środa, 4 czerwca 2014

Razowy Kwas Chlebowy przetestują... :))

Cześć!

Domyślam się, że kobiety, które brały udział w konkursie dotyczącym testowania Kwasu Chlebowego – niecierpliwie czekają już na wyniki. ;D


Nie podejrzewałam, że tak długo będziemy debatowały z córeczką na ten temat. W każdej z Waszych wypowiedzi było coś interesującego. Niby jedno pytanie, a jaka rozmaitość ujęcia tematu. :))
Ucieszyła mnie liczba uczestniczek rozdania "chlebka". Wyłonienie zwycięzcy w takim konkursie okazuje się naprawdę trudne, gdyż każda odpowiedź ma w sobie coś, czym się wyróżnia.
Jeszcze bardziej cieszy mnie fakt, że wszystkie wraz ze mną będziecie testowały Razowy Kwas Chlebowy. Jestem zaszczycona i czekam na Wasze recenzje wysłane na mój adres e'mail już po jego spróbowaniu. Ciekawe na ile Wasze wypowiedzi konkursowe pokryją się z tym, jakie wrażenia odniesiecie już po spróbowaniu tego zdrowego napoju. :))
Cieszę się również z tego względu, że jak na początkujący blog – ilość wejść na wątek o testowaniu Kwasu Chlebowego oraz liczba komentarzy – jest naprawdę zadowalająca. Dziękuję zarówno uczestniczkom, jak i czytającym.

Za najbardziej interesującą i napisaną poprawną polszczyzną uznałyśmy z Kasią wypowiedź Martusi S. – dlatego Martuś, masz prawo wyboru smaku Razowego Kwasu Chlebowego. Podając adres do wysyłki – napisz jaki kwas wybierasz: naturalny, śliwkowy, czy żurawinowy. 


Cerien! Twoja wypowiedź była oryginalna i rozbawiła nas, a córa z 5 razy mówiła, żebym nie wysyłała Ci kwasu śliwkowego. Powiem szczerze, że ja też nie darzę miłością tego smaku (kojarzy mi się z kompotem z suszu ;) ), ale same śliwki lubię i akurat ten kwas mi posmakował. Jednak posłucham Twoich sugestii i zdania pierworodnej. ;D

Inspiracje Online
No, no, jak na osobę, która nie próbowała Kwasu Chlebowego – odpowiedź bardzo bliska prawdy. :))

Ewo! Ty wiedziałaś o czym piszesz. :) Mogę już przyznać, że mi kwas o smaku żurawinowym przypadł najbardziej do gustu. Zakochałam się w nim. ;) Nie wiem zaś, czy Ty piłaś kwas naturalny, ale dla odmiany spróbujesz właśnie takiego. :)

Jeszcze raz bardzo dziękuję Wam za udział. Czekam na Wasze adresy wysłane na mój adres e'mail:

Udanego testowania "chlebka". :))


Pozdrawiam serdecznie czytelników i życzę wszystkim słońca, nie tylko tego na podwórku, ale również, i przede wszystkim, w Waszych serduchach! :))



 

wtorek, 3 czerwca 2014

Konkurs - rozdaję 5 buteleczek kwasu chlebowego do przetestowania. :))

Witajcie!

Jak wspominałam Wam wcześniej, dzięki uprzejmości portalu

 
biorę udział w wielkiej kampanii testowania Razowego Kwasu Chlebowego. 
  
Przyznaję, że o kwasie chlebowym usłyszałam po raz pierwszy. Początkowo myślałam, że jest to jakiś zakwas do chleba. Do głowy by mi nie przyszło, że to napój. ;) Teraz już jednak wiem, że kwas chlebowy jest zamiennikiem wszystkich gazowanych, niezdrowych napojów. Powstaje wyłącznie z naturalnych składników: krystalicznej wody oraz słodów żytniego i jęczmiennego. Nie zawiera sztucznych barwników ani konserwantów, i nawet znajdujący się w nim gaz jest pochodzenia naturalnego. :))
Kwas chlebowy gasi pragnienie, orzeźwia i dodaje energii.
 
Kwas, który otrzymałam do testowania występuje w trzech smakach:
naturalnym

 śliwkowym
i żurawinowym.




Ja już potestowałam, ale na razie nie zdradzę swojego zdania na temat kwasu, ponieważ chciałabym poznać Wasze opinie na jego temat, niczego nie sugerując.

Ale do rzeczy. :))

Jeśli chcecie zdobyć kwas chlebowy, w komentarzach pod tym postem, odpowiedzcie na pytania ankiety, którą prezentuję poniżej (piszcie nr pytania oraz swoją odpowiedź, np. 1 – A, 2 – C, 3 – B itd.) i odpowiedzcie na pytanie: jak smakuje Waszym zdaniem kwas chlebowy. Jeżeli go próbowaliście – odpowiedź będzie prosta, jeśli nie – poruszcie wyobraźnią i napiszcie jak ten kwas może, według Was, smakować? Nie oczekuję litanii na temat smaku Razowego Kwasu Chlebowego. ;) Liczy się kreatywność i zwięzłość wypowiedzi. Do testowania "chlebka" wybiorę odpowiedzi, które najbardziej mi się spodobają. Ewentualnie o pomoc poproszę moją starszą córę. :))
Proszę Was również o to, abym mogła przekazać Wasz adres mailowy platformie marketingu i rekomendacji Streetcom. Dane te Streetcom wykorzysta wyłącznie w celu przekazania Wam krótkiej ankiety na temat kwasu chlebowego. Ten warunek nie jest jednak konieczny. Zależy to wyłącznie od Waszej dobrej woli.
Natomiast konieczne jest spełnienie tego warunku w momencie gdy dostaniecie kwas chlebowy do spróbowania. W końcu staniecie się wówczas takimi samymi testerami "chlebka w butelce" jak i ja. ;)

A oto ankietka:
  1. Jestem
    A – Kobietą
    B – Mężczyzną

  2. Mój wiek to:
    A – mniej niż 18 lat
    B – 18-29 lat
    C – 30-39 lat
    D – 40-49 lat
    E – 50-59 lat
    F – 60 lat lub więcej

  3. Czy słyszałaś/słyszałeś już gdzieś wcześniej o kwasie chlebowym?
    A – tak
    B – nie

  4. Czy próbowałaś/próbowałeś już kiedyś kwasu chlebowego?
    A – tak
    B – nie

  5. Jeśli próbowałaś/próbowałeś kwasu chlebowego to był to kwas naturalny, czy smakowy, a jeśli smakowy – to napisz, jaki.
    A – nie próbowałam/próbowałem wcześniej kwasu chlebowego
    B – tak, próbowałam/próbowałem wcześniej kwas chlebowy o smaku ........................................................ (uzupełnij zdanie)

  6. Czy degustowany wcześniej kwas chlebowy przypadł Ci do gustu?
    A – tak
    B – nie
    C – trudno mi powiedzieć

  7. Czy pijesz napoje gazowane?
    A – tak, często
    B – od czasu do czasu
    C – bardzo rzadko
    D – nie, w ogóle ich nie piję

  8. Jak uważasz, czy kwas chlebowy jest dobrym zamiennikiem innych, niezdrowych napojów gazowanych?
    A – tak
    B – nie
    C – nie mam zdania na ten temat

  9. Podaj swój adres mail – jeśli wygrasz z tego adresu prześlesz mi swoje dane, abym była spokojna, że to właśnie Ty jesteś osobą, która wzięła udział w moim konkursie

  10. Czy zgadzasz się, aby Twój adres mail został przekazany platformie marketingu i rekomendacji Streetcom w celu poznania Twojej opinii na temat kwasu chlebowego?
    A – tak
    B – nie

  11. Opisz smak Razowego Kwasu Chlebowego takim, jakim go znasz lub jak go sobie wyobrażasz, jeśli wcześniej go nie próbowałaś/próbowałeś.
Podejrzewam, że konkurencja może okazać się nieduża, zwłaszcza, iż konkurs zaczyna się dziś (03.06.2014 r.), z momentem publikacji tego posta, a kończy się z wybiciem godziny 23:59 – dlatego zachęcam do wzięcia w nim udziału, nawet jeśli wena twórcza Wam nie dopisuje. Pamiętajcie – liczy się kreatywna, zwięzła odpowiedź.

To do dzieła!

Trzymam za Was kciuki. :))


P.S. A może ktoś z Was chciałby, podobnie jak ja teraz, spróbować możliwości testowania produktów ze Streetcom? Jeśli tak warto się zarejestrować tutaj:




poniedziałek, 2 czerwca 2014

Moja recenzja książki "Seks w Nowym Jorku".

Witajcie kochani!

Na samym początku wspominałam, że będę zamieszczała na blogu recenzje przeczytanych przeze mnie książek. Jeśli wpadnie w moje rączki jakaś ciekawa literatura – na pewno się z Wami tym podzielę. Jeśli trafi się coś nieciekawego, w moim odczuciu oczywiście, dzielnie przebrnę przez kolejne stronice, aby móc Wam o tym opowiedzieć. Albowiem czytać warto, ale najlepiej literaturę interesującą, wnoszącą coś do naszego życia, a nie nudną i frustrującą swoją bylejakością. ;)
A zatem... do rzeczy.

Właśnie skończyłam czytać książkę "Seks w Nowym Jorku". ;P Kupiłam ją w Stokrotce za 9,99 zł. Podobno była dostępna również w kioskach.
Szukałam książki lekkiej, przy której mogłabym się zrelaksować i pośmiać trochę. Ta miała spełniać te kryteria. Przy okazji po tytule, okładce oraz napisanego wielkimi literami tekstu z tyłu książki można było oczekiwać publikacji "z pieprzykiem", a nawet "z pieprzem" powiedziałabym. Och – jak długo ja na ten "pieprz" czekałam. ;D A tekst z tyłu książki brzmiał "Lektura obowiązkowa dla miłośniczek 'Pięćdziesięciu twarzy Greya' ". Ja wprawdzie tego nie czytałam, ale swego czasu aż huczało o tej publikacji, a potem o kolejnych, "Ciemniejsza strona Greya" oraz "Nowe oblicza Greya". Jutro zaczynam czytać inną książkę, ale gdzieś tam w kolejce do przerobienia muszę zapisać sobie te tytuły, a przynajmniej "Pięćdziesiąt twarzy Greya", po której lekturze stwierdzę, czy warto sięgnąć po całą trylogię. Ale wracając do "Seksu w Nowym Jorku" - oto nasza dzisiejsza bohaterka.



Opis na okładce książki jest następujący:

"Przeżyć ekscytujące przygody, zakosztować
emocji, a przede wszystkim spróbować
zakazanego owocu, czyli nieskrępowanego
seksu z różnymi partnerami – to marzenia Trudy,
dziewczyny z małego miasteczka.
Na ich realizację wybiera Nowy Jork.
Poznaje przystojnego i bogatego Linca, ale nie
zamierza na nim poprzestać. Umieszcza go
jedynie na początku długiej listy pożądanych
partnerów. "Niegrzeczna dziewczynka" nie wie,
że kandydaci na cudownych kochanków
nie wędrują po mieście stadami..."

Nad ostatnim zdaniem tekstu dyskutowałabym, gdyż "niegrzeczna dziewczynka" tak naprawdę niewiele razy wychodziła na ulice Nowego Jorku w poszukiwaniu kochanków, a gdy tak się stało to towarzyszy, owszem, znajdowała, tylko umiejętności ich nie sprawdziła po prostu. ;D

Przyszedł czas na moją relację:

Trudy i Meg są przyjaciółkami. Pochodzą z małej miejscowości Virtue w stanie Kansas. Kiedy chodziły do szkoły średniej zaplanowały, iż po jej skończeniu wyjadą razem robić karierę oraz zaznać uroków życia w wielkim mieście. Planowały również przeżyć wiele przygód erotycznych. Meg wyjechała, natomiast Trudy musiała zostać w domu, aby pomóc mamie w opiece nad pięciorgiem młodszego rodzeństwa.
Niestety Meg nie czekała, aż Trudy przyjedzie do Nowego Jorku i razem z nią zakosztuje uroków wielkomiejskiego życia. Poznała niejakiego Toma, w którym zakochała się i pół roku później wzięła ślub.
Nasza bohaterka (Trudy), w końcu, po upływie 3,5 roku również opuściła małe, rodzinne miasteczko i wyruszyła do Nowego Jorku. Planowała zrealizować plany z młodzieńczych lat. Przede wszystkim te dotyczące mnóstwa podbojów miłosnych. ;) Przyjaciółka była już wówczas w ciąży i nie mogła towarzyszyć jej w bliższym zapoznaniu się z metropolią oraz jej nocnym życiem. Jednak nie zostawiła Trudy samej. W pierwszych dniach w poznawaniu miasta towarzyszyć jej miał Linc – znajomy Toma, który początkowo był temu niechętny, jednak gdy zobaczył zdjęcie Trudy i dowiedział się, że zamążpójście absolutnie "nie siedzi" jej w głowie – zgodził się przez kilka dni pełnić rolę jej przewodnika.
Trudy przywiozła ze sobą do Nowego Jorku kartony z książkami przepełnionymi erotyzmem. Jej pierwsze zakupy to: ogromne łóżko z baldachimem, parawan oraz gadżety do planowanych namiętnych zabaw z wieloma różnymi partnerami.
Ani nasza bohaterka, ani Linc – nie zamierzali angażować się w poważniejszy związek, nie planowali również przeżywania wspólnych doznań zmysłowych, jednak im dłużej ze sobą przebywali czuli coraz większe wzajemne pożądanie.

Streściłam tutaj 72 strony książki, które nie wniosły nic ciekawego do mojego życia. Czytając je, czasem odrobinkę się uśmiechnęłam, ale przez więszość czasu nudziłam się niemiłosiernie i zastanawiałam się "kurczę, gdzie ten seks?". :)) Gdyby nie fakt, że chciałam napisać Wam o tym czytadle – rzuciłabym je w kąt. Jeśli wpadnie ono w Wasze ręce studiowanie tych 72 stron możecie sobie podarować.

Swoją opowieść kończę na stronie 73, gdy Trudy i Linc wychodzą razem, by nasza bohaterka mogła zapoznać się z nocnym życiem miasta. Czy plany Trudy o wielu kochankach w jej ogromnym łożu ziszczą się? Czy nasze postacie w końcu przestaną walczyć z pożądaniem i rzucą się w szpony namiętnej gry? A jeśli tak – to czy będą potrafili cieszyć się erotyczną zabawą bez angażowania się w związek? Tego Wam nie powiem. Za to zdradzę, iż dalszą część książki warto było przeczytać. W końcu jej treść zaczęła nawiązywać do tytułu, i to w znacznym stopniu. ;) Kolejne strony kartkowałam chętnie i z dużym zainteresowaniem co do rozwoju wydarzeń.
Śmiałam się tylko z 10 minut, kiedy autorka zamiast słowa wiadomego (nie podaję go, gdyby przez przypadek przeczytały to jakieś dzieci ;) ) użyła określenia "ptak". ;D Niestety nie pamiętam na której stronie. Spróbujcie odnaleźć ją sami. ;)

I to by było na tyle. Przebrnęliście? Jeśli możecie – dajcie znać w komentarzach, czy moja recenzja Wam się spodobała? No i czy czytaliście już tą książkę? A może macie to w planach? :))

Pozdrawiam serdecznie i biorę się za czytanie kolejnej książeczki. To dość nowa lektura, bo wydana w roku 2014. Jestem bardzo zadowolona z jej zakupu i mam nadzieję, że spełni moje oczekiwania. A oto ona:




niedziela, 1 czerwca 2014

Nasza nagroda od Oillan i życzenia dla dzieciaczków. :))

Witajcie! :))
Niedawno pisałam Wam, iż w konkursie na fanapage'u Oillan udało mi się wygrać nagrodę. Zadaniem konkursowym było przedstawienie, w dowolny sposób, więzi łączącej mamę z dzieckiem. Można było wstawić zdjęcie, wykonać rysunek, napisać wiersz lub dowolny inny tekst na ten temat. Ja postanowiłam napisać wiersz, który znajduje się poniżej w poście pt. "Dla kochanych mam" i dołączyłam moje zdjęcie z córeczką. Gdy dowiedziałam się, że wygrałyśmy – byłam przeszczęśliwa. Dlaczego? Bo nagroda jest wprost cudowna. :))

Wygrana pojawiła się u nas w domu już po kilku dniach – jak znalazł na Dzień Dziecka. :))

Po otwarciu przesyłki "ktoś" zaczął się z niej wygrzebywać.



W końcu naszym oczom ukazał się Oillanowy Miś

 
który rozsiadł się wygodnie na tapczanie. :))


  Kiedy jednak rozejrzał się dookoła

 
i zauważył naszą córeczkę – natychmiast postanowił się nią zaopiekować.


Misiu głaskał małą po główce i ta, zadowolona, szybciutko zasnęła. 



Jeśli zaś Wy chcielibyście wygrać jedną ze wspaniałych nagród
  

zapraszam do polubienia ich fanpage'a  


i brania udziału we wspaniałych konkursach. Powodzenia!

I jeszcze, dla wszystkich dzieciaków (małych i tych starszych, bo każdy z nas ma w sobie coś z dziecka ;D ) wiersz, który napisała mi w pamiętniku "całe wieki temu" moja ciocia.  
Ciastek – tylko tych największych
kremów - tylko tych najsłodszych
butów takich co najlżejsze
w których wszędzie możesz dotrzeć

Kolorowych snów tuzina
i uśmiechów ile pragniesz
i codziennie imieniny
i że z głowy włos nie spadnie.

Wierszy tylko najpiękniejszych
zabaw tylko najweselszych
bajek tylko najwspanialszych
przygód tylko najszczęśliwszych


A Wy? Co wręczyliście swoim dzieciaczkom z okazji ich święta? A może sami coś otrzymaliście? Zapraszam do podzielenia się tą informacją w komentarzach.

Tymczasem pozdrawiam! ;)


sobota, 31 maja 2014

Jestem ambasadorką Streetcom + zapowiedź małego konkursu. :))

Witajcie!

Jakieś 3 lata temu zarejestrowałam się na platformie marketingu i rekomendacji Streetcom. Krótko jednak udzielałam się na niej aktywnie i szybko z tego zrezygnowałam, gdyż nie udało mi się dostać do kilku kampanii i najzwyczajniej w świecie zniechęciłam się do dalszych starań. Później zapomniałam o tym całkowicie.
Gdy pół roku temu poszukiwałam stron na których można otrzymać i testować różne ciekawe produkty – okazało się, iż mój mail jest już w ich bazie danych. Dodatkowo dowiedziałam się, że Streetcom ma w najbliższym czasie zaplanowanych aż 7 różnych kampanii. Zaczęłam wypełniać wszystkie dostępne ankiety, lubić na fb odpowiednie strony, ale szczęście się do mnie nie uśmiechało. Jedynie na blogu jednej z testerek udało mi się otrzymać maść Bepanthen dla dzieci, którą ta z kolei dostała od Streetcom właśnie. To, czego oczekiwała ode mnie Ania – to tylko potwierdzenie, iż rozmawiałyśmy na temat produktu oraz wypełnienie krótkiej ankiety, jeśli Streetcom taką do mnie wyśle.
Byłam bardzo wdzięczna Ani za tę maść. Bepanthen niezmiennie towarzyszy mi w życiu od 1,5 miesiąca, tzn. od dnia narodzin mojej córeczki i na pewno przez długi czas jeszcze w nim będzie.
Jeśli ktoś z Was ma chęć poczytać blog testującej i konkursowej mamy, a może i otrzymać coś do testów, podobnie jak mi się udało – polecam blog Ani. Poza moim oczywiście. ;) A Ania pisze tu:


Streetcom wysłało mi ankietkę dotyczącą mojego zdania na temat produktu i wypełniłam ją.
Nawet nie przypuszczałam, że jakiś czas później zostanę wreszcie ja wybrana do kampanii. Dostałam się, moi mili, do kampanii Razowego Kwasu Chlebowego.

Ogromnie dziękuję Streetcom oraz producentowi Razowego Kwasu Chlebowego za przesyłkę, w której znalazły się:
    - przeznaczone dla mnie:
  • Przewodnik Ambasadorki,
  • 2 butelki 1,5l Razowego Kwasu Chlebowego,
  • 2 butelki 1,5l Razowego Kwasu Chlebowego o smaku żurawinowym,
  • 2 butelki 1,5l Razowego Kwasu Chlebowego o smaku śliwkowym.

    - dla moich znajomych:
  • 9 butelek 0,5l Razowego Kwasu Chlebowego,
  • 4 butelki 0,5l Razowego Kwasu Chlebowego o smaku żurawinowym,
  • 4 butelki 0,5l Razowego Kwasu Chlebowego o smaku śliwkowym,
  • 17 ulotek dla znajomych. 
     
Paczka była wielka, ciężka i wyglądała imponująco. Sami zobaczcie. :))
















  
A TERAZ WAŻNA INFORMACJA!

W NAJBLIŻSZYCH DNIACH POJAWI SIĘ NA MOIM BLOGU JEDNODNIOWY PROSTY KONKURS W KTÓRYM BĘDZIE MOŻNA ZDOBYĆ PÓŁLITROWE BUTELECZKI KWASU CHLEBOWEGO DO PRZETESTOWANIA – WIĘC BĄDŹCIE CZUJNI. ;D

Tymczasem – może ktoś z Was chciałby zarejestrować się na platformie Streetcom i spróbować swojego szczęścia, aby uczestniczyć w ich kampaniach? Jeśli tak – zapraszam tutaj:



Do miłego! ;)