Minął
styczeń, zza zasłony 2015 wyszedł na świat luty, więc najwyższy
czas na podzielenie się z Wami moimi wrażeniami na temat pierwszej
przeczytanej w tym roku książki. :) Do rzeczy. Oto moich "słów
kilka" na temat książeczki wydawnictwa Znak pt. "Szukając
Emmy".
Megan
zaledwie na krótką chwilę odwróciła uwagę od swojej 3-letniej
córki Emmy. Ten krótki czas wystarczył jednak, aby dziewczynka
zaginęła, a dla Megan (jej mamy) zaczął się największy życiowy
koszmar.
Trudno
wyobrazić sobie, co czują rodzice, których dziecko nagle gdzieś
znika. Gdy mijają dni, miesiące, lata, a oni, mimo zaangażowania
własnego, policji, mediów – nie otrzymują żadnej informacji o
swoim dziecku. Nie wiedzą, czy ich maleństwo żyje, ma się dobrze,
czy właśnie niezmiernie gdzieś cierpi. Trudno wyobrazić sobie, co
dzieje się w głowach tych rodziców. A jeśli dziecko miało
siostry lub braci? Jak młodsi radzą sobie z tą sytuacją?
Zapominają o zaginionym rodzeństwie, czy może w inny sposób to
przeżywają? Tak rzadko zastanawiamy się nad tym, co czują dzieci.
Możemy
wyobrazić sobie serca rodziców rozbite na tysiąc kawałków. Czy
jednak rzeczywiście wiemy, co mogą przeżywać? Steena Holmes,
autorka książki "Szukając Emmy" przedstawia portret
rodziny, dotkniętej taką właśnie tragedią. Dowiadujemy się,
dzięki niej, co czują rodzice zaginionej dziewczynki, jak każde z
nich próbuje poradzić sobie w tej ciężkiej sytuacji.
Megan, mimo
upływu dwóch lat od zaginięcia córki – wciąż wierzy, że
odnajdzie swoje dziecko. Niejednokrotnie zdarza się, iż widzi tył
głowy swej córki wśród tłumu na ulicy. Biegnie za nią,
wyszukuje jej wśród ludzi, łapie za ramię, wymawiając słodkie
imię "Emma", a potem to już tylko ból rozdziera jej
serce, gdy okazuje się, że przestraszyła swym zachowaniem obce jej
dziecko oraz jego najbliższych. Megan wie, że powinna wrócić na
terapię, pogodzić się z "odejściem" córki i
jednocześnie czuje ogromne wyrzuty sumienia wobec Petera, swojego
męża, któremu obiecała, iż nie będzie więcej szukała w tłumie
małej Emmy i zacznie znów żyć, bez niej, dla niego i dwóch
pozostałych córek. Ale jak można pogodzić się z tym, że jej
ukochana dziewczynka nigdy już nie wróci do domu? Ona nie może
tego zrobić. Nie może też nic poradzić na pogłębiający się
kryzys małżeński. Jej celem jest odnalezienie Emmy.
Megan
zaniedbuje nie tylko swojego męża. Kompletnie zapomina o swoich
dwóch (starszych od Emmy) córeczkach. Nie ma świadomości, co
czują jej dziewczynki. Gdy się tego dowiaduje – otrzymuje kolejny
cios w serce.
Bardzo mnie
cieszy, że autorka zwróciła uwagę i na ten aspekt. Tak rzadko, w
różnych sytuacjach życiowych, zastanawiamy się nad tym, co czują
dzieci. W natłoku własnych spraw, myśli, zabieganiu, czy też po
prostu skupiając się na własnym bólu – lekceważymy ich
uczucia. To bardzo ważna uwaga dla nas – rodziców.
Oprócz
rodziny przeżywającej tragedię po zaginięciu córki i siostry –
poznajemy jeszcze starsze małżeństwo, Jacka i Dottie, opiekujących
się wnuczką, Emmie. Ich córka była uzależniona od narkotyków i
oddana została przez rodziców do ośrodka zajmującego się pomocą
osobom uzależnionym. Rodzice przelewali pieniądze na ów ośrodek.
Dwa lata wcześniej dowiedzieli się, że mają wnuczkę i
zaopiekowali się nią.
Jenda rzecz
dręczyła mnie podczas czytania książki przez dłuższy czas –
dlaczego Dottie nie chce rozmawiać o swojej córce i wciąż ją
odrzuca? Wprawdzie dziewczyna pogubiła się w życiu, ale czy matka
w takiej sytuacji nie chciałaby utrzymywać żadnego kontaktu ze
swym dzieckiem i twierdziłaby, że ono dla niej nie istnieje? Nie
wiem... Wymyśliłam zatem teorię spiskową. Emmie (wychowywana
przez dziadków) to jest Emma, którą córka Dottie i Jacka porwała
sprzed jej domu i przyprowadziła do swej mamy oznajmiając, że jest
to jej córka. Dottie uwierzyła w tą historię i gdy jej córka
zostawiła swoje dziecko – postanowiła wyrzucić ją z pamięci.
Nie mogła zrozumieć, dlaczego jej córka nigdy wcześniej nie
przyznała się, że ma dziecko i jak mogła zostawić je wcześniej,
a teraz "podrzucić dziadkom" i ponownie zniknąć. Czy
miałam rację? Dowiecie się czytając książkę. ;)
Pierwsza
część tej lektury nie porwała mnie specjalnie, nie czytałam
książki z zapartym tchem. Poznawałam jedynie rodzinę zaginionej
dziewczynki, fakty z ich życia, które raczej nie wywoływały
większych emocji. Gdy doszłam do połowy czytadełka akcja
rozwinęła się na dobre, a ja szukałam każdej wolnej chwili, aby
przeczytać choć kilka stron więcej, by poznać dalszą część
książki.
Początkowo
historia wydawała mi się bardzo przewidywalna, a jednak po drodze
spotkało mnie kilka niespodzianek. Z każdą przeczytaną kartką
byłam bardziej zaciekawiona tym, co wydarzy się w dalszej części
opowieści. Wczułam się w opowiadaną historię i zaczęłam
przeżywać ją intensywniej, a pod koniec pojawiły się łzy.
To książka
o której nie zapomnę po odłożeniu jej na półkę. Według mnie –
naprawdę warta przeczytania lektura. Polecam! :)
Ach! Książkę
kupiłam za jedyne 5,96 zł w sklepie Wydawnictwa Znak. W sklepie
wciąż trwają niesamowite promocje. Można kupić wiele ciekawych
tytułów nawet do 60% taniej. Niedawno skusiłam się ponownie. A
jakie dwie lektury z 35% zniżką kupiłam? Wkrótce się pochwalę.
;)
A Wy?
Czytaliście może już książkę "Szukając Emmy"? Macie
ją w planach? A może pochwalicie się tym, jaką książkę
ostatnio przeczytaliście? Warto było?
Tutaj zachęca jednak recenzja już trochę mniej aczkolwiek za taką cenę to też chętnie bym ją kupiła :)
OdpowiedzUsuńPromocje na książki, wyprzedaże... Kocham!
OdpowiedzUsuń