sobota, 16 grudnia 2017

"Pudełko z marzeniami" Magdaleny Witkiewicz i Alka Rogozińskiego - czekałam na książkę tego duetu

W połowie listopada (tutajpisałam Wam o dwóch cudownych paczuszkach, jakie do mnie przyszły. W jednej z nich znajdowała się książka "Lustereczko, powiedz przecie" (którą właśnie pochłaniam szczerząc się bezustannie) Alka Rogozińskiego. Jeśli zaś chodzi o drugą paczuszkę od razu domyśliłam się jej zawartości.


Książka była tak cudownie zapakowana, iż żal było mi od razu rozrywać opakowanie i postanowiłam otworzyć je, kiedy będę szła do szpitala, bo wiedziałam, że ta pozycja sprawi, iż najtrudniejsze dni staną się radośniejsze i pełne barw. Czy "Pudełko z marzeniami" autorstwa Magdaleny Witkiewicz i wspomnianego już wcześniej Alka Rogozińskiego spełniło pokładane w nim nadzieje?


Opis książki (pochodzący z okładki)

"Zdradzony przez narzeczoną i oszukany przez wspólnika trzydziestoletni Michał marzy o tym, aby zacząć nowe życie. Kiedy dowiaduje się, że podczas drugiej wojny światowej jego rodzina ukryła w małym miasteczku na północy Polski skarb, wyrusza na jego poszukiwanie. Sęk w tym, że w miejscu ukrycia skarbu stoi teraz restauracja prowadzona przez rówieśniczkę Michała, Malwinę. Dziewczyna ma problem ze swoim ukochanym, który 'odszedł w siną dal', i babcią, która po wielu latach wróciła z Francji i koniecznie chciałaby teraz w restauracji wnuczki serwować żabie udka i ślimaki.
Michał postanawia zaprzyjaźnić się z Malwiną i zdobyć jej zaufanie, by później w tajemnicy przed dziewczyną odzyskać swój skarb. Niestety gdy w sprawę wmieszają się dwie wścibskie staruszki, dwójka dzieci i tajemniczy święty Ekspedyt, nic nie pójdzie zgodnie z jego planem."

Moje wrażenia

Od dawna liczyłam na to, że Magda i Alek, dwójka lubianych przeze mnie i sympatyzujących ze sobą autorów wyda wspólną powieść, więc ogromnie się ucieszyłam, gdy ich książka wpadła w moje ręce.
Publikację czytało mi się bardzo przyjemnie, a podczas lektury wielokrotnie śmiałam się w głos. Od pierwszych stron polubiłam głównych bohaterów powieści (Malwinę i Michała), a później kolejne, wyskakujące niczym diabły z pudełka, postaci. Największą sympatią obdarzyłam dwie, wciąż sprzeczające się ze sobą staruszki: panią Wiesię (dodatkowy punkt za naleweczki własnej roboty) i babcię Janinkę oraz dwoje bohaterów młodego pokolenia: Kamila i Kalinkę. Kiedy domyśliłam się, że niektórych z bohaterów będę mogła spotkać we wspomnianej w książce "Pracowni dobrych myśli" ogromnie się ucieszyłam, bo ta pozycja czeka już na mojej półce na przeczytanie. Po lekturze "Pudełka ..." z tym większą ochotą po nią sięgnę. Zastanawiam się, czy Kamil (Milaczek) jest bohaterem innej pozycji Magdaleny Witkiewicz, której też jeszcze nie czytałam, a której lekturę mam plan nadrobić czym prędzej. Rozbawił mnie też fragment książki:

"Idź do domu! - rozkazała – Klucz jest u mnie w książce Róży Krull 'Krwawe zaręczyny'."

Dlaczego akurat ten fragment mnie rozbawił, wie ten, kto zna (choćby pobieżnie) twórczość Alka. Oczywiście wśród książkowych kreacji nie zabrakło postaci do cna nacechowanych negatywnie, co, jak zazwyczaj w takich przypadkach, nadało lekturze ikry i polotu.
Jak przystało Alkowi (choć nie twierdzę, że to jego pomysł) w książce musiała znaleźć się też sprawa kryminalna. Może nie niosła tym razem za sobą gęsto ścielących się (lub choćby kilku) trupów, jednak dała mi możliwość poczucia się niczym Scherlock Holmes na tropie. Wytrwale dociekałam cóż za skarb może znajdować się pod starą kapliczką i kto pomaga świętemu Ekspedytowi rozwiązywać niektóre z problemów mieszkańców Miasteczka.
W książce można znaleźć cudowne myśli (np. "Każde rozczarowanie z czasem staje się tylko kolejną życiową lekcją, a ból wyblakłym wspomnieniem"), z których słynie Magda, a śmiech który wywołuje lektura przyprawia niemal o ból pachwin.

"Moja mama też czasem płacze – westchnęła Kalinka. - Najczęściej wtedy, kiedy myśli, że tego nie widzę i nie słyszę. Czasem wyjmuje stare albumy, gdzie są jej zdjęcia z moim tatą.
-On też poszedł do nieba?
-Nie. - Kalinka pokręciła głową. - Mama mówiła do koleżanek, że uciekł z rudą wydrą."

"Można się było tam dostać jakąś szalenie skomplikowaną drogą, zmieniając co najmniej dwa razy środek lokomocji – z pociągu na PKS, a potem na lokalnego busa. Ten ostatni wyglądał tak, jakby jeździł od czasów I wojny światowej i już wtedy został solidnie ostrzelany przez ciężką artylerię. Nawet prowadzący go od ponad trzydziestu lat kierowca, pan Wiesio, jazdę tym wehikułem uważał za coraz bardziej niebezpieczny wyczyn. Zawsze wieczorem, po powrocie do domu, zmawiał modlitwę dziękczynną za to, że i tym razem bus nie rozpadł się na części, nie stanął w płomieniach i nie wybuchł."

"Rano poczuł, że wybranie jako budzika melodyjki pod niewinną nazwą Dzwoneczki było niewybaczalnym błędem. Każdy z takich dzwoneczków brzmiał teraz w jego biednej, skacowanej głowie, jak dudnienie Zygmunta na Wawelu. Życząc w duchu twórcom melodyjki, żeby wpadli pod pociąg albo spotkała ich jakaś inna straszliwa śmierć, Michał niechętnie zwlókł się z łóżka."

W powieści "Pudełko z marzeniami" trwają przygotowania do Wigilii i dzięki niej można poczuć atmosferę zbliżających się świąt. Jednak czytelnik, który zastanawia się, czy sięgnąć po książkę bo obawia się wyskakujących z każdej strony skrzatów Świętego Mikołaja, choinek, czy różnokolorowych świecidełek nie musi się obawiać i śmiało może zatopić się w lekturze.
Czytając książkę mamy ochotę znaleźć się w Miasteczku, spotkać się i porozmawiać z jego mieszkańcami przy nalewce pani Wiesi i poczuć wyjątkową atmosferę, która przyciąga tu kolejnych mieszkańców.
Pochłaniając książkę tak cudownego duetu pisarskiego nawet podziękowania czytało się kapitalnie!


Czytaliście już "Pudełko z marzeniami"? Jaka książka autorstwa Magdy lub Alka Wam najbardziej się podobała? A może przepadacie za jakąś publikacją innego pisarskiego duetu? Jeśli tak koniecznie mi o niej napiszcie.   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz