czwartek, 7 grudnia 2017

"Drzewa szumiące nadzieją" Edyty Świętek - doczekałam się trzeciego tomu sagi :)

Stało się! Po lekturze "Cienia burzowych chmur" (moja opiniai "Łąk kwitnących purpurą" (recenzja) – patronatu, z którego jestem najbardziej dumna i długim oczekiwaniu, za sprawą Pani Ani z wydawnictwa


trafiła w moje ręce kontynuacja cyklu, a mianowicie "Drzewa szumiące nadzieją". Czy trzeci tom cyklu spełnił moje oczekiwania i spodobał mi się równie mocno jak poprzednie?


Opis książki (pochodzący z okładki)

"Drzewa szumiące nadzieją to trzeci już tom nowohuckiej sagi Spacer Aleją Róż. Tym razem autorka zabiera nas do najmłodszej dzielnicy Krakowa u schyłku lat 50., kiedy to doprowadzeni do ostateczności antykościelnymi działaniami władzy robotnicy podejmują desperacką walkę w obronie krzyża będącego symbolem nie tylko wiary, ale także wolności. Coraz częściej buntują się przeciw ograniczeniom narzucanym przez władzę ludową. Wychowani w chrześcijańskich tradycjach, podejmują bezpardonową walkę o zgodę na budowę kościoła. W mieście dochodzi do krwawych starć z jednostkami Milicji Obywatelskiej wspieranymi przez Oddziały ZOMO. Na tle historycznych wydarzeń rodzina Szymczaków powiększa się, przeżywa wzloty i upadki, a za zryw w obronie wiary i samostanowienia będzie musiała zapłacić wysoką cenę."

Moje odczucia

Trzeci tom sagi "Spacer Aleją Róż" czyta się równie doskonale jak poprzednie części. Edyta Świętek odznacza się lekkim piórem, niesamowitą wrażliwością i umiejętnością wprowadzenia czytelnika w opisywaną historię do tego stopnia, iż ten najchętniej pochłonąłby całą książkę przy jednym podejściu, a kiedy przychodzi mu oderwać się od lektury – myślami wciąż pozostaje przy bohaterach powieści i przeżywa historie, jakie ich spotkały. Pisarka nie daje nam możliwości nudzenia się podczas pochłaniania jej dzieł i dostarcza nam mnóstwa emocji. Od ciekawości, poprzez smutek, strach, niepewność o losy bohaterów, zaskoczenie, po drobne chwile wypełnione radością lub śmiechem.
"Drzewa szumiące nadzieją" przedstawiają dalsze losy rodziny Szymczaków (rozgrywające się na tle zmieniającej się historii powojennej Polski i komunizmu) i doskonale ukazują czytelnikowi tamten okres. Sama byłam wówczas dziewczynką i dzięki lekturze serii mogłam wrócić pamięcią do znanych mi rzeczy i niektórych wydarzeń z tamtych czasów. Czytając o pierwszych telewizorach, pralce Frania, samochodach (syrena, żuk), czasopismach ("Miś", "Świerszyk"), słuchowisku "Matysiakowie", wyborach Miss Polonia uśmiechałam się, gdyż kojarzą się one nieodłącznie z moim dzieciństwem. Miałam jednak również możliwość przypomnienia sobie dramatycznych wydarzeń i ważnych postaci z tamtego okresu (Karol Wojtyła, Józef Cyrankiewicz, Stanisław Radkiewicz, czy Władysław Gomułka), o których dowiadywałam się później, będąc już starszą i bardziej świadomą osobą. Jednak saga "Spacer Aleją Róż" to doskonała lekcja historii będąca nie tylko wspomnieniem dla osób, które żyły w tamtych czasach, ale także wartościowa nauka dla młodych pokoleń. Nauka, której podejmujemy się z zaciekawieniem i przyjemnością.
Niecierpliwie wyczekiwałam chwili, w której będę mogła poznać dalsze losy rodziny Szymczaków, a teraz, po ich poznaniu, znów niespokojnie będę wyczekiwała ukazania się "Szarości miejskich mgieł". Podczas lektury pisarka wielokrotnie zaskakiwała mnie biegiem wypadków. Cieszyłam się, gdy członkowie familii odnosili sukcesy, odnajdowali miłość, gdy pojawiali się nowi potomkowie, i cierpiałam, gdy los po raz kolejny boleśnie ich doświadczał. Niektórzy bohaterowie postępowali zgodnie z wpojonymi im zasadami, innym zdarzało się błądzić. W tej części wielokrotnie zaskoczył mnie Andrzej, jego postępowanie niezgodne było z wyznawanymi przeze mnie (i jego rodzinę) zasadami. Krystyna, w dalszym ciągu zazdrosna o sukcesy siostry – również niejednokrotnie ukazuje swoje negatywne oblicze. Podobnie Kazimiera – żona Leszka. Pisarka jednak daje nam możliwość wejrzenia w myśli i uczucia bohaterów, poprzez co znajdujemy czasem usprawiedliwienie dla ich postępowania. Łatwo jest bowiem oceniać kogoś, jeśli nigdy nie było się "w jego skórze" i nie "przeszło w jego butach". Bohaterowie różnią się między sobą, często są niezgodni, gdy jednak kogoś z rodziny spotyka zły los – pozostali wychodzą mu z odsieczą. To jedna z lekcji, którą my, współcześni powinniśmy wyciągnąć z tej historii. Troska o innych i jedność.
Zakończenie – ech... po raz kolejny rozłożyło mnie na łopatki.
Z całego serducha polecam lekturę tej wspaniałej serii.


A Wy? Mieliście przyjemność zapoznać się już z tą historią? A może polecicie mi inne książki autorki, po które koniecznie powinnam sięgnąć w pierwszej kolejności?

2 komentarze: