gdy dziewczyny zamieściły już swoje recenzje "W pierścieniu ognia" ja zapraszam Was także na swoją ocenę tej pozycji. :))
"Igrzyska
śmierci" wpadły w me ręce za sprawą siostrzenicy, która
książkę (wraz z kilkoma innymi) wypożyczyła z biblioteki. Miałam
kilka dni na wybranie i przeczytanie kilku lektur z jej stosiku, a że
o "Igrzysach ..." słyszałam mnóstwo, więc właśnie po
nie sięgnęłam. Skutek tego był taki, że zakochałam się w
książce bez pamięci. Obejrzałam film, a teraz przy okazji
"Tygodnia z Igrzyskami Śmierci" postanowiłam zapoznać
się z dwiema pozostałymi częściami trylogii oraz jej adaptacjami
filmowymi.
Od kiedy
przeczytałam pierwszą część "Igrzysk ..." minęło
kilka miesięcy, więc zastanawiałam się, czy po takim czasie uda
mi się bez większych problemów odnaleźć w świecie Katnis
Everdeen. Czy nie będę miała problemów z przypomnieniem sobie
poszczególnych wątków igrzysk oraz postaci z książki. Gdy
zaczęłam czytać okazało się, że nie ma mowy o podobnych
problemach. Pisarka przypomina najważniejsze wydarzenia z pierwszej
części trylogii, opowiada o tym, jak igrzyska wpłynęły na życie
oraz osobowość Katniss. Dowiadujemy się, co dzieje się z Galem
oraz Peetą, jak wyglądają ich relacje z Katniss – a przyznam, iż
tego byłam ciekawa najbardziej po przeczytaniu pierwszej części.
Książka "W
pierścieniu ognia" przedstawia historię Katniss pół roku po
igrzyskach, w których wzięli udział ona i Peeta. Teraz naszych
zwycięzców czeka tournee po dwunastu dystryktach Panem, podczas
którego, chcąc nie chcąc, przypominać będą ludziom o władzy
Kapitolu. Pod płaszczykiem radości z ich wygranej w igrzyskach
uzmysławiać będą ludziom, iż pozorny spokój w ich dzielnicach
za chwilę znów zostanie zachwiany. Kolejna dwójka (dziewczyna i
chłopak) z każdego dystryktu będzie musiała wyruszyć na scenę i
walczyć o swoje życie.
Nasza
bohaterka pragnie odbyć to okropne tournee i odpocząć, zapomnieć
o głodowych igrzyskach, choć na chwilę, zanim ponownie zostanie
zaangażowana w nie, tym razem jako mentorka rekrutów z jej
dystryktu. Jednak, Suzanne Collins zaskakuje nas ponownie tym, co
przygotowała dla Katniss. Jeszcze przed planaowanym tournee w domu
naszej bohaterki pojawia się pewien niespodziewany gość, który
jak łatwo się domyślić, wprowadza niemałe zamieszanie w życiu
dziewczyny. A to dopiero początek historii...
Po
przeczytaniu pierwszej części "Igrzysk śmierci"
zachwyciłam się książką. Teraz, świeżo po lekturze "W
pierścieniu ognia" nadal jestem nimi zafascynowana. Świat
stworzony przez Suzanne Collins, pozornie fantastyczny, przedstawia
państwo totalitarne, w którym społeczeństwo nie ma prawa głosu.
Ludzie traktowani są jak pionki w grze jego władz, a jakikolwiek
sprzeciw może być przyczyną tortur wobec winowajcy lub nawet jego
śmierci. Książka przedstawia również w doskonały sposób tok
myślenia oraz emocje osób, które uwikłane zostały w walkę
przeciw sobie wzajemnie w celu utrzymania się przy życiu.
Przedstawia psychikę osób, które musiały walczyć o swoje życie,
zabijając innych, niewinnych ludzi.
Wróćmy
jednak do świata stworzonego przez autorkę. Sytuacje opisane przez
Suzanne Collins, choć nieprawdziwe, wydają się tak rzeczywiste, że
niemal bierzemy w nich udział. Podczas lektury zdarzało mi się
uśmiechać, popłakać, ale najczęściej z zapartym tchem
przewracałam kartki książki, by poznać dalszą część historii.
Mnóstwo niespodziewanych zwrotów akcji powodowało, że nagle
otwierałam ze zdumienia usta i przeżywałam kolejne, nieopisane
emocje.
Pisarka
wspaniale przedstawiła bohaterów swej powieści. Nawet kiedy
niewiele dowiadujemy się o jakiejś postaci – wyróżnia się ona
spośród pozostałych jakąś cechą wyglądu bądź charakteru i
nawet jeśli nie zapamiętamy jej na dłużej – po przeczytaniu
opisu jesteśmy w stanie ją sobie dokładnie wyobrazić. Niektóre
postacie z książki darzymy ogromną sympatią, inne niechęcią,
ale rzadko kiedy pozostają nam one obojętne, zwłaszcza gdy
poznajemy je bliżej. Według mnie nie ma wśród nich postaci
mdłych, bezbarwnych.
W
"Igrzyskach Śmierci" Suzanne Collins pokazała, iż
potrafi stworzyć książkę pełną akcji i napięcia. W drugiej
części udowodniła, że nawet, kiedy pozornie wszystko się
ułożyło, gdy Katniss i Peeta mają jedynie jechać w "odwiedziny"
do dwunastu dystryktów, by "świętować swe zwycięstwo",
gdy nie spodziewamy się walk i rozlewu krwi – a jedynie "wizyt"
w kolejnych dzielnicach Panem – to i tak nie będziemy się
nudzili. Wspomnieć też muszę tutaj, że jeśli jednak rządni
jesteście akcji mrożącej krew w żyłach – to i taką tutaj
odnajdziecie, i to również w dużej dawce.
Jestem
bardzo zadowolona, że czytanie rozpoczęłam od "Igrzysk
śmierci" i kolejne części pochłaniam po kolei, gdyż nie
mogę doczekać się chwili, kiedy sięgnę po następny tom. Jeśli
ktoś przeczyta tylko drugi tom, nie znając początku historii może
zakończyć lekturę z lekkim niedosytem (ze względu na jej
zakończenie) i może nie czuć potrzeby sięgnięcia po pozostałe
tomy. Ja, po lekturze "W pierścieniu ognia" również
czuję pewien niedosyt, lecz ten pcha mnie ku jak najszybszemu
sięgnięciu po "Kosogłosa", którego uwielbiają rzesze
czytelników. Jeżeli zaś ktoś, tak jak ja, czytał pierwszą
część, zapewne dojdzie do wniosku, iż całość wspaniale się ze
sobą komponuje i z pewnością zapragnie sięgnąć po trzecią
część trylogii.
"Ptak,
broszka, piosenka, jagody, zegarek, suchar, sukienka, która staje w
płomieniach." Cóż dodać mogę? Polecam szczerze i z całego
serca wszystkim czytelnikom (może jedynie poza dziećmi ;) ).
A Wy czytaliście już drugą część "Igrzysk ..."? Jakie są Wasze wrażenia? :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz