"Śpieszmy się
kochać ludzi tak szybko odchodzą
zostaną po
nich buty i telefon głuchy
tylko co
nieważne jak krowa się wlecze
najważniejsze
tak prędkie że nagle się staje
potem cisza
normalna więc całkiem nieznośna
jak czystość
urodzona najprościej z rozpaczy
kiedy myślimy
o kimś zostaje bez niego
Nie bądź
pewny że czas masz bo pewność niepewna
zabiera nam
wrażliwość tak jak każde szczęście
przychodzi
jednocześnie jak patos i humor
jak dwie
namiętności wciąż słabsze od jednej
tak szybko
stąd odchodzą jak drozd milkną w lipcu
jak dźwięk
trochę niezgrabny lub jak suchy ukłon
żeby widzieć
naprawdę zamykają oczy
chociaż
większym ryzykiem rodzić się niż umrzeć
kochamy wciąż
za mało i stale za późno
Nie pisz o
tym zbyt często lecz pisz raz na zawsze
a będziesz
tak jak delfin łagodny i mocny
Śpieszmy się
kochać ludzi tak szybko odchodzą
i ci co nie
odchodzą nie zawsze powrócą
i nigdy nie
wiadomo mówiąc o miłości
czy pierwsza
jest ostatnią czy ostatnia pierwszą"
Witam Was
tym wyjątkowym wierszem ks. Jana Twardowskiego w wyjątkowym dniu
1.11 – Dniu Wszystkich Świętych.
Rozpoczęłam
ten dzień pobieżnie przeglądając zdjęcia w starych albumach i na
komputerze. Na fotografiach uwiecznione są ważne wydarzenia z
mojego życia oraz bliskie mi osoby, które są wciąż na tym
świecie oraz te, których już tu nie ma (przyjaciel z młodych lat
i jego żona, którzy zmarli na mukowiscydozę, mój dziadek i tatuś,
na USG dzieciątko, które straciłam w 3 miesiącu ciąży, babcia
męża oraz jego wujek).
1.11
to dla mnie zawsze dzień nostalgii, zadumy, nad tym co minęło i
nad tym co jeszcze przede mną.
Pragnę
podziękować dziś osobom, które pojawiły się w moim życiu. Tym
mi bardzo bliskim (rodzinie, grupce przyjaciół), jak i tym, którzy
swą obecnością trochę w nim nabałaganiły. ;) Negatywne
doświadczenia też czegoś nas uczą. Pokazują nam, jakimi ludźmi
jesteśmy. Pokazują, iż potrafimy sobie poradzić w życiu. Uczą
pokory i dzięki nim cieszymy się z radosnych, dobrych wydarzeń,
które nas spotykają. Dziękuję tym, którzy są lub kiedyś byli
obok, którzy pojawili się w moim życiu choćby na chwilę. Dzięki
Wam wszystkim jestem tym kim jestem, tu gdzie jestem. Dziękuję
osobom, które to czytają i zaglądają na mój blog, także tym,
których nie znam. Jestem tu dla siebie (jak wiadomo ;) ) i dla Was właśnie. :)
Myślę,
że dziś
w ciągu dnia znowu usiądę przy starych albumach oraz przy
komputerze, aby pooglądać fotografie. Powspominam (kto wie, może
wraz z bliskimi, jeśli będą mieli ochotę) dawne czasy,
dzieciństwo i młode lata. :) A później przejdę do tych obecnych
(też młodych ;) ). Z uśmiechem, a może łzą w oku, powspominam
bliskich, których z różnych przyczyn (nie tylko z powodu śmierci)
nie ma już ze mną i ponownie w myślach im podziękuję. Przypomnę
sobie, co udało mi się w życiu osiągnąć i przeżyć i
podziękuję bliskim, którzy są tu ze mną, albowiem nie zawsze
jest to dla nich łatwe. ;) Powybieram z albumu zdjęcia, które nastrajają mnie pozytywnie, powkładam je w ramki
lub zrobię kolaż – bym mogła na nie codziennie patrzeć i
cieszyć się nimi. :)
Później
zrobię listę osób z którymi czas się skontaktować, bo mimo, że
"siedzę obecnie w domu" na urlopie macierzyńskim – w
biegu życia zapominam o bliskich, ważnych dla mnie osobach.
Zapominam o tym, aby zadzwonić, napisać i nieraz nie kontaktuję
się z nimi długi czas. Zadzwonię do babci, przyjaciółki z
rodzinnych stron (teraz mieszkam baaardzo daleko i kontakt osłabł),
koleżanki z którą miałam cudowny kontakt, ale urwał się on
(przeprowadziła się, ale napiszę na adres jej mamy, może uda się
odnowić znajomość).
Zamierzam
dziś cieszyć się kontaktem z najbliższymi, chwytać chwilę.
Razem z rodzinką odwiedzimy groby bliskich, może pogram z córą w
karty lub jakąś planszówkę, będę śmiała się z postępów
naszego półrocznego maleństwa (obecnie męczy ją ząbkowanie i wbija dziąsła
we wszystko w co się da, próbuje siadać i irytuje się, gdy jej
się to nie udaje;) ). Może uda się w końcu obejrzeć z mężem
jakiś film. Może namówię go na wspólne oglądanie "W pogoni
za szczęściem". Na faktach – polecam wszystkim. Widziałam
fragmenty i ze 100-procentową pewnością stwierdzam, że jest to
wart obejrzenia film. A może pogapię się na niego (na męża
znaczy ;) ) jak "szczerbaty na suchary". ;D Dzisiaj bez
pośpiechu i codziennego zniecierpliwienia, spokojnie – cieszyć
będę się każdą chwilą. My, współcześni, tak rzadko to
robimy. Może uda mi się troszkę pogadać z siostrą – to co że
gadam z nią przez telefon kilka razy w tygodniu. ;P Dowiem się, jak
im minęło Wszystkich Świętych. Jednak dzieli nas 600 km i
baaardzo rzadko spędzam 1.11 w rodzinnym domu. Ostatnio z 10 lat
temu chyba.
Tak
w sumie to chciałam Wam powiedzieć, żebyście dziś (jeśli
czytacie ten post innego dnia, niż 1.11 to o to dziś właśnie
chodzi :) ) wyjęli z szaf zastawy stołowe trzymane na specjalne
okazje, założyli odświętne ubrania, popryskali się swoimi
najpiękniejszymi i najdroższymi perfumami. Cieszyli się wszystkim
co w czeluściach szafy czeka na specjalny czas – bo ten czas jest
teraz. Nie odkładajcie wspólnego spaceru, zabawy z bliskimi,
kolacji przy świecach na... weekend, wakacje, urodziny, rocznicę.
Zrealizujcie swoje przyszłościowe plany w najbliższych dniach
(jeśli tylko możecie je teraz zrealizować). Zapiszcie się na kurs
językowy, haftu, czy jakikolwiek inny, który macie w planach.
Zróbcie to, co wciąż odkładacie teraz – bo teraz jest właściwy
czas. Jeśli będziemy chowali rzeczy i odkładali swoje plany na
"specjalne okazje", na bliżej nieokreśloną przyszłość
– ona może nigdy nie nadejść. Wydaje nam się, że mamy przed
sobą mnóstwo czasu. To nieprawda. Za to tu i teraz na pewno jest
odpowiedni czas by cieszyć się tym, co w darze od Boga
otrzymaliśmy. :)
I
niech w tym wszystkim towarzyszy Wam (nam) dziecięca radość,
spontaniczność i pogoda ducha.
Przy okazji całuski dla bohaterek zdjęć oraz takiej jednej nastolatki co się aparatu boi. ;)
A
Wy jak spędzacie Wszystkich Świętych? Skomentujecie post? A może
napiszecie coś od siebie? Będę szczęśliwa jeśli zostawicie znak
po sobie w moim życiu. :) Z góry dzięki. :*)
Wszystkich swietych jestem w domu chora i tyle :) Odnosnie Twoich komentarzy bardzo dziękuję - cienie inglot uwielbiam ale tych z gazety nie uzywlam jeszcze - ostatnio sie nie maluje rzez zapalenie spojowek :( Z kolei odnosnie ofemin itd to powiem szczerze ze nigdy nic tam nie udalo mi sie wygrac do testow ale może za słabo sie staram ;)
OdpowiedzUsuńCała przyjemność po mojej stronie. :) Będę zaglądała i zapraszam do siebie. :)
UsuńSzybkiego powrotu do zdrówka życzę. :)
Ja zawsze bardzo emocjonalnie przeżywam dzień Wszystkich Świętych. Zawsze idę na cmentarz ze smutkiem i pewnego rodzaju żalem. Często nie mamy czasu na pielęgnowanie relacji z bliskimi, bo codzienne sprawy nas zaprzątają, bo mamy problemy. A kiedyś tego czasu zabraknie i wtedy zostaje żal, taki jaki ja mam, że wielu rzeczy się nie powiedziało tej osobie, która odeszła.
OdpowiedzUsuńMiałam 11 lat kiedy zmarł mój wujek i jego śmierć bardzo przeżyłam. Nadal, za każdym razem jak przychodzę na cmentarz i staję przy jego grobie, mam łzy w oczach.
W tym roku tragicznie zmarło dwóch moich kolegów z podstawówki. W takich momentach przychodzą refleksje. Życie jest kruche, nie wiadomo ile każdemu z nas zostało czasu. Warto ten czas wykorzystać dla siebie i swoich najbliższych.
Pozdrawiam serdecznie :)
Dziękuję za Twój wspaniały komentarz. I dlatego właśnie powinniśmy cieszyć się bliskimi, realizować swoje plany i pragnienia oraz radować się życiem tu i teraz. Gdy ktoś bliski odejdzie zostaną nam wspaniałe wspomnienia oraz poczucie, że wartościowo przeżyliśmy dany nam czas. :)
UsuńTym komentarzem dużo wniosłaś do mojego życia. Dziękuję! :*
Z roku na rok jest co raz gorzej, tracimy bliskich z rodziny ale też wielu znajomych rówieśników. U mnie jest tak że 1 listopad spędzam przy grobach rodziny a 2 listopada jeżdżę na groby koleżanek, kolegów, znajomych... :(
OdpowiedzUsuń