Jako, iż
niebawem w księgarniach ukazać ma się książka "Dwór mgieł
i furii" Sarah J. Maas, a wiele pochlebnych opinii słyszałam
na temat twórczości tej autorki – postanowiłam przeczytać
pierwszą książkę z serii pt. "Dwór cierni i róż".
Była to pierwsza lektura przeczytana przeze mnie w roku 2017 i
jestem przeświadczona, że wymienię ją na początku roku 2018 jako
jedną z najlepszych lektur pochłoniętych w trwającym roku.
Na początek
opis książki
"Dziewiętnastoletnia
Feyra jest łowczynią. Podczas srogiej zimy zapuszcza się w pobliże
muru, który oddziela ludzkie ziemie od Prythianu, krainy
zamieszkanej przez rasę obdarzonych magią śmiertelnie
niebezpiecznych stworzeń, która przed wiekami panowała nad
światem. Podczas polowania Feyra zabija ogromnego wilka. Wkrótce w
drzwiach jej chaty staje pochodzący z wyskokiego rodu Tamlin w
postaci złowrogiej bestii, żądając zadośćuczynienia za ten
czyn.
Feyra musi
wybrać – albo zginie w nierównej walce, albo uda się razem z
Tamlinem do Prythianu i spędzi tam resztę swoich dni. Pozornie
dzieli ich wszystko – wiek, pochodzenie, ale przede wszystkim
nienawiść, która przez wieki narosła między rasami. Jednak tak
naprawdę są do siebie podobni o wiele bardziej, niż im się
wydaje. Czy Feyra będzie w stanie pokonać swój strach i
uprzedzenia?"
Moje wrażenia
po lekturze
Obiecałam
sobie w nowym roku pisać krótsze recenzje, jednak nie martwcie się,
i tak będę starała się, aby ujmowały one wszystkie moje
najważniejsze spostrzeżenia na temat danej książki i jak dotąd
swoje opisy będę starała się tworzyć jak najrzetelniej. I tu mam
ogromny problem, bo same moje notatki na temat "Dworu cierni i
róż" wyniosły 5 stron. Ale spróbujmy... ;)
Jeśli
czytacie mnie nieco dłużej to doskonale już o tym wiecie (jeśli
przybyliście niedawno wyznam Wam w tej chwili), iż lubię czasem
poczytać książki z kategorii fantasy, w których spotkać można
tajemnicze istoty posiadające przeróżne magiczne moce. Można
dostać się do nieznanych krain, oderwać od rzeczywistości i
całkowicie zatopić w świecie magii. Bardzo lubię takie książki.
Jak dotąd przeczytałam kilka, ale "Dwór cierni i róż"
jest najwspanialszą publikacją z tej kategorii na jaką trafiłam.
Jestem totalnie zauroczona. Nie! Jestem zakochana w tej książce.
Jeśli kolejne lektury pisarki okażą się tak wspaniałe stanę się
jej wielką fanką.
Ogromne
ukłony ślę tłumaczowi, panu Jakubowi Radzimińskiemu, gdyż
dzięki niemu mogłam przeczytać tę wspaniałą publikację, a
czytałam ją z wielką przyjemnością i zainteresowaniem. Bez trudu
potrafiłam wyobrazić sobie opisane postacie, krajobrazy i wczuć
się w przedstawione sytuacje. Tym bardziej cieszę się, że "Dwór
mgieł i furii" również wpadł w ręce pana Jakuba. :))
Pisarce
należą się natomiast oklaski za stworzenie niesamowitego świata
Fae (jak strasznie pokochałam trolla Tristana z "Porwanej
pieśniarki", tak teraz serce moje zdobył Tamlin – fae
wysokiego rodu z "Dworu cierni i róż"), krainy Prythian,
jej mieszkańców oraz nawiedzających Prythian bestii.
"-Wiosna,
lato, jesień, zima, świt, dzień i noc (...).
Siedem Dworów
Prythianu, każdy z własnym księciem,
każdy groźny
na swój niepowtarzalny sposób."
Nie od
początku wiadomo, kim są i jak wyglądają fae. Pierwszy z nich, z
jakim się spotykamy, ma wygląd ogromnego, przerażającego wilka,
kolejny:
"Bestia
o wielkości konia i sylwetce kota łeb miała zdecydowanie wilczy. Z
czaszki wyrastały powykręcane rogi – potężne jak łopaty łosia.
Jednak niezależnie od tego, czy stworowi było bliżej do lwa, wilka
czy łosia, jego czarne, przypominające zakrzywione noże pazury i
żółte kły wyglądały zdecydowanie groźnie."
Dopiero w
trakcie czytania opowieści powoli odkrywamy jak wyglądają i kim są
istoty, mieszkające za wielkim murem, tak groźne dla świata ludzi.
Stopniowo dowiadujemy się więcej o krainie i życiu fae. Krok po
kroku pisarka odkrywa przed nami nowe fakty z życia bestii i Feyry
(bohaterki opowieści). Książkę czyta się niczym wspaniałą
baśń, choć nie jest to słodka, naiwna historia. Podczas lektury
spotyka nas mnóstwo nieprzyjemnych, mrożących krew w żyłach
przygód. Nie udaje się uniknąć opisów walk, przemocy,
okrucieństwa, przelewu krwi, ani bezdusznych morderstw.
Niejednokrotnie pogrążamy się w smutku, żałobie, przyprawiającym
o gęsią skórkę strachu. Z drugiej strony dane jest nam doznać
niesamowitego wzruszenia, obserwować miłość, piękne krajobrazy i
dobroć. Niczym dwie strony jednej monety. I to jest w tym dziele tak
niesamowite.
Sarah J.
Maas stworzyła świat ludzi i niezwykłych (często groźnych)
istot: duchów powietrza i światła, fae, martaksów, surieli,
boggów, puków oraz nagów. Mnogość postaci o dziwnych nazwach nie
sprawia jednak najmniejszego kłopotu podczas czytania książki, gdyż
na bieżąco, dokładnie i obrazowo zostają one czytelnikowi
przedstawione. Za to wyobraźnia może sobie poszaleć.
Początkowo
miałam kłopoty z zapamiętaniem imion bohaterów (Feira, Elaina,
Nesta, Tamlin, Lucien, Alis, Amarantha, Jurian, Clythia), jednak moje
zaangażowanie w fabułę książki sprawiało, iż doskonale
wiedziałam o kim jest mowa w danej sytuacji, czy fragmencie
powieści.
Pisarka
wykreowała ciekawych, wielowymiarowych bohaterów. Stworzyła
interesujące portrety psychologiczne postaci i dała nam możliwość
poznania ich przeszłych losów, dzięki czemu lepiej możemy wczuć
się w ich sytuacje i zrozumieć postępowanie.
"Dwór
cierni i róż" wzbudził we mnie moc emocji. Uśmiechałam się,
śmiałam w głos, wzruszałam, smuciłam, czułam przerażenie, a w
jednej z końcowych scen strasznie chciało mi się płakać. Dzięki
kręcącej się wokół rodzince i pilnym obowiązkom, które
spowodowały krótkie przerwy w czytaniu – ukradkiem uroniłam
kilka łez. Gdybym w spokoju mogła czytać powieść w tym czasie
uryczałabym się pewnie jak stado bobrów.
Kilka
początkowych wątków zawartych w książce skojarzyło mi się z:
"Igrzyskami śmierci", sporo innych z "Porwaną
pieśniarką", jednak ostatecznie "Dwór cierni i róż"
zyskał u mnie wizerunek odrębnej powieści, z doskonale stworzonymi
światami, postaciami i wydarzeniami, i pokochałam tą słodko –
gorzką baśń całym sercem.
Jeśli
jeszcze Was nie przekonałam do lektury dodam, że nie wytrzymałam i
mimo, iż mam w planach sporo tytułów do przeczytania na najbliższy
czas – w trakcie opisywania Wam swoich wrażeń z tej publikacji
zakupiłam ebooka drugiej części.
Ja już
zacieram łapki na kąsek, jakim jest "Dwór mgieł i furii",
a Was zachęcam do lektury "Dworu cierni i róż" (jeśli
jej jeszcze nie czytaliście) lub drugiej części (choć jeśli
sięgnęliście po pierwszy tom – wiem, że nie muszę tego robić).
:))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz