Książka
pani Krystyny Śmigielskiej "Kochanek pani Grawerskiej"
dawno wpadła mi w oko. Niestety nie miałam okazji jej przeczytać.
Mimo to, kiedy pojawiła się możliwość pochłonięcia jej
kontynuacji "Z twojej winy" nie zastanawiałam się ani
chwili. Dziś serdecznie dziękuję Pani, Pani Krysiu, za tę
publikację, a Was, moi drodzy, zapraszam na moją opinię o tej
pozycji.
Ze wszech
miar ciekawy i wyczerpujący opis książki (pochodzący z jej
okładki)
"Bohaterowie
Kochanka pani Grawerskiej
w zupełnie
nowej odsłonie!
Czy można
stworzyć szczęśliwy związek, kiedy jeszcze definitywnie nie
zakończyło się poprzedniego, a przeszłość i obsesyjna chęć
zemsty wciąż przesłaniają wszelkie nadzieje na lepsze życie? Ile
wart jest podatek, jaki trzeba zapłacić od miłości, która z góry
wydaje się skazana na niepowodzenie?
Po wielu
latach toksycznego związku z Markiem Grawerskim Marta postanawia
odrzucić luksusy i ostatecznie wyzwolić się od despotycznego męża,
żądnego władzy i nieprzebierającego w środkach lokalnego
polityka. Jednak spokój, który zyskuje u boku ukochanego Marcina,
jest tylko pozorny. Szybko na jaw wychodzą kolejne niewygodne dla
wszystkich fakty, a prozaiczna codzienność w skromnym mieszkaniu w
jednej z kamienic staje się dla Marty nierealnym do osiągnięcia
marzeniem. Do tego dochodzi szereg nieoczekiwanych wydarzeń –
groźby, przesłuchania, szantaże, niewyrównane porachunki
motocyklistów... Marta Grawerska mogła nadal być posłuszną,
uległą żoną, ale wybrała inaczej.
'Miałaś
dobre, dostatnie życie, Księżniczko... Zabrałem ci
wszystko, sam
czując się najszczęśliwszym z mężczyzn'."
Moja opinia o
książce
Pierwsza
rzecz na którą zwróciłam uwagę to język autorki. Jest on
przystępny i ciekawy, nie nazbyt prosty (typowy dla obyczajówek),
nieraz wymagający skupienia, a jednocześnie bardzo przyjemny w
odbiorze. Skojarzył mi się z językiem używanym przez Donnę Tartt
w jej popularnej, uwielbianej przeze mnie "Tajemnej historii",
czy też w uhonorowanym nagrodą Pulitzera w 2014 roku –
"Szczygle", choć oczywiście tematyka jest odmienna.
Pani
Krystyna wykreowała wspaniałych bohaterów. Nie są to postacie
płaskie, jednowymiarowe. Każda z nich ma zalety i wady. Żadna nie
posiada jednego, konkretnego oblicza. Przeciwnie... ukazane są różne
twarze opisanych osób. Odnoszą one sukcesy i porażki, postępują
moralnie, lecz zdarza im się również błądzić, zachowywać
nieetycznie, a nawet łamać prawo. Warto zaznaczyć, iż doskonała
kreacja postaci dotyczy nie tylko bohaterów pierwszoplanowych.
Zaciekawiły mnie też opisy sąsiadów i jednocześnie przyjaciół
Marcina, Marka Grawerskiego i jego syna, a także rodziców Marty.
Każde z nich nosiło w sobie jakąś historię i każde było
interesującą, wielowymiarową jednostką. Ogromnie mi się to
spodobało.
Książkę
czytałam przez tydzień, ponieważ "życiowy grafik" ;) w
tym czasie miałam ogromnie napięty, jednak kiedy zasiadałam do
lektury i zaczynałam czytać – trudno było mi się od niej
oderwać.
Początkowo
nie byłam specjalnie przekonana do wielkiej miłości pomiędzy
przyzwyczajoną do bogactwa Martą Grawerską i pochodzącym z
biednej warszawskiej dzielnicy intelektualistą Marcinem. Uczucie
między nimi było niepojęte. Pociąg fizyczny rozumiałam, jednak
nie wydawało mi się wiarygodne, iż osoby takie postanowiłyby
podjąć się wspólnego życia. Skoro jednak do tego doszło
denerwowało mnie, iż Marta miała problemy z rezygnacją z wygód i
początkowo nawet korzystała z pieniędzy swojego męża. Z drugiej
strony, gdyby taka historia zdarzyła się naprawdę to pewnie
bogatej dotychczas kobiecie niełatwo było by z salonów znaleźć
się nagle wśród biedniejszych. Jednak im dłużej książkę
czytałam, tym bardziej przekonywała mnie miłość między
bohaterami.
"(...)
Patrzeć na ciebie, gdy rano wstajesz zaspany. Jeść z tobą
śniadanie. Przyglądać się, kiedy tłumaczysz cokolwiek Radkowi, a
on przewraca swoje niebieskie ślepka i robi głupie miny. Móc się
do ciebie tulić wszędzie, gdzie tylko przyjdzie mi na to ochota.
Nie wiem nawet, czy musisz mnie kochać. Wystarczy mi, że pozwolisz,
abym ja ciebie kochała. Prosiłabym tylko o jedno... Nigdy nie
traktuj mnie tak, jak traktuje się żonę.
-To się da
zrobić – teraz on obiecywał. - Rozumiem, że już podjęłaś
ostateczną decyzję. Już wiesz, czy Marek, czy ja?
-Wiedziałam
to w chwili, w której w całkowitej ciemności położyłeś się
obok mnie na tamtej starej, okropnej wersalce. (...)
-Powiedz to
głośno – prosił. - Chcę usłyszeć.
-Wybrałam
Marcina Czyżewskiego. Tobie przysięgam kochać cię, być ci wierną
i nie opuścić w radości i chorobie..."
Niekiedy nie
rozumiałam dialogów między głównymi bohaterami. Marta i Marcin
kochali się i postanowili przeciwstawić się światu, by być
razem. Narażeni na nieprzyjemności ze strony Marka Grawerskiego
(męża Marty), niepewni tego jakie sztuczki zastosuje ów bogaty,
wpływowy polityk, gotów posunąć się do najgorszego świństwa,
aby zniszczyć zakochanych – nieraz mówili sobie nieprzyjemne
słowa, iż powinni się rozstać. Nie rozumiałam tych zabiegów i
denerwowałam się na zakochanych, gdyż postanawiając być razem
postawili swoje życie na głowie, a w takiej kłótni zachowywali
się, jakby nie byli sami pewni tego, czego chcą. Jednocześnie
jednak zdaję sobie sprawę z ludzkich słabości i wiem, że tak
bywa w życiu, iż czasem boleśnie ranimy najbliższe nam osoby,
kiedy nam samym jest ciężko. Ponad to Marta, bojąc się o swego
partnera, nieraz poddawała się manipulacjom swojego męża. To też
trudno było mi pojąć. Jednak nie przebywam w świecie
bezwzględnych, bogatych polityków, nie martwię się, iż ktoś
może pragnąć wykończyć mojego męża – i pewnie dlatego nie
potrafię zrozumieć tej sytuacji. Na szczęście nie muszę jej
rozumieć. ;)
Czytając "Z
twojej winy" miałam przyjemność poznać pewne fakty z
"Kochanka pani Grawerskiej" i jeśli trafi się okazja –
na pewno przeczytam także tę książkę.
Duża
pochwała należy się autorce również za to, że podczas lektury
"Z twojej winy", zafundowała mi kilka niespodziewanych
wydarzeń, kilka nagłych zwrotów akcji i niesamowity koniec
powieści. Na duży plus przemawia również wielkie napięcie i
oczekiwanie dotyczące tego, co wydarzy się dalej. Ogromnie bałam
się, iż książka skończy się śmiercią Marcina. Jednak, czy tak
się stalo dowiecie się, kiedy sami sięgniecie po powieść.
Podsumowując...
jeśli macie ochotę przeczytać nieskomplikowaną obyczajówkę,
przy której odpocznienie i która nie będzie wymagała od Was
głębszego myślenia – nie sięgajcie po tę książkę. Jeśli
zaś macie ochotę poznać historię miłosną, ale też pełną
intryg, niedopowiedzeń i niepewności – powinniście chwycić
właśnie po tę publikację.
Czytaliście
już tę powieść? Albo jakąś inną książkę autorki? Jakie
zrobiła na Was wrażenie? Bardzo lubię poznawać Wasze upodobania
książkowe, dlatego koniecznie podzielcie się ze mną tymi
informacjami w komentarzach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz