Zapraszam
Was dziś, Kochani, byście usiedli w miękkim fotelu, przykryli nogi
ciepłym kocem, do ręki wzięli filiżankę herbaty – i
zrelaksowali się, poznając przesympatyczną rodzinę Niziołków
oraz opowieści z ich życia.
Niziołkowie
są niczym sąsiedzi zza ściany – uczą się, pracują,
przeżywają, jak każdy, upadki i wzloty, nawiązują przyjaźnie,
zakochują się i zakładają rodziny. Przeżywają wiele różnych
uczuć: cieszą się, złoszczą, a nieraz płaczą. Cenią muzykę i
książki. Tych ostatnich posiadają mnóstwo i w przeróżnych
miejscach w mieszkaniu. Można by rzec nawet, że na punkcie
literatury mają kompletnego bzika. Zdarza się, że dzieci wchodzą
w dysputę z nauczycielami, gdy ci mówią o czymś, co wydaje się
młodym niezgodne z ich przekonaniami na temat przeczytanych książek,
czy autorów. Niejednokrotnie przysparza to rodzinie pewnych
nieprzyjemności. Na szczęście rodzice doskonale potrafią wybrnąć
z różnych niemiłych sytuacji, w inteligentny sposób ratując
pociechy swoje przed niezadowoleniem pedagoga i broniąc ich przed
ewentualnym negatywnym stosunkiem do uczniów w przyszłości. W domu
zdarza pokłócić się rodzinie o to, czy ekranizacje ważnych dla
nich książek są wybitne, czy kompletnie nietrafione i wręcz
urągające wspaniałej literaturze. Nawet imiona dzieci państwa
Niziołków wzorowane są na imionach cenionych przez nich bohaterów
książkowych. A wśród książek króluje w domu "Władca
pierścieni", a właściwie cała tolkienowska trylogia.
"Niziołkowie
z ulicy Pamiątkowej", na przekór współczesności, nie
spędzają całych dni przed komputerem, czy telewizorem. Oni czytają
książki. To piękna wartość w ich domu przekazywana z pokolenia
na pokolenie. Każdy z nich ma oczywiście swoje sympatie i antypatie
książkowe. Dla jednych prym wiedzie Tolkien, dla innych znamienite
dzieła, jak "Pan Wołodyjowski", czy poezja, zaś innych
olśniewa także Harry Potter. Każdy, kto lubi literaturę –
znajdzie tu coś dla siebie.
Początkowo,
czytając "Roberta i Różę", czułam się totalną
ignorantką. Niby sporo w swoim życiu książek przeczytałam, a
jednak nie rozumiałam wszystkiego o czym była mowa. Wielu dzieł
takich, które (jako Polka, dorosła Polka) powinnam znać – nie
miałam w rękach lub czytałam z przymusu w szkole i szybko o nich
zapomniałam. Nie miałam pojęcia o zawartych w nich głębszch
znaczeniach, przedstawiających choćby sytuację w kraju w czasie, w
którym powstawała książka. Nie znałam płynących z nich
głębszych wartości i było mi wstyd po prostu. Czytanie na
komputerze nie należy do najprzyjemniejszych (a niestety tylko taką
wersję książki można było otrzymać do przedpremierowego
zrecenzowania) i wolę tradycyjne, papierowe wydania, dlatego z
przyjemnością ponownie przeczytam tę lekturę (a szczególnie
interesujące mnie fragmenty) w wersji papierowej. Wówczas w
spokoju, i z większym zrozumieniem będę mogła zgłębić tajniki
opisanych w powieści książek i bardziej wczuć się we fragmenty
poezji i prozy z lat wojennych i powojennych, które w starszym
czytelniku na pewno wywołałyby moc wspomnień i uczuć.
Jak pisałam,
początkowo miałam problem ze zrozumieniem pewnych przekazów
płynących z tej publikacji. Za Tolkienem również nie przepadam,
więc książka nie porywała mnie. Któregoś razu moja 10-letnia
córka zapytała, jak mi się czytadełko podoba. Odparłam że może
być. Po mniej więcej 10 minutach usłyszałam "Mamusiu,
mówisz, że książka jest taka 'może być', a co chwilę się
śmiejesz". I rzeczywiście. Czytałam akurat o Harrym Potterze,
którego znam doskonale i zaśmiewałam się wielokrotnie.
Okazało
się, iż w drugiej części publikacja wywarła na mnie dużo
większe wrażenie. Nie było tam już tak wiele mowy o starszym
pokoleniu, sytuacji w kraju w latach naszych rodziców i dziadków
(choć rozdział o "przemycaniu bibuły" spodobał mi się
od początku) i nie musiałam czystać treści po kilka razy – by
móc ją lepiej zrozumieć. Natomiast autorka wciągnęła nas w
dorastanie dzieci Niziołków, czyli dużo bliższe mi czasy oraz
lektury. Dowiedzieliśmy się sporo o dorastaniu Niziołków, o ich
wyborach życiowych, usamodzielnianiu się. Bardzo zaskoczył mnie
wybór drogi życiowej Janka (dla rodziny Pipa), a sytuacje które
później spotykały go w życiu, (wynikające z powodu dokonanego
przez niego wyboru) wciągały jak magnes. Nie tylko pośmiałam się,
powzdychałam, ale i łza się w oku chwilami się zakręciła.
"Niziołkowie
z ulicy Pamiątkowej" to bardzo przyjemna, ciepła,
wprowadzająca do naszego życia chwile relaksu i oderwania od
rzeczywistości, lektura. Warto zatem... usiąść w fotelu, nakryć
się kocem, postawić przed sobą kubek ciepłej herbaty i zajrzeć
do domu Niziołków, którzy przecież mogliby być naszymi
sąsiadami. :)
Ja swój egzemplarz dostałam wczoraj wieczorem i wzięłam się już za czytanie, po początkowym rozdziałach mam podobne obserwacje do Ciebie, sama czuję się "głupia" czytając niektóre fragmenty, ale ta miłość bohaterów do literatury jest cudowna, dziś już większość bohaterów literackich paradoksalnie zamiast czytać książki, spędza czas przed komputerem.
OdpowiedzUsuńwww.ksiazkoholiczka94.blogspot.com
Pozdrawiam
Nigdy nie jest za późno na naukę i nadrabianie zaległości :)
Usuń:)
Usuńtak Mysio tylko trzeba mieć na to jeszcze czas :P
OdpowiedzUsuńWszystko jest kwestią priortetów, ale niestety trzeba wybierać. ;) Ja raczej nadrabiać zaległości nie będę, ale nowe pozycje chętnie poczytam. :)
Usuń