Pewnego dnia
moja kochana przyjaciółka Magda zapytała, co chciałabym dostać w
prezencie imieninowym. Rzeczą oczywistą było, że chodzi o
książkę. ;) Szczerze muszę przyznać, iż obecnie jestem w takiej
sytuacji, że lubię otrzymywać tytuły "wyselekcjonowane"
przeze mnie. Na półkach w kolejce do przeczytania mam około 150
pozycji i jeśli pojawia się na nich coś nowego – chcę, aby to
był tomik, który mnie zainteresuje. Nie mogło się obyć jednak
bez niespodzianki. Zapisałam koleżance 10 interesujących mnie
tytułów, spośród których miała wybrać jeden. I tak otrzymałam
aż dwie wspaniałe nowe książki (Magduś! Jesteś kochana). A były
to: "Uprowadzona pieśniarka" Danielle L. Jensen oraz
"Większy kawałek nieba" Krystyny Mirek. O tej drugiej
książce dziś właśnie postanowiłam Wam napisać. :)
Jak zwykle od
opisu z okładki zacznijmy.
"Chwytaj
promyki szczęścia
i nie bój
się kochać!
Iga i Wiktor
żyją w zupełnie odmiennych światach.
Ona dobrze
rozumie, co to znaczy nie mieć wsparcia rodziny ani
pieniędzy.
Życie mocno ją doświadczyło. Na przekór wszystkiemu
potrafi
jednak cieszyć się nawet z najmniejszych okruchów dobra.
Ma odwagę
marzyć i snuć plany na przyszłość.
On jest
zamożnym właścicielem restauracji, który po stracie
ukochanej
żony nie chce sobie przyznać prawa do szczęścia.
Trochę wbrew
temu postanawia otworzyć nowy rozdział w życiu
ożenić
się i stworzyć prawdziwy dom dla dorastającego syna.
Czy tak różni
ludzie mogą mieć ze sobą coś wspólnego?
Kiedy los
przypadkowo ich zetknie, wszystko nagle zacznie się
zmieniać. To
spotkanie pozwoli im zrozumieć, że mieć marzenia
to jak
zobaczyć większy kawałek słonecznego nieba."
Moje wrażenia
po przeczytaniu powieści.
Przede
wszystkim moc 'ochów' i 'achów' wyrwała się z moich ust, gdy
zobaczyłam przepiękną okładkę "Większego kawałka nieba".
Uwielbiam niebieski i błękitny kolor. Do tego serce z czerwonych
róż, motyle na okładce (piszę w liczbie mnogiej bo znajdują się
one nie tylko na przodzie, ale także na boku i z tyłu oprawy), do
tego niektóre motylki, tytuł i obiecujące wiele nazwisko Krystyna
Mirek – tłoczone na stronie. Coś wspaniałego! :) Żałuję tylko
ogromnie, że moje nazwisko nie znalazło się pośród polecających
publikacje Krysi Mirek czytelników. Ech...
ale nie
wszystko stracone. W końcu od czego są marzenia. ;)
Szczerze
powiem Wam, że choć chwaliłam poprzednie dwie książeczki autorki
– ostatecznie czegoś mi w nich zabrakło. Nie było się do czego
przyczepić, bo "Szczęśliwy dom" i "Rodzinne sekrety" to naprawdę
udane pozycje. Pełne są ciepła, przedstawiają losy wspaniałej
rodziny, czytając opisy ma się ochotę znaleźć wśród
przedstawionych w nich postaci i krajobrazów. Jednak zabrakło mi
takiej drobnej iskierki, która (jak po przeczytaniu poprzednich
tytułów autorki) sprawiłaby, że po kolejną część powieści ma
się ochotę chwycić od razu, a myśl o tym, że nie posiada się
jej pod ręką nie daje człowiekowi spać.
W przypadku
"Większego kawałka nieba" zaiskrzyło całkowicie. Jestem
zauroczona tą książką i nie wytrzymam długo bez zakupu kolejnego
tomu historii. Nie mogę się doczekać, kiedy poznam dalsze losy jej
bohaterów i cieszę się, że "Wszystkie kolory nieba" są
już dostępne w sprzedaży. To trzecia książka przeczytana przeze
mnie, którą szczerze i z całego serducha będę polecała jako
jedną z najlepszych pochłoniętych przeze mnie w tym roku książek.
Tematyka jej nie jest szczególnie trudna i wymagająca, opowiada o
życiu codziennym kilku osób uwikłanych w mniej lub bardziej
poważne kłopoty, czyta się ją lekko i szybko, jednak naprawdę
jest ona warta poznania. Warto po nią sięgnąć bez względu na to,
czy będziecie czytali ją w sprzyjającym dla siebie okresie, czy w
trudniejszych chwilach, ponieważ ta powieść ogrzeje Was w zimne
dnie i noce oraz da ukojenie w obliczu trawiących problemów.
Ogromnie
polubiłam jej bohaterów, nawet Natalię, która może wydawać się
dość kontrowersyjną postacią. Denerwował mnie tata Igi, ale żeby
dowiedzieć się dlaczego tak się działo – musicie sięgnąć po
tę pozycję. ;) Dużo ciepłych uczuć wzbudził we mnie Oliwier,
nie wiem dlaczego zwany również Olkiem (to w końcu dwa różne
imiona) – nastolatek w okresie buntu. Jego historia niesamowicie
wciągnęła mnie i ciekawiła. Moje ciepłe uczucia budzili też:
Wiktor i jego rodzice, Iga i jej przyjaciółka Majka, pani Wanda
oraz Marysia i Andrzej.
Zakończenia
historii od razu można było się domyślić, niemniej nie odebrało
mi to przyjemności z lektury. Czytając książkę nie miałam
ochoty jej odkładać choćby na moment, choć jako mama 2,5-latki
byłam do tego zmuszona. Kiedy jednak dziś usiadłam do książki
pochłonęłam jej 150 stron. Tym razem musiałam ją odłożyć,
gdyż nawet nie spostrzegłam się, gdy z wielkim uśmiechem na
ustach obróciłam jej ostatnią kartkę.
Podczas
lektury powieści towarzyła mi moc przeróżnych emocji. Na przemian
na "mym licu" ;) ujrzeć można było radość, smutek i
nostalgię, a w dwóch lub trzech momentach wzruszenie wręcz
ścisnęło mnie za gardło, a w oczach pojawiły się łzy.
To co? Kilka
cytatów z lektury na zakończenie moich rozważań? ;)
"To też
jest wychowywanie dzieci – pomyślała. – Nie tylko piękne
przeżycia, przytulanie i wspólne rozmowy, ale i krzyki, kiedy się
jest znużonym obowiązkami, bieganie, gdy boli głowa. I ten ciągły
stan czujności, brak wolnych dni, mozolna praca."
"Spojrzała
na swój dom. Choć przypadkowy przechodzień pewnie nisko oceniłby
jego wartość, szacując stare okna, dach pilnie wymagający wymiany
i niewielki metraż, dla niej był wyjątkowy. Tu ją wychowali
kochający rodzice, tu dorastała i przyprowadziła swojego męża.
Wychowała syna. Spędziła dobre, piękne chwile. I choć to miejsce
mogłoby się wydawać nieatrakcyjne, wiedziała, że w sprzyjających
okolicznościach może stać się dla kogoś pięknym wspomnieniem,
dodającym sił przez całe życie".
"Żaden
kamień szlachetny, nawet najdroższy, nie świeci własnym światłem.
Lśni tylko wtedy, kiedy pada na niego promień słońca. W życiu
też tak jest, trzeba samemu sprawić, by zaświeciło (...)"
"-Nauczyłem
się, iż jedyną nieodwracalną rzeczą jest śmierć. Tu naprawdę
nie podyskutujesz. W każdym innym przypadku zawsze jest szansa."
Jestem
bardzo zadowolona z tej publikacji i serdecznie ją Wam polecam. :)
A jaka jest
Wasza historia związana z powieściami Krystyny Mirek? Znacie ją i
lubicie, podobnie jak ja? A może lektura książek tej pisarki jest
dopiero przed Wami?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz