Kilka miesięcy temu wyraziłam chęć
wzięcia udziału w book tour z książką Agnieszki Lis pt.
"Karuzela". Wcześniej nie miałam przyjemności czytać
publikacji pisarki, a o tej słyszałam wiele pozytywnych opinii, więc
chętnie zgłosiłam się do zabawy.
Opis książki (pochodzący z jej
okładki)
"Że cię nie opuszczę aż do
śmierci...
Renata żyje w
nieustannym biegu. Trudno jej znaleźć choćby krótką chwilę
tylko dla siebie. Cały dom jest na jej głowie, co przy trójce
małych dzieci i ciągle nieobecnym mężu nie jest łatwe. Poza tym
od pewnego czasu kobieta boryka się z różnymi dolegliwościami.
Najlżejszy dotyk sprawia, że na jej ciele pojawiają się sińce.
Diagnoza lekarska jest jednoznaczna – Renata choruje na białaczkę.
Ta wiadomość wywraca do góry nogami życie jej i całej rodziny.
Karuzela to
niezwykła opowieść o walce z okrutną chorobą. Pełna ciepła i
subtelnego humoru. To nie tylko historia Renaty, ale także całej
jej rodziny, która w obliczu tragedii jednoczy się na nowo. Są
bowiem sytuacje, w których człowiek nie może być sam. Zwłaszcza
gdy każda chwila jest walką o powrót do normalności o jeszcze
jeden mały krok."
Moje wrażenia
"Karuzela"
to bardzo smutna historia. Nawet w momentach, gdy czekała na półce
na dalszą lekturę, bo miałam inne zajęcia – nie mogłam
zapomnieć jej treści. Mimo, iż znałam zakończenie książki
wytrwale kibicowałam bohaterom, albowiem choroba nie była ich
jedynym problemem. Sama w czasie, gdy pochłaniałam "Karuzelę"
musiałam pójść do szpitala i w pewnym momencie poczułam tak
przejmujący smutek, iż odstawiłam ją na półkę i zmieniłam
książkę na znacznie weselszą.
Mimo trudnego
tematu "Karuzelę" pochłania się lekko i szybko. Książka
liczy sobie ponad 600 stron, a jej lektura zajęła mi zaledwie trzy
dni.
Bardzo polubiłam bohaterkę, jej
dzieci, siostrę Anię i przyjaciółkę Darię.
W książce dość mocno zarysowany
został konflikt pokoleń. Mama Renaty może wydawać się postacią
negatywną. Często poucza swoje już dorosłe dzieci, wtrąca się w
ich życie i stara się wywierać wpływ na podejmowane przez nich
decyzje. Jednak takie niezrozumienie nie dotyczy jedynie rodziny
opisanej w książce. Wynika ono z faktu, iż wychowaliśmy się w
różnych czasach, kierujemy się innymi zasadami. Dawniej pewne
wydarzenia (np. rozwód) były nie do pomyślenia, współcześnie
gdy ludziom jest ze sobą źle – rozstają się. Najważniejsze
jest, aby mimo wszystko w takich sytuacjach wykazać się
asertywnością i dążyć do realizacji własnych celów. W końcu
to jak będzie wyglądało nasze życie zależne jest od nas. Mimo
braku empatii Krystyny nie można jednak powiedzieć, iż mama chorej
jest zła. Stara się bowiem pomóc córce. Zostawia swój dom,
przyjeżdża do córki, opiekuje się jej dziećmi, gotuje, zajmuje
się domem. Dodatkowo nie może poradzić sobie z chorobą Renaty,
nie dopuszcza do siebie myśli, iż jej dziecko mogłoby nie wrócić
do zdrowia.
Pisarka doskonale wykreowała obraz
rodziny dotkniętej chorobą jednego z jej członków. Opisała nie
tylko walkę Renaty z białaczką, ale również bardzo trafnie
ukazała odczucia jej rodziny. Przedstawiła problem pogodzenia się
z diagnozą lekarską, a następnie odnalezienia się w nowej,
trudnej dla wszystkich rzeczywistości. Możliwość wniknięcia w
myśli bohaterów ułatwiła nam ich zrozumienie i często wywoływała
współczucie dla nich. Osobiście podczas lektury bardzo zżyłam
się z jej bohaterami.
Publikacja ta pokazuje nam, co w życiu
jest naprawdę istotne. Nie zamki i pałace są najważniejszymi
wartościami do których powinniśmy dążyć, ale relacje z innymi,
z rodziną i przyjaciółmi. Rodzina Renaty, mimo braku wzajemnego
zrozumienia w różnych sytuacjach w momencie choroby starała się
jej pomóc, wesprzeć ją i jej bliskich. W obliczu problemu stali
się jednością.
Książka "Karuzela"
przedstawia swoistą karuzelę emocji, uczuć i wydarzeń
spotykających nas na przełomie lat. Pisarka wielokrotnie w swej
powieści odwołuje się do epizodów mających miejsce w
przeszłości. Ukazuje ogromną różnicę między pokoleniami,
zmienność wypadków spowodowanych chorobą kogoś bliskiego,
emocjonalną karuzelę mającą miejsce w małżeństwie w ciągu
dłuższego czasu. W ciągu życia naprzemiennie cieszymy się i
cierpimy, w pierwszej fazie związku niemal czytamy w myślach
partnera/partnerki, a później, gdy związek staje się rutyną,
obojętniejemy, dopuszczamy się zdrady. Rodzimy się i umieramy...
Czytając książkę naprzemiennie uśmiechamy się i odczuwamy
smutek, budzi się w nas nadzieja na poprawę sytuacji bohaterów, a
później ją tracimy, śmiejemy się w głos i płaczemy... -
KARUZELA.
Przyznać muszę, iż książka
przypadła mi do serca i ogromnie spodobał mi się styl pisania
Agnieszki Lis. Czytaliście już "Karuzelę"? A może
pochłonęliście inne książki autorki? Po jaką powinnam sięgnąć
teraz?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz