Uwielbiam opowieści
Krystyny Mirek, więc byłam ogromnie szczęśliwa, gdy okazało się,
że dzięki Pani Agacie z wydawnictwa
jej najnowsza powieść
"Światło w Cichą Noc" wkrótce do mnie trafi.
Wiedziałam, że to będzie doskonała lektura w tym przedświątecznym
czasie. Czy rzeczywiście tak się stało?
Opis książki (pochodzący
z okładki)
"Trwają
przygotowania do świąt. Na osiedlu położonym na obrzeżach
Krakowa lśnią tysiące świateł. Tylko dwa domy stoją ciemne –
przedwojenna willa i niewielki budynek obok niej.
Antek Milewski po latach
wraca do domu. Zostawił za sobą porażkę życiową i chce zacząć
wszystko od nowa. Kiedy przekracza próg starej willi, wracają dawne
wspomnienia. Zaczyna rozumieć, że nie odnajdzie spokoju, dopóki
nie rozwiąże tajemnicy z przeszłości. Dlaczego kochający ojciec
nagle porzucił żonę i sześcioletniego syna? Czemu nigdy nie
próbował naprawić błędu?
W małym jednorodzinnym
domu nie obchodzi się świąt Bożego Narodzenia, bo kojarzą się z
tragicznym wypadkiem. Magda Łaniewska i jej dwaj bracia zawsze wtedy
wyjeżdżają do ciepłych krajów. Ale tym razem staną przed
wielkim wyzwaniem. Będą musieli zorganizować prawdziwą Wigilię.
Nie wszystko pójdzie
zgodnie z planem. Nie każdy człowiek okaże się wart pokładanego
w nim zaufania. Jednak w magiczną noc światła zapalą się nie
tylko w dwóch uśpionych domach, lecz także w sercach ich
mieszkańców."
Moje odczucia po lekturze
Książka pochłonęła
mnie od pierwszych stron. Czytało mi się ją doskonale i nie miałam
najmniejszej ochoty się od niej odrywać. Ostatecznie pochłonęłam
ją w trzy cudowne wieczory.
Od początku byłam niemal
pewna, jak będzie wyglądało zakończenie opowieści. Czułam, że
historia musi zakończyć się zgodnie z moimi przypuszczeniami i
zupełnie mi to nie przeszkadzało. Tak naprawdę byłam ogromnie
ciekawa jak rozwinie się treść książki, jakie postaci w niej
spotkam (oprócz tych pierwszoplanowych) i co wydarzy się w ich
życiu, nim dotrę do przewidywanego przeze mnie zwieńczenia.
Ogromnie polubiłam
bohaterów, z których niemal każdy przeżył jakąś smutną,
traumatyczną historię. Byłam ciekawa w jakim kierunku potoczy się
ich życie i czy poradzą sobie w walce z negatywnymi
doświadczeniami. Oto poznajemy rodzeństwo – Magdę, Michała i
Konstantego, jako dzieci czekających przy choince na rodziców,
którzy wyskoczyli na moment do sklepu po ostatnie sprawunki
(prezenty). Oczekiwania się przedłużają, a finalnie w drzwiach
pojawia się policjant, który informuje rodzinę o nieszczęśliwym
wypadku i śmierci rodziców. Od tego momentu rodzeństwo nie
obchodzi świąt, a gdy dorastają, co roku w okresie wigilii, by
uniknąć powrotów do trudnych wspomnień wyjeżdżają (a może
raczej uciekają) wypocząć w ciepłe miejsca.
Antek zostaje wysłany
przez mamę do babci Kaliny, której przekazać ma szczególną
przesyłkę – zdjęcia z przeszłości. Dowiadujemy się, iż
mężczyzna od lat nie widział się z babcią (mamą swojego ojca)
ponieważ po tym, jak tata zostawił mamę i jego (sześcioletniego
chłopca) dla swojej nowej rodziny (nowej kobiety i córki) –
doszło również do nieporozumień z babcią (która według mamy
popierała ojca) i ich kontakty zostały urwane. Chłopiec przez lata
nie miał kontaktu z ojcem i nie udało mu się spotkać rodzica
przed jego śmiercią. Pozostał mu wyłącznie żal. Ponad to Antek
również kryje w sercu sporą, dość świeżą bliznę o której
dowiadujemy się w trakcie lektury.
Babcia Kalina przez lata
żyła samotnie w wielkim domu. Gdy w młodości jej syn pozostawił
swoją rodzinę i odszedł do innej kobiety – starała się
odnaleźć złoty środek w trudnej dla wszystkich sytuacji.
Ostatecznie jednak została sama.
A to nie koniec historii,
które przedstawiła nam pisarka w tej powieści. Jest jeszcze
Konstanty Mirski (mężczyzna z którym spotyka się Magda) i jego
rodzina. Rodzina z zewnątrz idealna. Tata prowadzący ogromną
firmę, oddający się pracy i zarabiający wielkie pieniądze. Mama
Konstantego z kolei jest prawdziwą boginią domowego ogniska. Czy
jest jednak szczęśliwa? Ogromnie spodobało mi się, iż pisarka
wplotła w swoją opowieść również historię wieloletniego,
dojrzałego małżeństwa.
Autorka w cudowny sposób
opisuje przeżycia wewnętrzne bohaterów. Bardzo dokładnie
poznajemy ich przeszłość, myśli i uczucia. Ich radości, ale
także troski i obawy stają się dla nas niemal namacalne. Nie ma
możliwości, abyśmy podczas lektury nie kibicowali bohaterom w
realizacji ich celów, w dążeniu do szczęścia.
Kiedy Krysia Mirek pisze
trudno nie wyobrazić sobie kreowanych przez nią obrazów, trudno
nie angażować się w przedstawioną treść. Gdy mówi o śnieżnej
zimie przypominają mi się zimy mojego dzieciństwa, gdy czytam o
piernikach pachnących cynamonem niemal czuję ich zapach, a kiedy
poruszana jest kwestia uczuć bohaterów – mam wrażenie, jakbym
przeżywała je osobiście.
Jak zawsze pisarka w
swojej książce ujęła wiele myśli będących doskonałym
odzwierciedleniem naszej rzeczywistości i niejednokrotnie wspaniałą
nauką dla nas:
"Statystyki podają,
że zdradza spory odsetek małżonków, w tym coraz więcej kobiet.
Często to dla nich tylko przygoda, chwila zapomnienia, czysto
fizyczny akt bez znaczenia.
Ale czasem zdrada oznacza,
że jakiś dom zmiecie nawałnica. W jednej chwili i z taką siłą,
że latami nie będzie można go odbudować."
"Czasem lepiej
spojrzeć prawdzie w oczy, bo choć na początku boli, to jednak daje
szansę na zmianę."
"...trzeba rozprawić
się z przeszłością by zbudować dobrą przyszłość."
No i może jeszcze ta...
Tak pół żartem, pół serio. ;)
"-Kobiety! - (...)
Gdyby nie one, można by uprawiać luz przez całe życie. A tak to
człowiek musi się spinać, chodzić do pracy, malować pokoje,
sprzątać, pobierać stałą wypłatę."
Co do zakończenia
powieści, którego byłam tak pewna, okazało się, że nie
przewidziałam wszystkiego. Nie wpadłam na to, iż "Światło w
Cichą Noc" może mieć swoją kontynuację. Nie może być
inaczej! :D
"Światło w Cichą
Noc" to piękna opowieść o świętach (a raczej
przygotowaniach do nich), nienachalna (Mikołaje nie wyskakują z
kominów na każdym kroku), ale utrzymująca cudowny, niepowtarzalny
klimat, tak szczególny dla Bożego Narodzenia. To najlepsza w tym
roku opowieść świąteczna, jaką przeczytałam. A jaka jest Waszą
ulubioną?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz