Minęło 1,5
miesiąca nowego 2016 roku. Do dziś zdążyłam przeczytać 3
książki. "Szczygieł", z którym rozpoczęłam ten
czytelniczy rok zauroczył mnie i porwał swoją historią.
Zakochałam się w tej książce, a na koniec ona pozostawiła mnie w
stanie ciężkiej beznadziei, bezsilności. Do końca nie wiem, jak
to określić, ale to chyba nie był odpowiedni w moim życiu moment
na takie zakończenie historii.
Kolejną,
wręcz pochłoniętą przeze mnie książką, stało się "Podwójne
życie Pat". Już teraz wiem, że ta książka pojawi się w
kolejnym roku jako jedna z najcudowniejszych powieści obyczajowych
jakie przeczytałam w 2016 r. Jest to chyba najwspanialsza
obyczajówka, jaką przeczytałam w całym moim życiu. Ale do
rzeczy! ;)
Pat
poznajemy jako starszą osobę mieszkającą w domu opieki. Kobieta
przechodzi demencję starczą, jest zdezorientowana. Dobrze pamięta
swoje dzieciństwo, ale w pewnym momencie dochodzi do rozdwojenia.
Pat pamięta siebie w dwóch odrębnych życiach, które toczą się
jakby równolegle, i nie wie, które z nich jest tym prawdziwym.
"Urodziła
się w roku 1926 – roku strajku generalnego; tego się trzymała.
Tu nie było rozdwojenia. Jej wspomnienia z dzieciństwa wydawały
się jednolite i ustalone, przejrzyste i niezmienne jak slajdy
wyświetlane na ekranie. Rozdwojenie musiało nastąpić potem,
cokolwiek je spowodowało. Na Oksfordzie? Później?"
"Nie
mogła ufać swojemu mózgowi. Teraz wyobraziła sobie, że żyje w
dwóch różnych rzeczywistościach, przenosząc się między nimi,
ale to chyba jakaś usterka umysłu, jak wirus komputerowy, który do
pewnych plików uniemożliwia dostęp, a w innych nie pozwala pisać.
To porównanie Rhodriego. Rhodri jako jeden z nielicznych rozmawiał
z nią o demencji, jako problemie z potencjalnymi rozwiązaniami i
działaniami zastępczymi. Zbyt długo się z nim nie widziała. Może
był zajęty. A może znalazła się w tym drugim świecie –
świecie, w którym nie istniał."
W swych
wyobrażeniach w jednym życiu Pat jest szczęśliwą, realizującą
swoje pasje kobietą, uczy w szkole, pisze poczytne przewodniki po
Rzymie, Florencji, Bolonii i Genui, a wraz ze swoją przyjaciółką,
Bee, wychowuje troje dzieci. Niestety świat, w którym żyją
dotykają ciągłe ataki bombowe.
W drugim
swym życiu Pat zostaje żoną Marka. Poznaje go po ostatnich
napisanych na Oksfordzie egzaminach. Niestety Mark okazuje się nie
najlepszym mężem dla Trici (nazwanej tak przez niego i jego
znajomych, gdyż imię Tricia brzmi zdecydowanie lepiej, niż Pat,
czy Patricia). Tricia i Mark mają czworo dzieci, którymi zajmuje
się kobieta. Tricia udziela się w organizacjach popierających ruch
wolnościowy, o czym jej mąż (uważający ją za nie wartą
zainteresowania, zajęty własną karierą) nie ma najmniejszego
pojęcia.
Czytając
książkę Jo Walton mamy możliwość poznania dzieciństwa Pat,
okresu jej młodości, a następnie dwóch jej dróg życiowych –
dorosłej, a później starszej już: Trici (żony Marka) oraz Pat
(partnerki Bee).
Autorka
miała wspaniały pomysł przedstawiając naprzemiennie, w kolejnych
rozdziałach, te dwie życiowe historie Patrici. Co więcej, każdej
z tych historii byłam ogromnie ciekawa, trudno było się od nich
oderwać. Ta, pozornie zwykła opowieść przedstawiająca dwie
możliwe życiowe drogi jednej zwyczajnej kobiety, wciągała mnie w
swój świat z ogromną mocą. Pochłaniałam ją naprawdę z wielkim
zainteresowaniem.
Powieść ta
to również swego rodzaju podróż przez historię. Czytamy w niej
o: wojnie, pierwszych lotach w kosmos oraz o pierwszym postawieniu
nogi na księżycu przez człowieka, o śmierci Johna F. Kennedy'ego,
sztucznym zapłodnieniu, czy pojawieniu się komputera i internetu.
Przykładowy
cytat:
"Wielką
Brytanią stale wstrząsały strajki i represje. Wszędzie dochodziło
do przemocy. We Włoszech Czerwone Brygady wysadzały pociągi i
porywały polityków, IRA robiło to samo na Wyspach. Europa
tymczasem coraz bardziej jednoczyła się politycznie. Portugalia
nadal była uwikłana w okrutną wojnę kolonialną z Goą.
Amerykanie wciąż walczyli w Wietnamie, a Francuzi w Algierii.
Brytyjskie kolonie afrykańskie wrzały. W kosmosie rosyjskie i
europejskie stacje oraz bazy księżycowe łypały na siebie
ostrzegawczo, a Ameryka z opóźnieniem starała się zbudować
własną stację. Rosjanie zdławili bunt w Polsce tak jak wcześniej
na Węgrzech i Czechosłowacji."
Książka
omawia wątki ponadczasowe, dotykające również nas, żyjących
współcześnie. Porusza problemy: homeseksualizmu, terroryzmu,
niepełnosprawności, nowotworów, aids. Przedstawia "walkę"
o pokój na świecie. Jest to także przepiękna opowieść o miłości
partnerskiej, rodzicielskiej, wspaniałej przyjaźni, lecz przede
wszystkim o przemijaniu.
"
-Wszyscy się rodzą - rzekła do pustego nieba. - Wszyscy umierają."
"Myślałam,
że mamy czas na wszystko, co chcemy, ale w ciągu życia można
zrobić ograniczoną ilość rzeczy."
Trudno
pozostać obojętnym wobec tego, według mnie, najważniejszego
przesłania płynącego z kart książki. Możemy odsuwać od siebie
myśli dotyczące kresu naszego istnienia, ale przecież nie możemy
go uniknąć.
"Lepiej
żyć, jak umiemy. Jeść, dopóki mogę. Kochać się, dopóki to
nadal sprawia przyjemność. Muzykować. Wspólnie śpiewać po
kolacji. Zaszczepić parę roślin i spróbować wyhodować nowe..."
Cóż dodać?
Czytaliście już tę książkę? Macie ją w planach? Na mnie ta
powieść wywarła ogromne wrażenie. A jaka książka Was tak
dogłębnie poruszyła w ostatnim czasie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz