środa, 13 grudnia 2017

Nowa powieść świąteczna - "Światło w Cichą Noc" Krystyny Mirek

Uwielbiam opowieści Krystyny Mirek, więc byłam ogromnie szczęśliwa, gdy okazało się, że dzięki Pani Agacie z wydawnictwa


jej najnowsza powieść "Światło w Cichą Noc" wkrótce do mnie trafi. Wiedziałam, że to będzie doskonała lektura w tym przedświątecznym czasie. Czy rzeczywiście tak się stało?


Opis książki (pochodzący z okładki)

"Trwają przygotowania do świąt. Na osiedlu położonym na obrzeżach Krakowa lśnią tysiące świateł. Tylko dwa domy stoją ciemne – przedwojenna willa i niewielki budynek obok niej.
Antek Milewski po latach wraca do domu. Zostawił za sobą porażkę życiową i chce zacząć wszystko od nowa. Kiedy przekracza próg starej willi, wracają dawne wspomnienia. Zaczyna rozumieć, że nie odnajdzie spokoju, dopóki nie rozwiąże tajemnicy z przeszłości. Dlaczego kochający ojciec nagle porzucił żonę i sześcioletniego syna? Czemu nigdy nie próbował naprawić błędu?
W małym jednorodzinnym domu nie obchodzi się świąt Bożego Narodzenia, bo kojarzą się z tragicznym wypadkiem. Magda Łaniewska i jej dwaj bracia zawsze wtedy wyjeżdżają do ciepłych krajów. Ale tym razem staną przed wielkim wyzwaniem. Będą musieli zorganizować prawdziwą Wigilię.
Nie wszystko pójdzie zgodnie z planem. Nie każdy człowiek okaże się wart pokładanego w nim zaufania. Jednak w magiczną noc światła zapalą się nie tylko w dwóch uśpionych domach, lecz także w sercach ich mieszkańców."

Moje odczucia po lekturze

Książka pochłonęła mnie od pierwszych stron. Czytało mi się ją doskonale i nie miałam najmniejszej ochoty się od niej odrywać. Ostatecznie pochłonęłam ją w trzy cudowne wieczory.
Od początku byłam niemal pewna, jak będzie wyglądało zakończenie opowieści. Czułam, że historia musi zakończyć się zgodnie z moimi przypuszczeniami i zupełnie mi to nie przeszkadzało. Tak naprawdę byłam ogromnie ciekawa jak rozwinie się treść książki, jakie postaci w niej spotkam (oprócz tych pierwszoplanowych) i co wydarzy się w ich życiu, nim dotrę do przewidywanego przeze mnie zwieńczenia.
Ogromnie polubiłam bohaterów, z których niemal każdy przeżył jakąś smutną, traumatyczną historię. Byłam ciekawa w jakim kierunku potoczy się ich życie i czy poradzą sobie w walce z negatywnymi doświadczeniami. Oto poznajemy rodzeństwo – Magdę, Michała i Konstantego, jako dzieci czekających przy choince na rodziców, którzy wyskoczyli na moment do sklepu po ostatnie sprawunki (prezenty). Oczekiwania się przedłużają, a finalnie w drzwiach pojawia się policjant, który informuje rodzinę o nieszczęśliwym wypadku i śmierci rodziców. Od tego momentu rodzeństwo nie obchodzi świąt, a gdy dorastają, co roku w okresie wigilii, by uniknąć powrotów do trudnych wspomnień wyjeżdżają (a może raczej uciekają) wypocząć w ciepłe miejsca.
Antek zostaje wysłany przez mamę do babci Kaliny, której przekazać ma szczególną przesyłkę – zdjęcia z przeszłości. Dowiadujemy się, iż mężczyzna od lat nie widział się z babcią (mamą swojego ojca) ponieważ po tym, jak tata zostawił mamę i jego (sześcioletniego chłopca) dla swojej nowej rodziny (nowej kobiety i córki) – doszło również do nieporozumień z babcią (która według mamy popierała ojca) i ich kontakty zostały urwane. Chłopiec przez lata nie miał kontaktu z ojcem i nie udało mu się spotkać rodzica przed jego śmiercią. Pozostał mu wyłącznie żal. Ponad to Antek również kryje w sercu sporą, dość świeżą bliznę o której dowiadujemy się w trakcie lektury.
Babcia Kalina przez lata żyła samotnie w wielkim domu. Gdy w młodości jej syn pozostawił swoją rodzinę i odszedł do innej kobiety – starała się odnaleźć złoty środek w trudnej dla wszystkich sytuacji. Ostatecznie jednak została sama.
A to nie koniec historii, które przedstawiła nam pisarka w tej powieści. Jest jeszcze Konstanty Mirski (mężczyzna z którym spotyka się Magda) i jego rodzina. Rodzina z zewnątrz idealna. Tata prowadzący ogromną firmę, oddający się pracy i zarabiający wielkie pieniądze. Mama Konstantego z kolei jest prawdziwą boginią domowego ogniska. Czy jest jednak szczęśliwa? Ogromnie spodobało mi się, iż pisarka wplotła w swoją opowieść również historię wieloletniego, dojrzałego małżeństwa.
Autorka w cudowny sposób opisuje przeżycia wewnętrzne bohaterów. Bardzo dokładnie poznajemy ich przeszłość, myśli i uczucia. Ich radości, ale także troski i obawy stają się dla nas niemal namacalne. Nie ma możliwości, abyśmy podczas lektury nie kibicowali bohaterom w realizacji ich celów, w dążeniu do szczęścia.
Kiedy Krysia Mirek pisze trudno nie wyobrazić sobie kreowanych przez nią obrazów, trudno nie angażować się w przedstawioną treść. Gdy mówi o śnieżnej zimie przypominają mi się zimy mojego dzieciństwa, gdy czytam o piernikach pachnących cynamonem niemal czuję ich zapach, a kiedy poruszana jest kwestia uczuć bohaterów – mam wrażenie, jakbym przeżywała je osobiście.
Jak zawsze pisarka w swojej książce ujęła wiele myśli będących doskonałym odzwierciedleniem naszej rzeczywistości i niejednokrotnie wspaniałą nauką dla nas:

"Statystyki podają, że zdradza spory odsetek małżonków, w tym coraz więcej kobiet. Często to dla nich tylko przygoda, chwila zapomnienia, czysto fizyczny akt bez znaczenia.
Ale czasem zdrada oznacza, że jakiś dom zmiecie nawałnica. W jednej chwili i z taką siłą, że latami nie będzie można go odbudować."

"Czasem lepiej spojrzeć prawdzie w oczy, bo choć na początku boli, to jednak daje szansę na zmianę."

"...trzeba rozprawić się z przeszłością by zbudować dobrą przyszłość."

No i może jeszcze ta... Tak pół żartem, pół serio. ;)

"-Kobiety! - (...) Gdyby nie one, można by uprawiać luz przez całe życie. A tak to człowiek musi się spinać, chodzić do pracy, malować pokoje, sprzątać, pobierać stałą wypłatę."

Co do zakończenia powieści, którego byłam tak pewna, okazało się, że nie przewidziałam wszystkiego. Nie wpadłam na to, iż "Światło w Cichą Noc" może mieć swoją kontynuację. Nie może być inaczej! :D



"Światło w Cichą Noc" to piękna opowieść o świętach (a raczej przygotowaniach do nich), nienachalna (Mikołaje nie wyskakują z kominów na każdym kroku), ale utrzymująca cudowny, niepowtarzalny klimat, tak szczególny dla Bożego Narodzenia. To najlepsza w tym roku opowieść świąteczna, jaką przeczytałam. A jaka jest Waszą ulubioną?  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz