środa, 1 marca 2017

Z cyklu "Polecone przez autorkę" - "Szept wiatru" Sylwii Trojanowskiej

Za sprawą organizowanej ostatnio akcji poznaję moc cudownych autorek, z których dziełami jeszcze się nie spotkałam. W momencie, gdy poznaję bliżej pisarki – ciągnie mnie niezmiennie do zapoznania się z ich twórczością i tak w moje ręce trafił "Szept wiatru" przesympatycznej Sylwii Trojanowskiej. 


Opis z okładki książki

"Co zrobiłabyś, gdyby przyszło ci walczyć o szczęście i o miłość? Do czego byś się posunęła, aby zatrzymać to, co dla ciebie najcenniejsze? Główna bohaterka Szeptu wiatru szuka swego szczęścia, podejmując nierzadko trudne i kontrowersyjne decyzje. Goni za prawdą, zderza marzenia z rzeczywistością, odważnie poszukuje rozwiązań, by sięgnąć marzeń oraz by zatrzymać miłość, która całkowicie zawładnęła jej życiem.
Szept wiatru to ostatnia, po Szkole latania i Blisko chmur, pełna emocji odsłona historii Katarzyny Laski, młodej kobiety, która na oczach czytelników przeobraziła się z zakompleksionej i zamkniętej w sobie w rozumiejącą siebie i z podniesioną głową patrzącą w przyszłość."

Moje wrażenia po lekturze

"Szept wiatru" to książka głównie dla młodzieży wchodzącej w dorosłość. Ze względu na poruszoną tematykę zaliczyłabym ją do popularnego obecnie nurtu New Adult. Jednak nie dajcie się zwieść – bo nieco starsza mamuśka także znajdzie w niej coś dla siebie. ;) Książkę, mimo zapracowanego okresu, pochłonęłam w ciągu niespełna 3 dni. Pisana jest lekkim, przyjemnym językiem, choć poruszone w niej problemy bywają naprawdę trudne.
To głównie historia miłosna, ale nie jest pozbawiona ona innych wątków, które mnie bardzo zaciekawiły. Jako, iż nie znałam poprzednich części serii – przez cały czas zastanawiałam się, czy nasza bohaterka powinna walczyć o swojego chłopaka Maksa, czy raczej powinna sobie odpuścić, bo on nagle okaże się skończonym dupkiem. Pisarka doskonale wodziła mnie za nos wprowadzając kolejne wątki i sama nie wiedziałam, czy chcę, aby Kasia starała się o chłopaka, czy raczej wysłała go do stu diabłów. Im bliżej jednak poznawałam młodego mężczyznę – tym częściej myślałam o tym, że mogłoby im się udać, a w pewnym momencie doszłam do wniosku, że jakkolwiek autorka nie zakończy tej powieści – to zakończenie będzie mi się podobało. ;)
Jako "mamuśka" 12-latki (ba! prawie 13-latki) podziwiałam mamę głównej bohaterki. Jej ciepło, wsparcie dla córki, umiejętność dotarcia do prawie dorosłej dziewczyny, spokój i bliska więź kobiet – godne są naśladowania. Jednocześnie Sylwia Trojanowska ukazała problemy w relacjach rodzinnych – tata Katarzyny nie jest doskonałym ojcem, a przyjaciółka naszej bohaterki ma szczególnie trudną sytuację rodzinną.
Większość bohaterów polubiłam, ale szczęśliwie i "czarne charaktery" w opowieści się znalazły.
Pisarka przedstawiła zgłębiony portret psychologiczny zakompleksionej niegdyś dziewczyny, wchodzącej w okres dorosłości. Ukazała czytelnikom jej radości, obawy, lęki i nadzieje. Pokazała też, jak Katarzyna walczy o swoje szczęście. Szczęśliwie przy jej boku trwała również wspaniała przyjaciółka.
Ciekawiła mnie też niezmiennie postać tajemniczej Franciszki Księżopolanki i mimo, iż pojawiła się ona w książce zaledwie dwa, czy trzy razy nie mogłam o niej zapomnieć. Bardzo ucieszyłam się, gdy autorka zdradziła nam kim była fascynująca kobieta.
Sama historia miłosna zainteresowała mnie, bo książka naprawdę intryguje, ale wspaniałe wątki poboczne odegrały jeszcze większe znaczenie. Problem w relacjach rodzinnych, kłopoty z otyłością i walka z nadwagą, spotkania w grupie terapeutycznej, wzloty i upadki (z którymi boryka się przecież każdy z nas), istotność podejmowania walki o swoje szczęście (gdy ono jest tego warte) i dążenia do wyznaczonych celów.
Na zakończenie pisarka dała nam pewien wybór, ale żeby wiedzieć o co chodzi, musicie sięgnąć po tę książkę. Mnie koniec ogromnie się spodobał i przy okazji uświadomiłam sobie, że jestem książkową masochistką. ;)

Nie byłabym sobą, gdybym nie zacytowała tu kilku wspaniałych myśli, którymi zresztą sama kieruję się w życiu:

"Sen ci pomoże i czas. Na takie rzeczy nie ma innego sposobu. Jak serce cierpi, niczego nie przyspieszysz. Do tego trzeba czasu."

"... tu nie chodzi o to, czy ważysz pięćdziesiąt, czy dziewięćdziesiąt kilogramów, lecz o to, czy siebie akceptujesz. Jak w końcu zrobisz wszystko, żeby zacząć siebie akceptować, inni również to zrobią."

"Każdy ma jakąś przeszłość. Liczy się tu i teraz, bo przeszłości, nawet jeśli była mroczna, nie da się już rozjaśnić. Można rozjaśnić tylko teraźniejszość."

"Niektórzy nie wierzą, że dadzą radę spełnić swoje marzenia i stają się rolnikami czy wikliniarzami. Takimi bez pasji. Tylko ci, którzy wierzą, są w stanie zdobywać szczyty."


Sylwia Trojanowska wspaniale poradziła sobie z powieścią o dojrzewającej młodzieży. Zaciekawiła mnie opisywana "Szkoła latania" i z nią chętnie bym się zapoznała. Tymczasem jeszcze bardziej chciałabym, aby autorka napisała książkę dla nieco starszych czytelników, gdzie główne wątki krążyłyby wokół odmiennych od romantycznych klimatów. Z przyjemnością bym się z nią zapoznała, gdyż do takich powieści szczególnie ciągnie moje czytelnicze serce a jestem przekonana, że Sylwia napisałaby piękną powieść w takim klimacie.

Czytaliście już tę książkę? A może jakieś inne dzieła autorki? Czy Wy także pochłonęliście je w kilka dni?
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz