sobota, 30 lipca 2016

Szykują się zmiany - "Ogłoszenie nieparafialne" ;)

Jak zapewne zauważyliście przez ostatnie dwa tygodnie milczałam. Jest mi z tym bardzo źle, ponieważ w tym właśnie czasie przeczytałam sporo nowych książek, a nie podzieliłam się z Wami swoimi wrażeniami na ich temat.
A skąd to milczenie? Napisałam świetnego posta na temat "Rewizji", poświęciłam treści tego tekstu ok. 4 godzin, i jak łatwo się domyślić, szlag mi ją trafił. ;) Większość tego czasu zajęło mi opisywanie treści książki, która zawarta jest na końcu książki, na stronie wydawcy, lubimy czytać i innych podobnych. Przyznam Wam, iż ta część pisania posta niejednokrotnie męczy mnie niemiłosiernie. Czy Wy też tak macie? Nie dość, że męczy mnie to – to mam wrażenie, że moje życie rodzinne, towarzyskie, praca zawodowa i w końcu moje czytelnictwo bardzo na tym cierpią. Tracicie także Wy, bo zamiast przeczytać dwie, trzy moje opinie na temat różnych książek (które nie stracą na wartości, bo w dalszym ciągu pragnę rzetelnie je Wam przedstawiać), czytacie wymęczony opis i opinię na temat jakiejś jednej powieści.
Czymś co uwielbiam robić prowadząc bloga jest opisywanie Wam moich wrażeń na temat przeczytanej lektury. Lubię przedstawiać zauważone przeze mnie pozytywne i negatywne strony książki, poznawać Wasze wrażenia dotyczące przeczytanych pozycji. Dowiadywać się, czy zgadzają się z moimi spostrzeżeniami. Sama zresztą największą uwagę zwracam właśnie na te opisy czytając recenzje innych osób. Lubię pokazywać swoje i oglądać Wasze stosiki, dyskutować na temat książek, wydarzeń czytelniczych i wraz z Wami brać w nich udział. Dlatego...

Uroczyście oświadczam, iż od dzisiaj będziecie czytali na moim blogu głównie moje opinie i inne wartościowe informacje na temat książek i wydarzeń czytelniczych (choć nie tylko ;) ). Opisy przedstawionych tomików będą pochodziły głównie z ich ostatnich stron oraz stron wydawców (chyba, że będą odbiegały one od treści książki, wówczas "trzasnę" Wam własny opis ;) ).

Co o tym sądzicie? Koniecznie napiszcie mi, o czym Wy szczególnie lubicie czytać na blogach książkowych? A oprócz tego, moi kochani blogerzy – Wy koniecznie podzielcie się ze mną informacją, czy też męczycie się opisując treść książki własnymi słowami, a z przyjemnością przedstawiacie swoje wrażenia na temat przeczytanych lektur? Czy może wręcz przeciwnie – kochacie tę "robotę"? Ile czasu zajmuje Wam napisanie jednej recenzji?

A oto książki, które udało mi się ostatnio pochłonąć.








Nie przeczytałam jeszcze jedynie "Zaginięcia". 
Na które spostrzeżenia książkowe czekacie najbardziej? :)

Serdeczne uściski!

piątek, 15 lipca 2016

Czy "Wśród obcych" Jo Walton porwało mnie tak jak "Podwójne życie Pat"?

Kiedy przeczytałam „Podwójne życie Pat” (zapraszam na recenzję) uznałam ją za jedną z najcudowniejszych książek obyczajowych, jakie przeczytałam w życiu, więc gdy dowiedziałam się, że Jo Walton trzy lata wcześniej wydała książkę fantasy pt. „Wśród obcych”, która otrzymała kilka zacnych nagród w tym gatunku – zapragnęłam koniecznie ją pochłonąć. Byłam nią bardzo podekscytowana. Jak myślicie? Czy spełniła moje oczekiwania? 


Co nieco o fabule

Morwenna ma 15 lat. Niespełna rok wcześniej w wypadku samochodowym straciła siostrę bliźniaczkę, a sama została kaleką. Porusza się o kuli. Kiedy żyła jej siostra jakoś radziły sobie mieszkając z dziwną, zaborczą matką, ale kiedy jej powierniczka zmarła – Mor postanowiła uciec z domu. Szybko odnaleziono jej ojca, którego dziewczyna nie pamiętała, albowiem wiele lat wcześniej opuścił jej mamę i córeczki.
Daniel - ojciec dziewczynki mieszka z trzema swymi siostrami w dość dziwnym układzie. Kobiety żyją w luksusie i wypłacają mężczyźnie pieniądze za to, iż ten dogląda ich interesów. Pozornie żyje mu się wygodnie, jednak to siostry decydują, co wolno mu robić, a czego nie i, rzec można, sterują jego życiem. Daniel wraz z ciotkami Mor postanawiają, iż wyślą dziewczynkę do drogiej szkoły z internatem, w której uczyły się niegdyś także jej ciotki. Jako, iż nastolatka jest kaleką, rówieśniczki wyśmiewają się z niej i odrzucają ją. Dziewczyna wydaje się jednak nie robić sobie z tego problemu. Jest wobec nich nieprzyjemna, opowiada iż mama jej jest czarownicą i stara się je od siebie odstraszyć. Sama żyje w świecie książek. Pochłania mnóstwo lektur i uwielbia o nich dyskutować. Szczególnie upodobała sobie science fiction, a jej ukochana pozycja to „Władca pierścieni”.
Jednak Mor nie jest zwykłą, kaleką nastolatką. Wyróżnia ją wiara we wróżki (czy może elfy, jak rzekłby Tolkien) i magię (choć nie jest jeszcze w stanie określić, czym właściwie ona jest). Nawet używa magii, by udzielić wróżkom pomocy, gdy o nią proszą. Dziewczynka swą matkę rzeczywiście uważa za wiedźmę i wygląda na to, iż ta faktycznie chce zrobić Mor krzywdę.
Czy nastolatka poradzi sobie z odejściem swojej siostry, jak będzie jej się żyło w nowej szkole, czy polubi tatę (obcego sobie człowieka, który podobnie jak ona – lubi literaturę), czy mama rzeczywiście chce jej szkody? Jakie wyzwania postawi przed dziewczynką świat magii i jak zakończy się opowieść? Odpowiedzi na te pytania poznacie czytając książkę.


A czy warto po tę pozycję sięgnąć?

Trudno jednoznacznie odpowiedzieć mi na to pytanie.
Początkowo byłam zafascynowana lekturą. Wprowadziła mnie ona bowiem nie tylko w życie nastolatki, ale także w uwielbiany przeze mnie świat książek. I choć lektury, którym poświęcono najwięcej treści (science fiction i fantasy) nie należą do mojej ulubionej kategorii (i o większości z nich nawet nie słyszałam) – czytałam o nich z ogromną przyjemnością. Sama fascynacja dziewczyny książkami i czytelnictwem była niesamowita. Jej wyprawy do bibliotek i księgarni nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy okazało się, że tata z którym przez większość swego życia nie miała kontaktu zaczytuje się w literaturze, podobnie jak Sam (jego ojciec) – byłam zauroczona.
Fascynował mnie również świat magii, do którego stopniowo wprowadzała nas autorka książki. Byłam ogromnie ciekawa opisywanych przez nastolatkę wróżek. Tego, gdzie je można spotkać, jak wyglądają itd. Jeśli myślicie, że to piękne kobiety, o jakich mowa w bajkach to ogromnie się mylicie. ;) Ciekawa byłam również fragmentów, w których bohaterka posługiwała się magią. Równie niesamowicie interesował mnie temat jej siostry. Tego, w jaki sposób zginęła (przypuszczałam nawet, że w rzeczywistości nie istniała, a była jedynie wytworem wyobraźni Mor). Powieść pełna jest stopniowo odkrywanych zagadek i to mnie w niej urzekło.
Mniej więcej w połowie książki (gdy ciotki Mor zapragnęły by ta przekłuła sobie uszy) zaczęłam się niemiłosiernie nudzić. Nastolatka zastanawiała się przez kilka stron, jakie były intencje jej ciotek. Miałam ochotę cisnąć książką w kąt, porwać ją, pogryźć, podeptać. Obudziła się we mnie agresja w najczystszej postaci. ;) Irytowały mnie te fragmenty strasznie. Jednocześnie byłam ciekawa rozwoju wypadków i zakończenia powieści.
W kolejności zaczęły drażnić mnie fragmenty opisujące dzień dziewczynki, które niewiele wnosiły do treści książki. Zbędne opisy przedstawiające przebieg jej dnia, to, jakie książki przeczytała, jakie były jej przemyślenia na ich temat. Jej myśli dotyczące magii, wróżek itp. To, co początkowo uważałam za wielki atut książki – zaczęło mnie nieco nużyć.
Niektóre fragmenty podobały mi się, inne nadto się przeciągały.
Wśród bohaterów pojawiali się tacy, którzy budzili moje pozytywne emocje (dziadek, ciocia, Sam, poza jedną sytuacją nawet ojciec dziewczynki). Niektórzy kojarzyli się negatywnie, ale pojawiły się też postacie zupełnie mi obojętne. Te ostatnie przedstawione były „po macoszemu” i niewiele wnosiły do treści książki, jednak nie przeszkadzało mi to szczególnie.
Sama historia chorej dziewczynki spodobała mi się, temat wróżek i magii ujął, koncepcja i treść okazały się w porządku. Początkowo miałam ochotę przeczytać książkę ponownie po jej zakończeniu i zapoznać się przynajmniej z kilkoma tytułami spośród opisywanych przez dziewczynę. Po połowie miałam jednak przesyt pewnych tematów i z jednej strony byłam ciekawa jak potoczy się historia, a z drugiej czekałam na jej zakończenie. Początkowo myślałam, iż będzie to jedna z tych książek, która pozostanie na mojej półce jako jedna z ulubionych, jednak gdy przekroczyłam jej połowę zmieniłam zdanie. Może wymienię ją z kimś, kto fascynuje się science fiction? Osoba taka będzie na pewno zachwycona tym dziełem.
A Wy lubicie science fiction? Znacie wiele książek z tego gatunku? A może czytaliście „Wśród obcych”? Co myślicie o tej lekturze? :)


piątek, 8 lipca 2016

"Kiedyś przeczytam" - mój drugi stos książkowy w wyzwaniu

Z ogromną przyjemnością i dumą oświadczam, iż pierwszy stosik dwunastu książek w wyzwaniu Lustra Rzeczywistości „Kiedyś przeczytam” już zakończyłam.

 
Jeszcze nie wszystkie książki zrecenzowałam (zostały dwie), jednak ich lektura już za mną i zaczęłam pochłaniać kolejną książkę, dlatego dziś postanowiłam pokazać Wam swój drugi czytelniczy stos. Oto on:


Zatem wkrótce na blogu będziecie mogli przeczytać recenzje:
  • Jak Cię zabić, Kochanie” Alka Rogozińskiego,
  • Rewizji” i „Zaginięcia” Remigiusza Mroza,
  • Wśród obcych” Jo Walton,
  • Finezji uczuć” Agaty Krasińskiej,
  • Dumy i uprzedzenia” Jane Austen,
  • Jutra może nie być” Gabrieli Gargaś,
  • Pań z Cranford” Elizabeth Gaskel,
  • Szkoły żon” Magdaleny Witkiewicz,
  • Ogrodu Kamili” Katarzyny Michalak
  • oraz I części „Zacisza 13” Olgi Rudnickiej.

Przez przypadek umieściłam na zdjęciu „Papierowe miasta”, które były ujęte w poprzednim stosie i omówione już przeze mnie. Zamiast nich zrecenzuję dla Was zakupioną kilka dni temu przez mojego męża „Bestię” Magdy Omilianowicz.


Czy któraś z tych pozycji ciekawi Was szczególnie? Po którą sięgnęlibyście najchętniej? :) 

czwartek, 7 lipca 2016

Po lekturze "Papierowych miast"

Bookathon rozkręca się w najlepsze, a ja przeczytałam pierwszą książkę, więc przybywam tutaj by co nieco o swoich wrażeniach na jej temat Wam opowiedzieć. :) A co na tapecie? Odpowiedź brzmi „Papierowe miasta”.

 
Kilka słów na temat fabuły

Quentin podkochuje się w Margo, swojej sąsiadce i koleżance ze szkoły, z którą kolegował się i z którą przeżyli w dzieciństwie wiele wspólnych chwil. Były wśród nich dni wypełnione radością, ale i takie od których na samo wspomnienie skóra cierpnie na rękach; na przykład pewnego dnia, gdy mieli po 9 lat, odnaleźli w parku zwłoki niejakiego Roberta Joynera.
Minęły lata i rodzice chłopaka wciąż przyjaźnią się z rodzicami Margo, jednak drogi naszych bohaterów nieco się rozeszły. Margo jest dość ekscentryczną, ale jednocześnie atrakcyjną i pewną siebie dziewczyną, ma grono bliskich znajomych, a jej partnerem jest popularny w szkole chłopak. Quentin ma tylko dwóch przyjaciół: Bena i Radara. Nie jest szczególnie przystojny, ani pewny swej wartości. Nie ma śmiałości, aby wyznać Margo swoje uczucia i wzdycha do niej jedynie z odległości. Jednocześnie zbliża się bal kończący szkołę średnią.
Pewnego wieczoru w pokoju młodzieńca zjawia się Margo i prosi by ten wziął samochód mamy i wraz z nią pojechał rozprawić się z kilkoma osobami. W ciągu tej nocy chłopak przeżywa przygodę swego życia. Jest dumny, że dziewczyna wybrała go do realizacji swych planów, ma wrażenie, iż bardzo zbliżyli się do siebie i nie może doczekać się kolejnego dnia, gdy spotka ją w szkole. Następnego dnia jednak dziewczyna nie przychodzi do szkoły, kolejnego także. Po kilku dniach okazuje się, że po raz kolejny (trzeci lub czwarty) uciekła z domu. Quentin zaczyna zauważać wskazówki świadczące o tym, iż Margo chce by ją odnalazł. Z pomocą swoich przyjaciół zaczyna poszukiwać dziewczyny. 

Moja opinia

Papierowe miasta” to bardzo przyjemne czytadełko. Mimo, iż wcześniej oglądałam film – książkę czytałam dość szybko i z zainteresowaniem. W pewnym momencie akcja nieco przygasła i stało się nudniej, jednak pod koniec znów zostałam wciągnięta w wir wydarzeń.
Poczucie humoru pisarza jest niesamowite, szczególnie w pierwszej części książki. Niejednokrotnie śmiałam się przewracając następne jej strony.

Kolejne trzy godziny spędziłem w różnych klasach, usiłując nie spoglądać na zegary nad różnymi tablicami, ostatecznie jednak spoglądając na te zegary i dziwiąc się, że minęło zaledwie kilka minut, odkąd zerkałem na nie po raz ostatni. Miałem prawie cztery lata doświadczenia w obserwowaniu tych zegarów, ale ich ślamazarność nigdy nie przestała mnie zaskakiwać.”

Któż z nas nie miewał takich chwil na lekcjach? ;)

-Na wiedzy o społeczeństwie doszedłem do wniosku, że gotów byłbym naprawdę, dosłownie ssać ośle jądra, jeśli dzięki temu mógłbym darować sobie ten przedmiot przez resztę semestru.”

Książka ta to po trosze powieść o młodzieńczej miłości i przyjaźni, po trosze powieść przygodowa, kryminał. Gatunki te przeplatają się tworząc interesujące dzieło.
Ogromnie spodobała mi się idea „Papierowych miast”, bo „Papierowe miasta” to nie tylko tytuł książki, ale również płynący z niej przekaz. To moc ciekawych myśli dotyczących współczesnego życia oraz ludzi. To powieść o dorastaniu, dojrzewaniu, poszukiwaniu prawdy o sobie, a także o tym, że nasze spostrzeganie dotyczące innych ludzi – może być złudne. Często nie widzimy człowieka takim, jakim on jest w rzeczywistości, ale w taki sposób jakie jest nasze wyobrażenie o nim lub jakie stwarza pozory.

... czasami nasze wyobrażenie drugiej osoby niewiele ma wspólnego z tym, kim ona naprawdę jest. Na przykład, ja zawsze myślałem, że Lacey jest tak atrakcyjna, cudowna i wyjątkowa, ale teraz, kiedy jestem z nią tak blisko... to nie jest dokładnie to samo. Ludzie są inni, kiedy możesz poczuć ich zapach i zobaczyć ich z bliska, rozumiesz?”

Łatwo jest lubić kogoś z oddali”.

W książce moc jest pięknych i wartościowych cytatów i mam nadzieję, że kiedyś powtórnie usiądę z nią w dłoniach w miękkim fotelu i będę mogła przyjrzeć się tym myślom w spokoju po raz drugi. Przyglądając się jej bliżej wyłonię też te fragmenty, które według mnie nie niosą z sobą głębszego sensu, bo i takie zdarzyło mi się dostrzec w powieści. ;)


Cóż dodać? Polecam ją Wam serdecznie. :) A może jej lekturę macie już za sobą? Jakie były Wasze wrażenia po jej przeczytaniu?


niedziela, 3 lipca 2016

Już za chwileczkę, już za momencik rusza BookAThon Lato 2016 :)

Aktualnie przebywam u mojej kochanej rodzinki i cieszę się każdą chwilą spędzoną z najbliższymi w mieście (we wsi ;) ) mojego urodzenia, jednak skoro rusza BookAThon Lato 2016 to i mnie zabraknąć nie może. 

BookAThon w wielkim skrócie

W ciągu 7 dni czytamy książki wybrane do 7 wyzwań (u mnie zazwyczaj jest to mniejsza liczba, zarówno książek jak i wyzwań, bo rzecz polega na tym, aby świetnie się bawić, a nie zajechać w ciągu tego czasu. ;) ). W tym roku zabawa trwa w dniach 4-10.07.2016 r., a wyzwania są następujące:

1. Wakacje z duchami
2. Dokończenie lub rozpoczęcie serii
3. Autor o Twoim imieniu lub inicjałach
4. Lato z kryminałem
5. Książka z Twoim zawodem (była tam też gdzieś mowa o wymarzonym zawodzie)
6. Wakacyjna miłość
7. Przeczytanie minimum 1500 stron w trakcie BookAThonu. 

Chętnych poczytać moje wspomnienia z ostatniego BookAThonu zapraszam


 Moje czytelnicze plany na najbliższe dni

Moje plany związane z tym wydarzeniem to totalne pomieszanie z poplątaniem. ;) Jak zwykle wybrałam do zrealizowania kilka wyzwań, nie wszystkie. Wyjątkowo wybrane przeze mnie tytuły obejmują łącznie ponad 1500 stron, choć szczerze mówiąc nie jestem przekonana, iż uda mi się je ogarnąć w ciągu najbliższych dni i termin ich przeczytania może się nieco wydłużyć. ;)
Dodatkowo ze względu na wyzwanie stosikowe u Lustra Rzeczywistości w nieco innej kolejności postanowiłam czytać książki, niż to zostało określone przez organizatorki BookAThonu i zacznę od wyzwania 6, czyli wakacyjna miłość. Później (kolejność dopiero zaplanuję) będą duchy, kryminał i dokończenie serii (zresztą tej samej, której dotyczy wyzwanie z kryminałem). A teraz koniec tajemnic. Oto mój BookAThonowy stosik. 


Czy coś z moich lektur szczególnie wpadło Wam w oko? ;) A Wy bierzecie udział w tym wyjątkowym zaczytaniu? Co będziecie pochłaniali w najbliższych dniach?