żądań. Nikt nie wie, dlaczego wziął
zakładników, ani co zamierza osiągnąć. Sytuację komplikuje
fakt, że transmisja na żywo z przedszkola
pojawia się w internecie.

Służby w akcie desperacji proszą o pomoc Gerarda Edlinga,
byłego prokuratora, który został dyscyplinarnie wydalony
ze służby. Edling jest specjalistą od kinezyki, działu nauki
zajmującego się badaniem komunikacji niewerbalnej. Znany jest
nie tylko z ekscentryzmu, ale także z tego, że potrafi rozwiązać
każdą sprawę. A przynajmniej dotychczas tak było...

Rozpoczyna się gra między ścigającym a ściganym,
w której tak naprawdę nie wiadomo, kto jest kim."

Moje wrażenia po lekturze "Behawiorysty"

Zacznę może od okładki. Nie zawiera ona wielu elementów, jednak niektóre z nich (imię i nazwisko autora, tytuł książki i krwawa ósemka) zostały na niej wytłoczone, co osobiście bardzo lubię. Jednak ważniejsze jest to, że ta nieskomplikowana obwoluta – doskonale oddaje treść dzieła. Nie wyobrażam sobie bardziej trafnie zaprojektowanej oprawy do "Behawiorysty". 
A teraz do rzeczy... ;)
Książka od początku do końca trzyma czytelnika w ogromnym napięciu, trudno ją odłożyć choć na chwilę. Z wielką niecierpliwością oczekujemy kolejnych wydarzeń. Ciekawi nas, jak zostanie zakończony każdy pojedynczy wątek opowieści, a w końcu cała historia. Mimo wartkiej akcji i niesłychanego zaciekawienia, co wydarzy się dalej – ja musiałam odkładać książkę przynajmniej na krótkie momenty. Musiałam ochłonąć nieco po tym, jakimi "smaczkami" raczył mnie autor. Moc zaskoczeń, serwowanych przez pisarza – sprawiała, iż z moich ust, co rusz wyrywało się westchnienie, słowa bardziej lub mniej cenzuralne. ;) Zwykle nie czytam tak mocnych tytułów. Przerażają mnie thrillery i horrory. Niemal osobiście odbieram ból cierpiących bohaterów, a psychopaci śnią mi się po nocach. "Behawiorysta" wręcz ocieka krwią, mimo to uważam go za naprawdę udany tytuł. Momentami myślałam, że autora zanadto ponosi wyobraźnia, że serwowanie czytelnikowi takich drastycznych kawałków – zakrawa na chorobę. ;) Z drugiej jednak strony skoro Remigiusz zdecydował się na taki właśnie temat – powinien on ociekać krwią właśnie w takim stopniu, jak zaserwował nam to autor.
Bohaterowie stworzeni przez Mroza to, jak zwykle, postacie interesujące i wielowymiarowe. Ogromnie podobają mi się portrety psychologiczne tworzonych przez Remigiusza bohaterów oraz moc doświadczeń i wydarzeń życiowych, jakie ich spotykają.
Podobało mi się, że pisarz przedstawiał nam historię kompozytora (piszę z małej litery, gdyż w moim odczuciu postać ta nie zasługuje na pisanie jej pseudonimu z wielkiej; to taki mój wewnętrzny bunt ;) ) z punktu widzenia trójki śledczych oraz fakt, iż w trakcie lektury nie możemy być pewni, czy bohater, którego polubiliśmy – razem z nami dotrwa do ostatnich stron powieści.
Zakończenie książki, a właściwie wątek dotyczący jednej z postaci (nie powiem której) zaskoczył mnie, a nawet wydał się nieco naciągany. Nadał on jednak dodatkowego "smaczku" książce. ;)


Bardzo podobały mi się wątki dotyczące delikatnej sfery, jaką jest ludzka psychika. Czy możliwe jest identyfikowanie się ze sprawcą swego cierpienia? Stanięcie w pewnym momencie życia po jego stronie, gdy przez lata nas krzywdził? Czy człowiek, który sprawił wiele bólu ludzkim istotom – może przez innych być uważany za osobę sprzyjającą im?

"Przez cały ten czas zatarły się jego uczynki, od których wszystko się zaczęło. Ludzie nie pamiętają już tego, co zrobił tamtym ukraińskim dziewczynkom. Mają w świadomości jedynie to, że od siedmiu lat jest dla nich mieczem Damoklesa."

Czy kompozytor, jak twierdzi, rzeczywiście tkwi w każdym z nas?

"Od tysięcy lat ludzie lgnęli do nieszczęść jak ćmy do światła. W starożytności uczęszczali na krwawe gladiatorskie starcia na arenach. W średniowieczu masowo udawali się na publiczne egzekucje. W nowożytnym świecie ukrywano to pod płaszczykiem cywilizacji – zamiast walk gladiatorów były sporty walki, zamiast brutalnych procesów publiczne rozprawy sądowe."

Zazwyczaj uważamy się za osoby moralne, kierujące się w życiu określonymi wartościami i zasadami, których nigdy byśmy nie złamali. Jak jednak zareagowalibyśmy rzeczywiście w niecodziennych sytuacjach, w ekstremalnych warunkach? Co tak naprawdę w nas tkwi? Jaka jest ludzka natura? Problem uświadamia nam autor książki tworząc postać dyrygenta, który stawia przed swoimi odbiorcami różnorodne okrutne dylematy (wywodzące się z dylematu wagonika, o jakim możecie przeczytać w książce). Stawiane przez kompozytora podczas kolejnych "koncertów krwi" drastyczne wybory wywołują w czytelniku moc emocji, a po zakończeniu książki wręcz zmuszają do ważnych przemyśleń. Wątpię, iż jakikolwiek odbiorca może pozostać wobec nich obojętny. Po przeczytaniu książki nie można o niej szybko zapomnieć. We mnie na pewno pozostanie na długo.

A Wy? Przeżyliście już czytelniczy koncert krwi?

 
Czy, podobnie jak ja, zostaliście już zMrożeni lekturą książek Remigiusza, a może jesteście odporni na tę temperaturę? ;) Czekam na Wasze opinie. :)


piątek, 4 listopada 2016

"Szkoła żon" - czy ta książka to dobra lektura dla mężatek? ;)

Przybywam dziś do Was z wrażeniami po przeczytaniu książki "Szkoła żon" Magdaleny Witkiewicz, która za czas jakiś ma mieć swoją ekranizację. :)


Opis z okładki

"Julia jest świeżo po rozwodzie. Bardzo świeżo.
Dokładnie pięć godzin i dwadzieścia siedem minut.
Właśnie opija w klubie z przyjaciółkami swój rozwód,
kiedy w loterii wizytówkowej wygrywa zaproszenie
do luksusowego SPA o nietuzinkowej nazwie. Tam, w leśnej głuszy
gdzieś na Mazurach, ona i kilka innych zwyczajnych kobiet
przeżywają przygodę życia. Zostają tam przez trzy tygodnie,
a po powrocie nic nie jest już takie samo.
Już nigdy żaden facet ich nie zostawi."

Moje wrażenia po przeczytaniu "Szkoły żon".

Szkoła żon to luksusowe SPA do którego nie ma wstępu nikt poza odbywającymi w nim szkolenie – kobiet. Panie trafiające do SPA są najpierw dokładnie sprawdzane przez jego właścicielkę pod względem wiarygodności, a następnie podpisują umowę, w której zobowiązują się nie zdradzać żadnych faktów związanych z funkcjonowaniem szkoły. Kobiety jadąc do hotelu nie zdają sobie sprawy z tego, jak dokładnie mają wyglądać prowadzone w nim zajęcia i czego tak naprawdę się tam nauczą. Różne powody kierują kursantki do odwiedzenia tego miejsca. Pięćdziesięcioletnia nauczycielka Jadwiga (zwana też Jagodą) jedzie tam, by odzyskać męża, o którym dowiedziała się, iż zdradza ją z sąsiadką. Dziewiętnastoletnia Michalina pragnie poznać sztuczki przy pomocy których będzie mogła w końcu zrobić swojemu Misiowi dobrze, zaś trzydziestoletnia, dopiero co rozwiedziona Julia trafia tam przez przypadek – dzięki wygranej w loterii.
Ewelina, właścicielka szkoły, to seksowna, pięćdziesięcioletnia, pewna siebie emancypantka, dbająca o to, aby każda niewiasta odwiedzająca to miejsce opuszczała je "z błyskiem w oku, który czynił ją pięką". Dzięki niej kursantki podczas trzytygodniowego pobytu w hotelu odzyskują własną wartość oraz zyskują wartościowe lekcje, które tak naprawdę istotne stają się również dla czytelniczek powieści.

"-Radość z seksu trzeba odkrywać dla siebie – mówiła Joanna, trenerka. - A nie po to, żeby zadowalać faceta albo żeby mu się przypodobać. Dziewczyny, tylko wtedy to działa – pomachała wibratorem – tylko wtedy sprawia przyjemność. I oczywiście do dobrego seksu potrzebny jest dobry partner, a nie taki bucowaty gnojek, który jedyne, co potrafi w sypialni, to zmienić kochankę, z którą robi znowu to samo, czyli... nic."

"To, czy mamy mężów, partnerów życiowych, kochanków, powinno zależeć tylko od nas. Od tego, czy my tego chcemy. - Przesunęła dłonią po dekolcie. To my mamy wybierać mężczyzn, a nie oni nas."

Ogromnie polubiłam bohaterki książki i wytrwale kibicowałam im w ich zmaganiach życiowych, trzymałam kciuki, by każda wyszła ze szkoły żon zadowolona i pewna siebie oraz ze wspomnianym wcześniej błyskiem w oku. Przystojni mężczyźni, pracujący w hotelu i spełniający wszystkie zachcianki pań, byli ogromnie nierealnymi, ale jednocześnie ciekawymi postaciami. ;) Troszkę zawiódł mnie fakt, iż opisani panowie byli albo bardzo dobrzy, albo kompletnie beznadziejni. Takich normalnych facetów, z zaletami i wadami w książce nie uświadczyłam. Być może w kontynuacji powieści – "Pensjonacie marzeń" okażą się oni bardziej prawdziwi. ;)
Bardzo spodobała mi się przyjaźń, która nawiązała się między pięćdziesięcioletnią Jadwigą oraz dziewiętnastoletnią Michaliną, pozornie dwiema zupełnie odmiennymi postaciami.
Oczywiście w książce nie mogło obyć się bez intryg. Wśród gości "Szkoły żon" znajduje się osoba, która może doprowadzić do jej zamknięcia. Jednak, aby dowiedzieć się, czy tak się stanie – sami musicie przeczytać tę powieść.


Publikacja wywołała we mnie wiele różnych emocji: radość, złość, momentami wzruszenie, a czasem śmiech.

"Beztrosko zrzuciła sukienkę, stała naga niczym nimfa wodna. Jej długie jasne włosy sięgały prawie do pośladków. Powiesiła ręcznik i sukienkę na gałęzi drzewa rosnącego nieopodal, przeciągnęła się i weszła do sauny.
W saunie już ktoś był.
Sądząc po westchnieniach, byli tam ona i on. Siedzieli w wielce niedwuznacznej pozycji. Ona na nim, a on pod nią. I dokładnie rzecz biorąc, poruszali się w wiele mówiący sposób. A raczej nie mówiący, tylko krzyczący i wzdychający, bo para była tak zaabsorbowana sobą, że nawet nie zauważyła, że do sauny weszła piękna młoda dziewczyna. Miśka na początku chciała dyskretnie się wycofać, ale stwierdziła, że nie po to tu weszła, by zaraz wychodzić. Oj tam, w końcu to tylko seks. Nie będzie przecież przeszkadzać. Facet niezaspokojony to facet zły. Przeczekała ostatnie jęki, po czym grzecznie powiedziała:
-Dzień dobry, a państwo tutaj na wakacjach?"

"Szkoła żon" to książka o lekkim zabarwieniu erotycznym, chwilami przypominająca typowy romans, z prawdziwymi kobietami, przeżywającymi wzloty i upadki oraz nierealnymi mężczyznami, jednak jest to równocześnie książka, przy lekturze której można doskonale odmóżdżyć się i miło spędzić czas. Pomysł wyprodukowania na jej podstawie filmu to naprawdę trafne przedsięwzięcie.

 
A Wy? Czytaliście "Szkołę żon"? A może macie za sobą także lekturę "Pensjonatu marzeń"? Jeśli tak – podzielcie się ze mną koniecznie wrażeniami na temat tych pozycji. Napiszcie również, czy podobnie jak ja nie możecie doczekać się filmowej adaptacji tych książek?

 

poniedziałek, 31 października 2016

Listopadowe super premiery - część 2 :)

Dziś przybywam do Was z nową porcją książek, które swą premierę będą miały w listopadzie 2016 r. Wśród nich znajdują się tytuły, które wzbudziły moje szczególne zainteresowanie. Nie są to już wyłącznie obyczajówki (jak w poprzednim poście), choć od takiej właśnie zacznę. ;)

1. Dnia 21.11. nakładem Wydawnictwa Zysk i S-ka ukazać się ma "Dziennik Bridget Jones: Dziecko." Helen Fielding


"Bridget Jones, uwielbiana singielka i światowy fenomen powraca... z brzuszkiem.

Seria nieoczekiwanych, lecz typowych dla bohaterki zdarzeń doprowadza Bridget do upragnionej ciąży. Jak zwykle, nie wszystko idzie po jej myśli. Oczekiwanie na potomka stanie się dla Bridget pasmem niecodziennych wyborów żywieniowych, dziwacznych rad Pijanych Singielek i Zadufanych Mamusiek, wygłupów i amorów, radości i smutków. A całe to szaleństwo zdominuje jedno, wyjątkowo niezręczne pytanie: Kto jest ojcem?"

2. Firma Księgarska Olesiejuk spółka z o.o. S.K.A. 09.11 wypuści na rynek książkę "Okrągły rok bez stresu". Któż z nas nie pragnąłby żyć bez stresu, albo przynajmniej chciałby łatwiej sobie z nim radzić, prawda? Może warto wypróbować metody walki z napięciem zawarte w tym dziele? ;)


"Mandale, joga, malowanie, ćwiczenia oddechowe, ćwiczenia relaksacyjne, tai-chi, medytacja, muzykoterapia… Poznaj różne metody terapii przez sztukę, aby najbliższy rok upłynął ci bez stresu.
Książka podzielona jest na 52 rozdziały – tygodnie. Dzięki temu co tydzień zapoznasz się z nowymi ćwiczeniami, wskazówkami coachingowymi, poradami z kosmetyki naturalnej, przepisami uwzględniającymi zasady zdrowego żywienia i radami dotyczącymi przeciwdziałania stresowi."

3. Dzięki Wydawnictwu Drzewo Babel 09.11 pojawić ma się na rynku księgarskim "Szpieg" Paulo Coelho. 


"Nosiła wiele imion: z domu Margaretha Geertruida Zelle, na Jawie była panią MacLeod, Niemcy nadali jej kryptonim H21...
Mata Hari: kobieta-szpieg. Egzotyczna tancerka, powiernica i kochanka najbogatszych, najbardziej wpływowych mężczyzn Belle Époque, postać o tajemniczej przeszłości, budząca zazdrość dam z paryskiej arystokracji. Łamała męskie serca, moralne nakazy i drobnomieszczańskie obyczaje. Za niezależność zapłaciła najwyższą cenę.
Sto lat później legenda Maty Hari jest wciąż żywa. W masowej wyobraźni historia jej bogatego i pełnego przygód życia pozostaje symbolem kobiecej siły i odwagi.
W poruszającej i wciągającej powieści Paulo Coelho z maestrią opowiada dzieje Maty Hari, tworząc fikcyjną korespondencję między skazaną, osadzoną w paryskim więzieniu, a jej adwokatem.

'Urodziłam się w nieodpowiedniej epoce. Nie wiem, czy w przyszłości ktoś o mnie wspomni. Gdyby tak się stało, nie chcę, żeby widziano we mnie ofiarę'."

4. Dnia 09.11. Czwarta Strona wypuści ze swych rąk kolejny kryminał Remigiusza Mroza pt. "Świt, który nie nadejdzie".


"Odważysz się wejść w przestępczy świat przedwojennej Warszawy?

Były pięściarz, Ernest Wilmański, to człowiek bez przeszłości. Stracił wszystko, co miał do stracenia. W poszukiwaniu nowego życia wyjechał do stolicy, jednak znalazł się w złym czasie i w złym miejscu. Zanim zaczął rozglądać się za pracą, praca znalazła jego i… nie miała nic wspólnego z uczciwym zarobkiem.

Wilmański wbrew swojej woli został wciągnięty w świat Banników, grupy przestępczej, która swą nazwę zawdzięcza temu, że z przeciwnikami rozprawia się tak, jak robił to słowiański demon – topiąc ich w baniach.

Ernest wspina się po gangsterskiej drabinie, nie spodziewając się, że jedna kobieta może pokrzyżować wszystkie jego plany. Ani że zjawy z przeszłości dopomną się o uwagę…"

5. Wydawnictwo Prószyński i S-ka 08.11.2016 r. odkryje przed nami kolejne mafijne historie w książce Artura Górskiego i Jarosława Sokołowskiego pt. "Masa o żołnierzach polskiej mafii".


"Wstrząsająca opowieść o ludziach od czarnej roboty polskiej mafii.

Ta książka jest inna od pozostałych z serii „Masa o polskiej mafii”. Tym razem słynni bossowie i najgłośniejsze akcje polskich gangsterów stanowią jedynie tło dla bohaterów tego tomu – szeregowych członków rodzimych gangów. Oddajemy głos osławionym „karkom” z bejsbolami w ręku, którzy budzili grozę na ulicach wielkich miast, i eleganckim „załatwiaczom”, pośredniczącym między gangami a światem biznesu. Wprawdzie ich pseudonimy rzadko są szerzej znane, ale to oni tworzyli historię polskiej mafii – stali w pierwszym szeregu wojen z konkurencyjnymi gangami, zarabiali dla swych szefów miliony dolarów, wreszcie to oni trafiali do więzienia, gdy bossowie uznali, że nie są im już więcej potrzebni.

Opowieści mafijnych „dołów” są i zabawne, i tragikomiczne, i przygnębiające. Chłopcy żyli szybko, pełnią życia, ale ze świadomością, że śmierć czyha za każdym rogiem. Często nie tylko czyhała, ale także brała co swoje. Ci, którzy przeżyli, w tym tomie dokonują obrachunku sumienia."

6. Wydawnictwo Znak 07.11. wypuści ze swych drukarni książkę "Franciszek. Życie i rewolucja" Elisabetty Pique.


"Najbardziej intymna, a jednocześnie odważna książka, jaką napisano o papieżu Franciszku.

Od wczesnej młodości aż po posługę następcy świętego Piotra. Autorka, dla której papież jest duchowym Ojcem, dotyka najważniejszych momentów w życiu Franciszka. Mówi o jego niesamowitej charyzmie, ale nie stroni też od dokładnego opisu intryg, jakie państwowi i kościelni oficjele knuli za jego plecami w Argentynie i Watykanie. Nikt do tej pory nie powiedział jeszcze tyle o Franciszku i wielkiej rewolucji, jaką rozpoczął on w sercu Wiecznego Miasta. Po konklawe zmieniło się wiele, ale nie łącząca ich przyjaźń. Dzięki niej 'Franciszek. Życie i rewolucja' to najbardziej intymna i niepowtarzalna opowieść, jaką napisano o papieżu z krańca świata."

7. Mamuśka nie mogłaby pominąć w swoim spisie najważniejszych lektur, które ukażą się na rynku w listopadzie b.r. premiery choć jednej powieści dla młodzieży. Wybrałam pozycję "Magiczne drzewo. Inwazja", która wydana zostanie nakładem Znak emotikon 09.11.


"Idalia, Alik, Kuki i inni muszą stawić czoła wielkim niebezpieczeństwom. Naprawdę wielkim!
Na Ziemię przybywają Ogromni.
Jak walczyć z olbrzymami? Jak ukryć przed ludźmi giganta większego niż dom? Co robić, by ogromne stworzenia zniknęły z ziemskiego świata?"

Czy któreś z proponowanych przeze mnie książek wpadły Wam w oko? Planujecie jakieś z nich nabyć? Pochwalcie się w komentarzach. A jeśli nie zainteresowała Was żadna z moich propozycji koniecznie napiszcie o tych, jakie sami chcecie zakupić w listopadzie. Może mnie któraś z tych lektur szczególnie zainteresuje? :)


czwartek, 27 października 2016

Listopadowe super premiery, część 1 :)

Wcześniej takich postów u mnie nie było. Postanowiłam jednak sprawić sobie i Wam nieco przyjemności. Poszperałam w internecie za książkami, które mają mieć swoją premierę w listopadzie 2016 r. i pragnę dziś przedstawić Wam te, które najbardziej mnie zaciekawiły. Właściwie to pierwszą ich część, bo kolejne ukażą się w jednym z następnych postów. ;)

Wśród tytułów, które chętnie bym przygarnęła osobiście (kolejność przypadkowa ;) ) znajdują się:

1. "November 9" Colleen Hoover, która ma się ukazać nakładem jednego z moich ulubionych wydawnictw (W. Otwartego) 09.11 i przedpremierowo na lubimy czytać uzyskała już piękną ocenę 8,9 pkt (na 625 ocen). Zastanawiam się, czy dla mnie byłby to hit, czy kit. Przekonałam się już kilkukrotnie, że niektóre powieści wyniesione pod niebiosa ja uznałam za udane, ale nie nadzwyczajne i tak naprawdę nie rozumiałam, czym zachwyciły się tysiące czytelników. ;) 


'Kryminał kończy się, gdy zabójca zostaje schwytany. Biografię wieńczy ostatnie słowo o opisywanym życiu. Historia miłosna powinna połączyć zakochanych, prawda? W takim razie to chyba nie jest opowieść o miłości...'

9 listopada to data, która zaważyła na losach Fallon i Bena. Tego dnia spotkali się przypadkiem i od tej chwili zaczynają tworzyć dwie historie: jedna to ich życie, drugą pisze Ben zauroczony swoją nową muzą. Choć los postanawia ich rozdzielić, to wzajemna fascynacja jest na tyle silna, że nie może pokonać jej ani czas, ani odległość. Co roku 9 listopada rozpoczyna kolejny rozdział historii - tej realnej i tej fikcyjnej. Gdy nieubłaganie zbliża się koniec powieści, szczęśliwe zakończenie wydaje się jedynie mrzonką, bo historia na papierze zaczyna różnić się od tej, w którą wierzy Fallon.

'Zagubiliśmy się między fikcją a rzeczywistością. Nieważne, jaką wersję poznacie. Nieważne, który z ostatnich rozdziałów okaże się tym prawdziwym. Ważne jest tylko jedno: zawsze będę ją kochał'. "

2. "Noc Kupały" Katarzyny Bereniki – Miszczuk, która ukazać ma się dzięki wydawnictwu W.A.B i jest kontynuacją "Szeptuchy", czekającej jeszcze na mojej półce na przeczytanie. Za jej lekturę zamierzam zabrać się w najbliższym czasie i mam co do niej wyłącznie pozytywne przeczucia. ;)

 
"Zazdrość, zdrada i kwiat paproci. Czy młoda szeptucha ocali miłość do Mieszka?

Wiecie, jak to jest. To tylko dawna znajoma, on już nic do niej nie czuje, teraz liczysz się tylko ty, a oni spotkali się zupełnym przypadkiem. Gosia chciałaby w to wierzyć, ale trochę to trudne, gdy ukochany Mieszko ciągle myśli o swojej dawnej żonie Ote. Zwłaszcza gdy ta okazuje się wcale nie tak martwa, jak przypuszczała Gosława. W dodatku Ote bardzo się nie podoba, że młoda szeptucha i Mieszko tak się do siebie zbliżyli. Nim ich uczucie zdąży się porządnie rozwinąć, między kochanków wkradnie się zazdrość.

Niestety, tysiącletnia rywalka to nie jedyne zmartwienie Gosi. Zbliża się Noc Kupały, podczas której ma się wypełnić przeznaczenie szeptuchy. I choć Baba Jaga zaopatrzyła swoją podopieczną we wszystkie możliwe amulety i zaklęcia, Gosława ma złe przeczucia. Wprawdzie bogowie może i są gburowaci, ale przecież nie głupi. A przynajmniej tak się im wydaje.

Potężna dawka humoru, moc słowiańskich wierzeń i romans, jakiego jeszcze nie było!"


3. "Anioł do wynajęcia" Magdaleny Kordel wyfrunie spod skrzydeł Wydawnictwa Znak ("mamusi" Wyd. Otwartego ;) ) 09.11. Czy ja muszę coś dodawać? Magdalena Kordel to jedna z moich ulubionych polskich pisarek, a książka oscyluje wokół aniołów i świąt (za którymi przepadam). ;)


"Gdybyś całkiem przypadkiem, tam u siebie na górze, miał jakiegoś bezrobotnego anioła, anioła do wynajęcia, to pamiętaj o mnie. Bardzo proszę. A, i gdybyś mógł mi pomóc w tym, żebym tak do końca nie zapomniała, czym jest miłość i radość…

Michalina ma kłopoty. Została sama, bez środków do życia i bez dachu nad głową. Cały świat wydaje się być przeciwko niej. Kiedy jest już tak źle, że zaczyna tracić nadzieję, ktoś niespodziewanie zaprasza ją na kubek herbaty z cynamonem. Ktoś wysłucha z uwagą, przygarnie do serca, da nadzieję. Czy tam w górze ktoś nad nią czuwa? Dobry duch, zaginiony anioł stróż? „Anioł do wynajęcia” to niezwykła historia. Otula jak ciepły koc, rozgrzewa jak filiżanka cynamonowej herbaty, a przede wszystkim przywraca wiarę w ludzi i daje nadzieję. Daj się porwać tej niezwykłej magii. Uwierz w cuda i rozejrzyj się dookoła – może i ty zostaniesz czyimś aniołem? Magdalena Kordel jest autorką bestsellerowych serii „Uroczysko” i „Malownicze”, które sprzedały się już w blisko 100.000 egzemplarzy. Od lat zbiera świąteczne opowieści, a historie opisane w tej książce zdarzyły się naprawdę, bo czas Bożego Narodzenia sprawia, że ludzie otwierają serca, starają się być lepsi dla siebie, a wtedy cuda się zdarzają."

4. Kolejna powieść to "Biuro przesyłek niedoręczonych" Nataszy Sochy, mające ukazać się dzięki Wydawnictwu Pascal. Nie zgadniecie. Również 09.11! :D Kolejna świetna autorka i następna książka przybliżająca nas do tych najcudowniejszych w roku Świąt. ;)


"Ludzie stanowią specyficzny system naczyń połączonych. Każdy z nas ma jakieś zadanie do wykonania...
Do Biura Przesyłek Niedoręczonych trafiają listy, paczki i przesyłki, które nigdy nie odnalazły swoich właścicieli. Zuzanna początkowo nie przepada za pracą w tym miejscu, z czasem jednak coraz bardziej wciągają ją jego tajemnice. Kiedy odnajduje listy, których nadawcy od trzydziestu ośmiu lat nie mogą się spotkać, postanawia wziąć sprawy w swoje ręce. Ma czas do Wigilii, potem będzie już za późno."

5. I pozostając w klimacie świątecznym "Księgarenka przy ulicy Wiśniowej", będąca wspólnym dziełem wspaniałych polskich twórców ((Liliany Fabisińskiej, Gabrieli Gargaś, Agnieszki Krawczyk, Remigiusza Mroza, Marty Obuch, Alka Rogozińskiego i Magdaleny Witkiewicz), która wyjdzie spod drukarek Wydawnictwa Filia dnia 23.11.


"Pan Alojzy, sympatyczny właściciel małej księgarenki przy ul. Wiśniowej, postanawia zamknąć swój sklepik z książkami. Prowadził go przez prawie pół wieku, ale jest coraz starszy, brakuje mu sił. Chciałby odpocząć i wreszcie zrealizować swoje marzenie o dalekiej podróży do córki, mieszkającej w Australii.

Księgarenka, jego całe życie, zostanie zamknięta, ale nie tak zwyczajnie, z dnia na dzień. Dla jej wiernych, stałych bywalców pan Alojzy przygotował prezenty. Postanowił obdarować ich egzemplarzami swoich ukochanych książek. Dla każdej osoby wybrał pozycję szczególną, taką, która jego zdaniem może być dla tej osoby drogowskazem albo pocieszeniem. Piękna i roztrzepana Celestyna otrzyma od niego Błękitny zamek Lucy Maud Montgomery. Dla tajemniczej Alicji pan Alojzy ma oczywiście Alicję w Krainie Czarów, a dla bezwzględnego reżysera Opowieść wigilijną. Największa niespodzianka spotka jednak Ryszardę Kociołek, w ręce której trafi Wielka księga Kubusia Puchatka.

Książki są przewodnikami duszy, w to wierzy pan Alojzy. Czy ma rację? Czy uda mu się rozświetlić smutne poranki pewnej zapracowanej kobiety, która naprawdę nie znosi Świąt, i przywołać uśmiech na twarz małego chłopca? Czy moc obdarowywania i czynienia dobra ma taką siłę, że smutny sekret pana Alojzego przestanie tak bardzo ciążyć mu na sercu?"

6. Wciąż czekamy na "Odroczone nadzieje" Anety Krasińskiej, które nakładem Wydawnictwa Videograf SA miały już cieszyć oczy na półkach księgarskich, ale przyszło nam się uzbroić jeszcze w chwilę cierpliwości. Może premiera będzie jeszcze w październiku, może w listopadzie. Musiałam jednak wspomnieć o niej, gdyż dwa poprzednie tytuły autorki czytałam i bardzo mi się spodobały.
Pani Aneto! Trzymam kciuki za rychłe pojawienie się powieści! :)


"Aldona ma poczucie przegranej. Odrzucona przed laty przez rodzinę, zawiedziona przez mężczyznę, którego pokochała, postanawia skupić się na pracy. Kariera zawodowa pozwala jej zagłuszyć samotność i osiągnąć niezależność materialną. Kiedy dawny związek ponownie ożywa, Aldona z optymizmem patrzy w przyszłość. Względną stabilizację zakłócają problemy zdrowotne rodziców. Targana emocjami kobieta stawia na szali swoje życie zawodowe, potrzeby i uczucia, by sprostać karkołomnemu zadaniu, jakim jest opieka nad chorą na alzheimera matką. W zderzeniu z tą straszną chorobą musi przewartościować dotychczasowy sposób myślenia. Nieoczekiwane komplikacje zdrowotne matki uruchamiają lawinę skrajnych emocji i uświadamiają jej pustkę, w jakiej się znalazła. Kobieta zaczyna prowadzić blog, który staje się dla niej rodzajem psychoterapii i rozrachunkiem z przeszłością. Na szczęście dla niej za drzwiami już czeka przyszłość..."

Mam nadzieję, iż wybaczycie mi szalejącego z wielkością czcionek Bloggera. ;)
Czy Wam któreś z tych książek szczególnie przypadły do serc? Ciekawi jesteście jakie smaczki przygotuję dla Was w kolejnym premierowym poście? Czekam na Wasze opinie, tymczasem zdradzę Wam jeszcze, że kolejnym razem nie będzie już wyłącznie obyczajowo. ;)