Książkę
Brittainy C. Cherry "Kochając pana Danielsa" – pokochały
miliony czytelników, na portalu lubimy czytać oceniono ją na ponad
8 (na 10) punktów, książka stale jest poszukiwana na grupach
wymian książkowych, więc gdy trafiła się okazja – z
przyjemnością przystąpiłam do przeczytania tego dzieła. Jak
myślicie? Czy i ja pokochałam pana Danielsa? ;)
Co nieco o
fabule – opis z okładki
"To
historia wielkiej miłości. Takiej, która zdarza się wtedy,
gdy na swej
drodze spotkasz prawdziwą bratnią duszę.
Mężczyznę,
którego śmieszy to, co bawi ciebie.
Mężczyznę,
który mówi to, co sama chcesz powiedzieć,
który myśli
tak jak ty.
Ja spotkałam
pana Danielsa.
Chociaż
wiem, że nasze uczucie nie miało prawa
się
narodzić, nie żałuję ani jednej chwili.
Nasza
historia to nie tylko opowieść o miłości.
Opowiada
także o rodzinie. O stracie. O życiu i śmierci.
Jest pełna
bólu, ale także śmiechu. To nasza historia.
Z tych
wszystkich powodów
nigdy nie
przeproszę za to, że kochałam pana Danielsa."
Jak oceniam
tę powieść?
Wiele
oczekiwałam od książki, która tak bardzo jest w sieci chwalona i
rozchwytywana. Co mogę powiedzieć po lekturze?
Ogromnie
ujęły mnie historie: Ashlyn, która straciła siostrę bliźniaczkę
oraz Daniela, który również utracił bliskich. Wątek romantyczny
zawiódł mnie jednak. Spodziewałam się jakiejś dramatycznej
opowieści, ogromnej różnicy w posiadanym majątku, czy też
różnicy wieku, która uniemożliwiłaby zakochanym wspólnie dożyć
spokojnej starości. Oczekiwałam historii niczym z "Romea i
Julii" Szekspira, a otrzymałam opowieść miłosną, która
wzruszy serca nastolatków, ale raczej nie osób dojrzałych.
Problem, z którym mieli borykać się zakochani – dla mnie nie
wydał się najmniejszym kłopotem, pod warunkiem, że się szczerze
kochali oczywiście. ;) Nieszczęścia, jakie stanęły na drodze
miłości Ashlyn i pana Danielsa, wg mnie, były przez nich
nadmiernie rozdmuchane i niepotrzebnie dodatkowo komplikowane.
Drażniło
mnie, gdy Ashlyn zaczęła nazywać chłopaka/mężczyznę, który
jej się spodobał – Panem Cudne Oczęta. Co za idiotyczna ksywa.
:P
"Przepiękne.
Zapierające
dech.
Cudowne.
Niebieskie
oczy.
To był on,
Pan Cudne Oczęta, więc mimowolnie lekko westchnęłam."
Zresztą
nasza bohaterka wzdychała niejednokrotnie.
"Daniel
rozchylił usta i mogłabym przysiąc, że westchnęłam na ten
widok". :D
Wypowiedzi
naszej bohaterki dotyczące Daniela wydawały mi się bardzo
niedojrzałe, ale... może takie właśnie miały być?
Zauroczyły
mnie natomiast spostrzeżenia Daniela oraz jego słowa kierowane do
ukochanej:
"Teraz
mój umysł był zajęty rozważaniem zwariowanych opcji. Ta
dziewczyna sprawiła, że myślałem o łamaniu zasad, o wynajdywaniu
luk, o tuleniu jej w ciemnych korytarzach i o czytaniu jej Szekspira
w najdalszym kącie biblioteki."
"-Nie
chcę być twoim przyjacielem – stwierdził. Oddychaliśmy w pełnej
harmonii. - Chcę być twój, chcę, byś ty była moja. Nienawidzę
tego, że nie może być 'nas', bo uważam, że jesteśmy sobie
przeznaczeni."
Na szczęście
pomimo, iż szekspirowskiej miłości w powieści nie uświadczyłam,
Szekspira w niej nie zabrakło. Nasi bohaterowie uwielbiali tego
pisarza i w książce można znaleźć wiele cytatów pochodzących z
jego dzieł, co znacznie uprzyjemnia lekturę.
Każdy
kolejny rozdział rozpoczyna się cytatem z piosenki zespołu Misja
Romea, o którym mowa jest w książce i zabieg ten również uznałam
za całkiem udany. ;)
W tomiku
odnalazłam wiele zabawnych cytatów, np.:
"O
jeździe koleją nauczyłam się trzech rzeczy: po pierwsze, jeśli
usiądzie obok ciebie nieznajomy i zacznie chrapać lub się ślinić,
musisz się zachowywać, jakby to było normalne; po drugie, puszka z
napojem będzie kosztować więcej niż zakup całego stada krów, a
po trzecie, konduktorzy wyglądają dokładnie jak gość z bajki
Ekspres polarny, tylko bez
tej całej komputerowej animacji postaci."
"Wiecie,
jaka jest największa zaleta torebki? Można w niej nosić książki.
Czytałam Hamleta po
raz piąty w ciągu ostatnich trzech tygodni. Wczoraj skończyłam na
scenie, w której Hamlet pisze do Ofelii, by wątpiła we wszystko,
co widzi, prócz jego miłości. Mimo to ta głupia dziewczyna i tak
w dalszej części histori się zabiła. Przekleństwo bycia
bohaterką szekspirowskiej tragedii."
Ponad to,
poza tandetnym romansem, w publikacji poruszony został we wspaniały
sposób drugi, odmienny wątek. Dotyczy on śmierci bliskich nam
osób, cierpienia i podnoszenia się po stracie. W przeciwieństwie
do wątku romantycznego – ta strona historii uwiodła mnie
całkowicie. Choćby dla samych tych kwestii oraz wspaniałych,
głębokich myśli – książka jest warta poznania (a dzięki
treści i przyjaznemu, lekkiemu pióru autorki, pochłania się ją
niemal w mgnieniu oka).
"Bieg
kończyłem zawsze w tym samym miejscu – na pomoście, gdzie
wydarzyły się najgorsze chwile mojego życia. Tak wiele razy tarłem
ramiona, iż dziwiłem się, że jeszcze nie zeszła mi skóra.
Ukląkłem, pochyliłem się i zapatrzyłem na trawę.
Chciałbym
zapomnieć.
Chciałbym
nie pamiętać.
Chciałbym
to, kurwa, wyrzucić z pamięci!
Zamiast tego
zamknąłem oczy, odetchnąłem głęboko i zacząłem
rozpamiętywać."
"Istniały
dwa sposoby przeżywania żałoby. Niektórzy otwierali swoje serce
na świat, nie biorąc niczego za pewnik, przeżywając każdy dzień
pełnią życia. Były też osoby, które zamykały się w sobie,
egzystowały we własnym świecie, niezdolne z nikim nawiązać
relacji.
Z pewnością
nie należałem do pierwszej grupy."
"-Czasami
zastanawiam się, jak mam zacząć od nowa, wiesz? Jak mam... - Otarł
twarz dłonią mokrą od łez. - Jak mam kiedykolwiek być
szczęśliwy?
-'Zacznij
powoli' – Daniel podszedł i położył Bentleyowi rękę na
ramieniu. - Pozwól sobie odczuwać każdą cholerną emocję. A
kiedy zaczniesz odczuwać szczęście, nie mniej wyrzutów sumienia."
Jest jeszcze
kilka pięknych myśli w książce, którymi planowałam się z Wami
podzielić, jednak zmieniłam zdanie. Jeśli jeszcze nie czytaliście
książki to sięgnijcie po nią, a z pewnością odnajdziecie je
sami. A jeśli już ją przerobiliście powiedzcie, jak Wy tę
powieść oceniacie? :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz