Każdy z
nas, idąc przez życie, już od najmłodszych lat, za sprawą
czytających mu rodziców, dziadków, nauczycieli, czy też czytając
samodzielnie – poznaje przeróżne baśnie. :) Dzięki pięknie
ilustrowanym książkom mamy przyjemność znaleźć się w krainie:
książąt i księżniczek, królów, królewien, rycerzy,
kopciuszka, czy zwierząt posiadających niezwykłe moce. Każda
dziewczynka pragnie stać się księżniczką uratowaną przez swego
jedynego, wymarzonego królewicza, po przezwyciężeniu przeciwności
stanąć z nim na ślubnym kobiercu, by później "żyć długo
i szczęśliwie". A gdyby tak się dało? Gdybyśmy naprawdę
mogli znaleźć się w baśni? Zostać jej bohaterami? Chcielibyście?
Wyobraźcie
sobie, że czytelnicy z Gawaldonu mają taką możliwość. Co cztery
lata dwoje dzieci z tej niewielkiej miejscowości, położonej na
skraju lasu zostaje porwanych przez dyrektora Akademii Dobra i Zła.
Jedno z nich trafia do Akademii Dobra, aby kształcić się na
przyszłą/przyszłego księżniczkę/księcia, drugie zaś do
Akademii Zła, w której uczy się, jak zostać baśniowym czarnym
charakterem. Gdy ukończą szkołę trafiają do swej baśni, a
później inne dzieci (i dorośli ;) ) mogą czytać o nich w
przepięknie ilustrowanych książkach.
Sofia
pragnie zostać porwana przez dyrektora Akademii i na zawsze opuścić
Gawaldon. Mama dziewczynki nie żyje, a tata (zdaniem Sofii) nie
przejąłby się, gdyby ta zniknęła, zbyt pochłonięty swoją
obecną partnerką. Sofia pragnie dostać się do Akademii Dobra. W
końcu jest piękna, uwielbia różowe stroje, doskonale się uczy i
wykonuje wiele dobrych uczynków.
"A więc
najpierw nakarmiła gęsi pływające po jeziorze mieszaniną
soczewiczy i pora (naturalny środek przeciw zaparciom powinien pomóc
po serze rzucanym im przez głupkowate dzieciaki). Potem podarowała
miejskiemu sierocińcowi domowej roboty tonik z drzewa cedrowego
(ponieważ, jak wyjaśniała oniemiałym opiekunom 'odpowiednia
pielęgnacja skóry to najpiękniejszy z dobrych uczynków').
Wreszcie zawiesiła lustro w kościelnej łazience, żeby ludzie
wracający do ławek wyglądali jak najlepiej."
Sofia jest
przekonana, że gdy ukończy Akademię trafi do bajki, w której
pozna wspaniałego księcia i zakocha się w nim z wzajemnością. On
uwolni ją z jakiejś opresji i już zawsze będą razem. Ona i jej
miłość.
Dziewczynka
podejrzewa że w tym roku Dyrektor baśniowej szkoły porwie na nauki
ją oraz jej przyjaciółkę Agatę.
"Jej
najlepsza przyjaciółka mieszkała na cmentarzu. Biorąc pod uwagę
odrazę Sofii do wszystkiego, co ponure, szare i źle oświetlone,
można by oczekiwać, że albo będzie zapraszać koleżankę do
swojego domu, albo znajdzie inną najlepszą przyjaciółkę. Ona
jednak przez cały tydzień codziennie wspinała się na szczyt
Cmentarnej Góry, nie zapominając o uśmiechu, ponieważ na tym
polegał przecież dobry uczynek."
Jak łatwo
się domyślić, Agata trafić miała do Akademii Zła. Już samo
miejsce w którym mieszkała ta dziwna dziewczynka dawało taką
pewność.
"W kępie
gęstych krzaków krył się dom – oficjalny adres Cmentarna Góra
1. Nie był zabity deskami ani zaryglowany na głucho jak wszystkie
domy nad jeziorem, ale to wcale nie sprawiało, że wyglądał choć
odrobinę bardziej gościnnie. Schody prowadzące na ganek lśniły
od zielonej pleśni, uschłe brzozy i pnącza skręcały się wśród
ciemnych krzewów, a spadzisty czarny dach pochylał się niczym
kapelusz czarownicy.
Wspinając
się po skrzypiących schodach na werandę, Sofia starała się
ignorować odpychający zapach, mieszaninę czosnku i woni mokrej
kociej sierści, i odwracała wzrok od pozbawionych głów ptaków
walających się wokół, bez wątpienia ofiar tego ostatniego."
Wygląd
Agaty również pozostawiał wiele do życzenia.
"Jej
odrażająca strzecha czarnych włosów wyglądała, jakby została
polana olejem. Obszerna czarna sukienka, bezkształtna niczym worek
na ziemniaki, nie była w stanie zakryć upiornie bladej skóry i
wystających kości. Z zapadniętej twarzy patrzyły oczy w
czerwonych obwódkach."
Dodatkowo
nasza druga bohaterka oprócz Sofii nie miała żadnych przyjaciół.
Była samotniczką, więc tym bardziej pasował do niej wizerunek
wiedźmy.
Agata nie
wierzyła w istnienie Akademii Dobra i Zła, jednak wkrótce musiała
zmienić zdanie, ponieważ obie, ona i Sofia trafiły jednak do
znanej z opowieści Galwadończyków szkoły.
Co jednak
zaskakujące to Agata została oddelegowana do szkoły dobra, a Sofia
znalazła się w Akademii Zła. Początkowo bohaterkom oraz ich
szkolnym koleżankom i kolegom wydaje się, iż dyrektor Akademii
pomylił się i skierował je do nieodpowiednich szkół, jednak czy
tak stało się rzeczywiście?
Co więcej.
Dowiadujemy się o niepewnym losie dziewczynek. Okazuje się, że
jeśli ukończą one szkołę z dobrymi wynikami, tak jak pragnęła
tego Sofia, dostaną się do baśni i będą ich bohaterkami. Jeśli
jednak nie uda im się osiągnąć dobrych wyników mogą zostać
zamienione w towarzyszy bohaterów baśni: pomocne zwierzęta lub ich
służących, albo jeszcze mniej znaczące istoty.
"Zrobiło
jej się zimno. Nigdy dotąd nie wierzyła we wszystkie te historie,
ale teraz stały się one boleśnie prawdziwe. Przez dwieście lat
żadne porwane dziecko nie wróciło do Gawaldonu. Jak mogła myśleć,
że ona i Sofia będą pierwsze? Jak mogła myśleć, że nie skończy
jako kruk albo krzew róży?"
Co się
dzieje – kiedy baśń zaczyna stawać się rzeczywistością? Aby
się tego dowiedzieć – musicie przeczytać "Akademię Dobra i
Zła".
Kiedy
przychodziły wieczory, a dzieci już słodko spały, z przyjemnością
zasiadałam przy książce ze szklanką dobrej kawy lub herbatki na
stoliku nieopodal – i poznawałam historię przyjaciółek z
Gawaldonu. Uczęszczałam z nimi do szkół, w których spotykałam
ciekawych nauczycieli i wraz z bohaterkami poznawałam umiejętności
potrzebne do przeżycia w bajkach dobrym oraz czarnym charakterom.
Wkraczałam
w świat magii, dobra i zła, nigdziarzy i zawszan, wróżek oraz
wilków. Dowiedziałam się, czym jest nemezis, spotkałam Dyrektora
Akademii, Polluksa, Baśniarza oraz prawdziwą wiedźmę. Poznawałam
inne dzieci uczęszczające do szkoły. Odwiedziłam "Galerię
dobra" i "Wystawę zła". Z niecierpliwością
oczekiwałam, co wydarzy się podczas Próby Baśni, Cyrku Talentów
oraz wyczekiwanego przez zawszan Balu. Zostałam wprowadzona w inny
wymiar, do innego świata i bardzo mnie to radowało. Nagle ja,
trzydziestokilkuletnia mama, uśmiechałam się od ucha do ucha –
czytając baśń. Czułam się troszkę jak w czasach, gdy na mojej
drodze stanął "Harry Potter". Tym razem towarzyszyłam i
kibicowałam w przeżywanych przygodach dwóm nastoletnim
dziewczynkom.
Książka,
pozornie będąca po prostu ciekawą baśnią dla młodzieży –
odpowiada na ważkie pytania. Czy istnieje coś jednoznacznie dobrego
lub jednoznacznie złego? Czy my sami oraz osoby z naszego otoczenia
możemy być wyłącznie dobrzy lub tylko źli? Czy piękny wygląd
świadczy o dobroci, a brzydota o złu? Czym tak naprawdę jest
dobro? Być może młodzi ludzie po przeczytaniu powieści zadadzą
sobie takie pytania i zamiast patrzeć na powierzchowność drugiej
osoby, zdecydują się spojrzeć głębiej? Tego życzę autorowi
książki oraz wydawnictwu Jaguar. :))
Kiedy
czytałam "Akademię Dobra i Zła" wokół musiała panować
cisza, bym łatwiej i w zupełności mogła skoncentrować się na
czytanej powieści. W końcu opisywane postacie oraz wydarzenia nie
spotykają mnie w codziennym życiu, a ja nie chciałam, aby
cokolwiek umknęło mojej uwadze. "Akademia" jest wręcz
naszpikowana ciekawymi postaciami, wydarzeniami, niemal na każdej
stronie spotyka nas coś interesującego. Akcja toczy się jak wartka
rzeka i pomimo, iż pragnęłam, aby nic mi z niej nie umknęło
jestem pewna, że gdy ponownie sięgnę po książkę (a zrobię to
na pewno) – odkryję w niej rzeczy, których nie udało mi się
zauważyć przy pierwszym czytaniu, a także przy kolejnym. I znów,
mimo iż wcześniej czytałam książkę, będę tkwiła przy niej z
wielkim uśmiechem – odkrywając nowe światy i w coraz to większym
stopniu widzieć oczyma wyobraźni nakreślone przez autora obrazy.
W kolejce do
przeczytania książki już ustawiły się dwie moje siostrzenice:
czternasto i siedemnastolatka. :)
Zwykle nie
sięgam po tego rodzaju książki. Postanowiłam jednak poszerzyć
zakres czytanych lektur – i jestem zadowolona, że
obdarzyło
książką mnie wraz z pięćdziesiątką innych blogerów, i jestem
za to Wydawnictwu ogromnie wdzięczna. Chętnie sięgnę po kolejną
część "Akademii Dobra i Zła". Literatura fantasy (czy
dobrze ją kwalifikuję?) od dawna mnie ciekawiła – i "Akademia"
jest dobrym wstępem do tego, abym od czasu do czasu sięgnęła po
podobną lekturę. Kiedyś próbowałam czytać "Władcę
Pierścieni". Może to nie był odpowiedni czas, a może to
jednak nie moje klimaty. Język autora mnie nie porwał, choć film
wydał się ciekawy. Jeśli chodzi o przeczytaną książkę – do
takiej literatury będę zaglądała z przyjemnością.
Nie mam w
szafkach zbyt wiele miejsca na książki. Zatrzymuję te szczególnie
mi bliskie. Z autografami autorów oraz takie do których pragnę
wrócić i które pożyczam lubiącym czytać znajomym. "Akademia
Dobra i Zła" zostanie na mojej półce.
Ciekawa
jestem czy ekranizacja Akademii przypadnie mi do gustu.
Pragnę
również zauważyć, że książka jest fantastycznie wydana. Jej
przepiękna okładka jest częściowo błyszcząca, częściowo
matowa – co tworzy ciekawy efekt tajemniczości, bardzo mi się
podoba papier, na którym wydrukowano książkę, a co najważniejsze
– dzieło zdobią cudowne ilustracje Iacopo Bruno.
Szczerze Was
zachęcam do sięgnięcia po tę książkę. :)
kurczę kusisz tą książką kusisz jak nic :)
OdpowiedzUsuńA z racji, że lubuję się w fantastyce mogę Ci z czystym sercem polecić:
Eragon i całą sagę Dziedzictwo Christophera Paolini- z tym, że to też raczej taka młodzieżówka ale właśnie od tych książek zakochałam się w fantasy :)
Trylogia Czarnego Maga Trudi Canavan oraz Trylogię Zdrajcy- fantastyczne opowieści! Moje ulubione!
oraz
Wojny Świata Wynurzonego Lici Troisi- ale tu już leje się też trochę krwi ;)
a no i Władce Pierścieni też nigdy nie przeczytałam chodź film uwielbiam i książkę posiadam ;) a raczej nie książkę a tomisko :P bo mam wszystkie części w jednym ;)
UsuńNo, Kochana, widzę, że Ty dobrze jesteś obeznana w tematyce. Jeśli będę poszukiwała fantastyki chętnie wezmę pod uwagę polecone przez Ciebie książki. Dziękuję :)
UsuńPiszesz bardzo przekonująco, ale... fantastyka to jednak nie moja bajka :(
OdpowiedzUsuńPozornie także nie moja, ale kiedy po nią sięgnęłam - okazało się inaczej. Czytałam... baśń. :) Lubisz baśnie? :)
UsuńNie cierpię fantastyki :P
OdpowiedzUsuńSuper artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń