środa, 28 lutego 2018

27 luty 2017 r. - PREMIERA "PRAGNIEŃ ELŻBIETY"


Paczucha z tą książką czeka na mnie na poczcie i jutro ją odbiorę, a tymczasem przypominam Wam o premierze drugiej części serii "Małe tęsknoty" Anety Krasińskiej, a dokładniej książce "Pragnienia Elżbiety", której dumnie patronuję.


Opis książki

"W drugiej części trylogii Małe tęsknoty spotykamy znajome już bohaterki: Kalinę, Elżbietę i Lenę. Pewnego dnia przewrotny los przypadkowo splótł ze sobą ich losy i wywrócił ich życie do góry nogami. Każda na własną rękę usiłuje się pozbierać i rozliczyć z demonami przeszłości. Elżbieta po wypadku zapada w śpiączkę i choć nie ma z nią kontaktu, ona sama odbywa podróż w przeszłość, do wydarzeń z młodości, które położyły się cieniem na całym jej życiu.
Kalina traci dziecko i dręczona wyrzutami sumienia nie jest w stanie wrócić do pracy, która do tej pory dawała jej mnóstwo satysfakcji. Dodatkowo żyje w ciągłym lęku, że trafi do więzienia za spowodowanie wypadku.
Lena, najmłodsza z bohaterek, wciąż ma problemy z budowaniem relacji. Nie znajduje wspólnego języka z rówieśnikami, nie lubi chodzić do szkoły. Kiedy spotyka dużo starszego od siebie Adama, przez chwilę wierzy, że teraz wszystko w jej życiu się zmieni. Niestety, ten związek zwiastuje wyłącznie kłopoty...
Czy kobiety będą umiały stawić czoło przeciwnościom i pierwszy raz w życiu powiedzieć, że są szczęśliwe?"

Jeśli chcielibyście poznać moje wrażenia na temat pierwszej części serii, "Marzenia Kaliny", zapraszam tutaj.


A oto fragmenty książek na stronie pisarki, dzięki którym możecie dowiedzieć się co nieco na temat bohaterek powieści: ElżbietyLenyKaliny.

Zakończenie "Marzeń Kaliny" było tak zaskakujące, iż już nie mogę się doczekać lektury "Pragnień Elżbiety".
A Wy? Czy znacie już jakieś książki Anetki? Jesteście ich ciekawi? A może już czytaliście "Marzenia Kaliny" i tak jak ja nie możecie doczekać się kontynuacji? :D

poniedziałek, 26 lutego 2018

"Na skraju załamania" - nowa książka B.A. Paris

Czy jest wśród Was ktoś, kto nie słyszał jeszcze o książce "Za zamkniętymi drzwiami"? Jeśli nawet nie czytaliście tej pozycji to za sprawą ogromnej promocji książka na pewno niejednokrotnie rzuciła Wam się w oczy. Osobiście też jeszcze nie czytałam tej pozycji, ale gdy dowiedziałam się, że B.A. Paris ma wydać nową książkę pt. "Na skraju załamania" od razu wiedziałam o jaką pozycję poproszę w lutym panią Katarzynę z wydawnictwa
 
 .
 

Opis książki (pochodzący z okładki)
 
"Wszystko zaczęło się tamtej nocy w lesie. Cass Anderson nie sprawdziła, czy samotna kobieta siedząca w samochodzie zaparkowanym na odludziu nie potrzebuje pomocy. A teraz okazało się, że kobieta została zamordowana.
Od tamtej pory Cass nie może się pozbierać. Nękana wyrzutami sumienia i głuchymi telefonami, zaczyna popadać w obłęd. Coraz częściej nie może sobie przypomnieć, czy zażyła lekarstwa, jaki jest kod do alarmu i czy leżący na blacie nóż na pewno nie był pokryty krwią...
A skoro nie może zaufać sobie, to czy może ufać komukolwiek?"
 
Moje wrażenia
 
Wybaczcie mi, albowiem nie ocenia się książki po okładce, ale muszę to napisać. ;) Ta oprawa uwiodła mnie, zresztą jak poprzednia, przyciągając nie tylko tytułem, coraz bardziej rozpoznawalnym nazwiskiem autorki, ale również tajemniczością, prostotą i tym cudownym kolorem – uwielbiam różne odcienie niebieskiego i ten mnie urzekł. Byłam ogromnie ciekawa jaka treść może skrywać się za tą wspaniałą obwolutą i po lekturze jestem usatysfakcjonowana, gdyż okładka świetnie oddaje istotę książki.
"Na skraju załamania" czyta się szybko, a czas przy lekturze upływa przyjemnie, mimo iż poruszona w niej problematyka przyjemną wcale nie jest. Im dalej zagłębiałam się w treść opowieści tym bardziej byłam ciekawa rozwoju wydarzeń i tym mocniej czułam się zawiedziona, gdy musiałam odłożyć książkę, by wrócić do niej później. Najchętniej pochłonęłabym ją od razu. Nie miałam takiej możliwości, jednak, mimo braku czasu i tak przeczytałam ją szybko, bo w niespełna trzy dni. Im więcej stron książki przeczytałam tym bardziej ciekawiło mnie, jakie okaże się rozwiązanie zagadki. Czy główną bohaterkę rzeczywiście dopada demencja, czy raczej ktoś próbuje jej uprzykrzyć życie? Obstawiałam tą drugą opcję. Może to morderca Jane obawia się, iż bohaterka go zobaczyła i teraz próbuje pozbyć się świadka zdarzenia? A może robi to inna poznana przez nas podczas lektury postać? Trudno jednak wytypować prześladowcę, gdy wszyscy bohaterowie zostają przedstawieni głównie w pozytywnym świetle. Tak jest jednak wówczas, gdy poznajemy postacie pobieżnie. Gdy przyglądamy się im bliżej – krąg podejrzanych zaczyna się niesamowicie rozrastać. Kto pragnie doprowadzić Cass do szaleństwa? Może to sprawka Johna – przyjaciela ze szkoły z którym niegdyś Cass się spotykała lecz ostatecznie go odrzuciła? Może za wszystkim stoi mąż zamordowanej w lesie kobiety lub ktoś kto widział numery rejestracyjne wozu i rozpoznał Cass, gdy ta nie udzieliła pomocy dziewczynie siedzącej w samochodzie zaparkowanym na odludziu? A może jakaś postać drugoplanowa na którą podczas lektury nie zwróciłam wystarczającej uwagi? Zastanawiałam się również czy dane mi będzie poznać zabójcę Jane? Oczywiście nie zdradzę Wam tutaj szczegółów. Mogę tylko powiedzieć iż dla mnie zakończenie było zaskakujące. Być może wytrawnemu kryminaliście od razu rzuci się w oczy postać sprawcy (sprawców). Osobiście chwilami kierowałam swoje przypuszczenia na właściwą (właściwe) osobę (osoby), ostatecznie jednak ją (je) odrzucałam z kręgu podejrzanych. Jeśli będziecie ciekawi kto zabił Jane – poznacie odpowiedź również na to pytanie.
Podczas lektury nie czułam dreszczy strachu bez względu na to, czy czytałam ją w dzień, czy późnym wieczorem, gdy na zewnątrz panował mrok, jednak wyobrażałam sobie jak kapitalny film mógłby powstać na podstawie książki i jak wiele emocji dostarczyłby on widzom. Ja, jako bojaźliwy człowiek, z pewnością bym go nie obejrzała. ;) Spodobał mi się za to sposób, w jaki pisarka przedstawiła przeżycia wewnętrzne bohaterki, co w filmie raczej trudno byłoby ukazać. Książka spodobała mi się i jeszcze bardziej rozbudziła moją ochotę na lekturę "Za zamkniętymi drzwiami".


Poznaliście któryś z tych tytułów? Jakie były Wasze wrażenia? A może dopiero macie na nie chrapkę, albo zupełnie nie leżą one w sferze Waszych zainteresowań? Jestem bardzo ciekawa Waszych odpowiedzi.
 

sobota, 24 lutego 2018

"Kiedyś Cię odnajdę" Małgorzaty Rogali

Małgorzata Rogala nieodmiennie kojarzy mi się z kryminałami i topkami lubianych przeze mnie blogerów i vlogerów. Seria z Agatą Górską i Sławkiem Tomczykiem wciąż pojawia mi się przed oczami w różnych czytelniczych zakątkach. Nic zatem dziwnego, że gdy pojawiła się nowa książka pisarki – natychmiast poprosiłam o jej egzemplarz panią Anię z wydawnictwa

.


Opis książki pochodzący od wydawcy

"Weronika w wieku dziewiętnastu lat przeżyła koszmar – jej matka została brutalnie zgwałcona i zamordowana we własnym mieszkaniu. Sprawcy nigdy nie odnaleziono, a policja umorzyła sprawę.
Dziesięć lat później historia się powtarza – Olga, najlepsza przyjaciółka Weroniki, która kiedyś pomogła dziewczynie pozbierać się po tragedii, również ginie w podobnych okolicznościach. Dochodzenie w tej sprawie prowadzi policjant z wydziału zabójstw, Szymon Pawelec. Weronika, zaniepokojona brakiem postępów, postanawia wziąć sprawy we własne ręce. Podejrzewa, że za morderstwem stoi jeden z byłych pracowników Olgi, Piotr, który rzekomo miał romans ze zmarłą dziewczyną. Nika zatrudnia się w szkole, w której przed śmiercią Olga piastowała stanowisko pedagoga. Aby rozwiązać tajemnicę, dziewczyna będzie musiała podjąć współpracę z Szymonem.
Jakie zmiany w życiu bohaterki przyniesie znajomość z komisarzem Pawelcem? Czy trop, którym podąża Weronika, okaże się prawidłowy? I komu uda się odnaleźć, należącą do ofiary, zaginioną zawieszkę ze skarabeuszem?"

Moje wrażenia po lekturze

"Kiedyś Cię odnajdę" Małgorzaty Rogali to kolejny ciekawy kryminał, który wpadł w tym roku w moje ręce. Gdy zasiądzie się do tej książki najchętniej przeczytało by się się ją od razu. Ja nie miałam takiej możliwości. Mimo to pochłonęłam ją przy zaledwie kilku podejściach.
Pisarka zaintrygowała mnie już od pierwszych stron. Prologi i niektóre opisywane w książce sytuacje niemal zmroziły mi krew w żyłach. Małgorzata Rogala doskonale przedstawiła przemyślenia dewianta seksualnego – gwałciciela i mordercy. Ciekawie zostały opisane również inne postacie: główna bohaterka Weronika i znajomi z pracy Olgi (zgwałconej i zabitej kobiety).
Ogromnie spodobało mi się, iż jedna z ofiar zwyrodnialca pracowała w szkole i w pewnym momencie akcja książki została przeniesiona na jej teren, m.in. właśnie wśród nauczycieli poszukujemy mordercy. Rzeczywistość szkolna została opisana bezbłędnie. Byłam zaskoczona, jak wielką pisarka posiada wiedzę na ten temat.
Autorka wspaniale manipuluje czytelnikiem naprowadzając na ślady kolejnych podejrzanych. Już na początku wskazuje pewien trop, który sprawił iż od razu swoje posądzenia odsunęłam od wskazanych postaci. Czy słusznie? Zapewniam Was, że czytając książkę również będziecie niesamowicie zagubieni.
Osobiście prowadząc dochodzenie w sprawie wytrwale tworzyłam notatki dotyczące kolejnych tropów, podejrzanych, wydarzeń, które mogły mieć znaczenie dla rozwiązania zagadki i bawiłam się przy tym wyśmienicie. Skrupulatnie prowadzone przeze mnie dochodzenie wykazało jednak, że zanim zostanę wprawnym śledczym wiele jeszcze kryminałów będę musiała pochłonąć. Zupełnie nie zwróciłam uwagi na rzeczywistego mordercę. Odczułam niewielki niedosyt związany z tym, iż postać gwałciciela nie była w powieści ukazana tak szczegółowo jak inne, mniej znaczące osoby. Podsumowując jednak – książka ogromnie mi się podobała. Chętnie przeczytam ją po raz drugi, by tym razem, znając dewianta, spojrzeć na nią nieco inaczej. Jestem bardzo ciekawa, jak tym razem będę odbierała lekturę.


Pochwalcie się, czy Wy czytaliście już jakieś książki Małgorzaty Rogali, a jeśli tak, napiszcie jak się Wam one podobały. Napiszcie też jaką najlepszą książkę kryminalną pochłonęliście w dotychczasowym życiu. Chętnie sięgnę po jakiś kryminalny hit.  

środa, 14 lutego 2018

B.A. Paris odwiedzi Polskę

W swoim czasie o książce "Za zamkniętymi drzwiami" B.A. Paris w internecie wrzało. Publikacja okazała się światowym bestsellerem, a w samej Polsce rozeszła się w nakładzie blisko 200 tysięcy egzemplarzy. W związku z tym przychodzę dziś do Was z dwiema fantastycznymi wieściami. 15 lutego 2018 r. pojawić ma się na rynku nowa pozycja pisarki – osobiście będę mogła się nią cieszyć dzięki pani Katarzynie z wydawnictwa

.


Opis książki (pochodzący z okładki)

"Wszystko zaczęło się od tamtej nocy w lesie. Cass Anderson nie sprawdziła, czy samotna kobieta siedząca w samochodzie zaparkowanym na odludziu nie potrzebuje pomocy. A teraz okazało się, że kobieta została zamordowana.
Od tamtej pory Cass nie może się pozbierać. Nękana wyrzutami sumienia i głuchymi telefonami, zaczyna popadać w obłęd. Coraz częściej nie może sobie przypomnieć, czy zażyła lekarstwa, jaki jest kod do alarmu i czy leżący na blacie nóż na pewno nie był pokryty krwią...
A skoro nie może zaufać sobie, to czy może ufać komukolwiek?"

A ta druga wiadomość? - zapytacie. Otóż... lada dzień B.A. Paris odwiedzi nasz kraj.


Koniecznie napiszcie mi – czy należycie do osób, które przeczytały "Za zamkniętymi drzwiami". Jeśli tak podzielcie się wrażeniami na temat tej książki. Jeśli nie dajcie znać, czy zamierzacie przeczytać którąś z pozycji pisarki (którą)? A może wybieracie się na spotkanie autorskie? Gdzie będzie można Was dopaść – w Warszawie, czy w Krakowie? :))

poniedziałek, 12 lutego 2018

"Kredziarz" C.J. Tudor - wyczekana odmiana czytelnicza

Pewnego dnia przeglądając portal lubimy czytać zauważyłam akcję promocyjną zorganizowaną przez wydawnictwo

.

Wydawnictwo poszukiwało recenzentów książki "Kredziarz". Gdy przeczytałam opis publikacji chętnie zgłosiłam się do akcji. Niedługo później okazało się, iż dołączyłam do grona recenzentów. Czy bestseller, który stał się internetową sensacją już na kilka miesiący przed premierą – mnie również urzekł? ;)


Opis książki (pochodzący z okładki)

"W MROCZNYCH ZAKAMARKACH UMYSŁU KRYJĄ SIĘ NAJBARDZIEJ FASCYNUJĄCE KOSZMARY I TAJEMNICE

Najlepiej zacząć od początku

Sęk w tym, że nigdy nie doszliśmy do porozumienia, kiedy to wszystko się zaczęło. Może w dniu, w którym Gruby Gav dostał na urodziny wiadro z kredami? Czy jak zaczęliśmy nimi rysować tajemnicze symbole? Albo kiedy same zaczęły się pojawiać? A może wtedy, kiedy znaleziono pierwsze zwłoki?

To kredziarz podsunął dwunastoletniemu Eddiemu pomysł, by porozumiewać się z przyjaciółmi za pomocą rysunków kredą. To był ich kod, do czasu gdy symbole doprowadziły ich do ciała dziewczynki. Wtedy zabawa się skończyła.

Trzydzieści lat później Ed dostaje kopertę. Znajduje w niej tylko kawałek kredy i rysunek człowieka z pętlą na szyi. Zdaje sobie sprawę, że gra sprzed lat nigdy się nie skończyła."

Moje wrażenia

Książka "Kredziarz" napisana jest bardzo przystępnym językiem i czyta się ją z przyjemnością. Bez trudu jesteśmy w stanie wyobrazić sobie opisane w niej sytuacje. C.J. Tudor doskonale potrafi zaintrygować czytelnika. Chwilami z wrażenia otwierałam usta albo uśmiechałam się szeroko mówiąc "wooow...", "o ja cię", "to jest to". Akcja książki nie pędzi na łeb na szyję, a jednak pisarka tak doskonale rozgrywa tę morderczą partię, iż ciekawość co do dalszych wydarzeń nie opuszcza czytelnika ani na chwilę i trudno jest mu oderwać się od lektury. Publikacja wciąga tym bardziej, iż zaangażowany w ujawniane meandry nie jest w stanie przewidzieć dalszego rozwoju opisanych w niej wypadków.

„... Mama pytała mnie kilka razy, czy chcę odwiedzić Waltzerkę w szpitalu, ale zawsze odmawiałem. Nie chciałem się z nią spotykać, nie chciałem patrzeć na jej zmasakrowaną twarz i znosić utkwionego we mnie oskarżającego wzroku 'Wiem, że chciałeś uciec, Eddie. Gdyby nie pan Halloran, zostawiłbyś mnie na pastwę losu'.
Za to pan Halloran ją odwiedzał i to chyba dość często. No, ale miał na to czas, bo szkoła zaczynała się dopiero we wrześniu. Zdaje się, że wprowadził się do wynajętego domu kilka miesięcy wcześniej, żeby lepiej poznać nowe otoczenie.
To był pewnie dobry pomysł. Wszyscy mogli się do niego przyzwyczaić. Zanim jeszcze zabrzmiał pierwszy dzwonek, pan Halloran miał już za sobą najważniejsze pytania pod swoim adresem:
'Co było nie tak z jego skórą?' Dorośli tłumaczyli cierpliwie, że był albinosem. To znaczyło, że jego organizm nie produkował czegoś, co się nazywa pigmentem, a co u innych dawało taki czy inny kolor skóry.
'A jego oczy?' To samo. Też brakowało im pigmentu.
'Czyli nie był żadnym mutantem ani duchem?' Nie. Był normalnym człowiekiem, tyle że cierpiącym na albinizm.
Wszyscy oni się mylili. O panu Halloranie można było powiedzieć niejedno, ale z pewnością nie to, że był normalny.”

Ogromnie urzekła mnie kreacja postaci (przyjaciół z podwórka i ich najbliższych, pana Hallorana oraz Chloe – współlokatorki głównego bohatera), a zastosowane przeskoki czasowe sprawiły, iż mogłam poznać historię bohaterów na przełomie 30 lat. Dzięki temu dowiedziałam się w jaki sposób opisane wydarzenie wpłynęło na życie młodych ludzi i ich wzajemne relacje.
Sama historia wokół jakiej oscyluje książka nie zostaje przedstawiona czytelnikowi od razu. Stopniowo, krok za krokiem, dowiadujemy się o znalezisku, które odkryła w lesie „banda” młodzieniaszków. Pisarka doskonale stopniuje napięcie.
W książce odnalazłam mnóstwo interesujących myśli na temat życia, aborcji, źle pojętej wierze i przede wszystkim śmierci (jej nieuniknioności i nieodroczoności). Sporo wśród nich przemyśleń gorzkich, smutnych, ale jednocześnie jakże prawdziwych.

„Nikt nie jest przygotowany na śmierć. Na jej ostateczność. Jesteśmy przyzwyczajeni do kontroli nad własnym życiem. Wydaje nam się, że możemy je przeciągać w czasie. Ale ze śmiercią nie ma żadnych targów. Żadnych rozpaczliwych próśb, żadnego odwołania do wyższej instancji. Śmierć to śmierć i to ona trzyma w garści wszystkie atuty. Nawet jeśli uda się ją oszukać, drugi raz na ten sam blef się nie nabierze.”

„Miło jest mieć zasady. O ile można sobie na nie pozwolić. Sam uważam się za człowieka z zasadami, ale pewnie większość ludzi by tak o sobie powiedziało. A prawda jest taka, że każdy z nas ma swoją cenę, jakiś pstryczek, który wystarczy przełączyć, żeby zmusić człowieka do zrobienia czegoś, co nie jest do końca chwalebne.”

„To, jakim jesteś człowiekiem, nie ma wpływu na to, co się z tobą stanie po śmierci. Ale ma ogromne znaczenie za życia. Dla innych ludzi. Dlatego zawsze trzeba być dobrym dla innych.”

Spodobało mi się, iż momentami świat rzeczywisty przeplata się w powieści z sytuacjami niewytłumaczalnymi. Czy wszystkie te zjawiska znajdą swoje wyjaśnienie dowiecie się sięgając po „Kredziarza”.
Zakończenie historii niemal wbiło mnie w ziemię. Wielokrotnie byłam zaskakiwana podczas lektury, ale informacja, jaką otrzymałam na koniec – wprawiła mnie w prawdziwe osłupienie.
Jestem w pełni usatysfakcjonowana tą pozycją i z pewnością będę wspominała ją jako jedną z lepszych lektur po jakie sięgnęłam (i sięgnę) w 2018 roku, a rok ten niedawno się rozpoczął. Z przyjemnością przeczytam więcej takich historii.



A Wy? Czytaliście „Kredziarza”? Jak oceniacie tę książkę? Pochwalcie się też, czy w Wasze ręce wpadła już w tym roku książka o której pomyśleliście, iż będzie jedną z lepszych po jakie sięgniecie w 2018 roku i ma szansę trafić do Waszej topki?