środa, 8 kwietnia 2015

"Oddychając z trudem" - TO JEST BESTSELLER.

Zapewne pamiętacie jak po przeczytaniu "Powodu by oddychać" oświadczyłam:
"Czy sięgnę po 'Oddychając z trudem', kolejny tom tego czytadła? Nie wiem. Jeśli będzie okazja – to tak. Zapowiedzi są bardzo ciekawe, dotykają kolejnego ważkiego problemu, jakim jest alkoholizm. Nie wyczekuję jednak każdej okazji, aby zdobyć i przeczytać kolejną książkę z serii, a już na pewno nie wydam na nią pieniędzy. Wolę kupić inną lekturę."

Kiedy jednak dowiedziałam się, że w Biedronce "Powód by oddychać" (część 2 serii) ma kosztować 26 zł i przeczytałam jej opis oraz pozytywne opinie (także tych osób, którym 1 część nie przypadła do gustu) – zakupiłam książkę. I... Kochani... Nie żałuję zakupu. Książkę z czystym sumieniem polecam WSZYSTKIM.

 
Emma po tym, jak ciotka Carol próbowała ją zabić – po długim pobycie w szpitalu i rehabilitacji dochodzi do formy. Przynajmniej fizycznej, bo psychicznie wciąż nie potrafi podnieść się z koszmaru. Wciąż prześladują ją straszne sny, z których wybudza się z krzykiem na ustach.
Emma tymczasowo mieszka ze swoją przyjaciółką Sarą i jej rodzicami. Kiedy jednak Rachel proponuje, by córka zamieszkała z nią – ta decyduje się dać matce szansę i spędzić z nią jakiś czas. Pragnie poznać ją bliżej, nim wyjedzie na studia. I teraz historia mogłaby zakończyć się słowami "i żyły długo i szczęśliwie". Jednak autorka bestsellerowej serii, Rebecca Donovan, dopiero rozwija akcję. Okazuje się, że Rachel wciąż ma problemy z alkoholem. Co więcej... to nie jedyny problem matki Emmy.
Emma nie pamięta swojego dzieciństwa. Przypominają jej się pojedyncze fragmenty z życia, które przeżyła z tatą. Nie pamięta natomiast sytuacji, które dotyczyłyby jej i Rachel. Dodatkowo pragnie dowiedzieć się, dlaczego matka ją zostawiła? Ciekawa jest, czy ta ma żal do siebie, że porzuciła swoje dziecko pod drzwiami wuja i psychopatycznej ciotki. Przebywając u Rachel – stopniowo poznaje odpowiedzi na swoje pytania, a jej życie zamiast się układać, staje się jeszcze bardziej skomplikowane. Emma ponownie bierze na swe barki ciężar, jaki trudno jest jej dźwigać, jednak jak sama wyznaje:
"- Odcinam się. Wolę nie widzieć. Nigdy nie proszę o pomoc. Próbuję nawet przekonywać, że nic wielkiego się nie dzieje. I że nikt się nie zorientuje. Że nikt się nie dowie, jak bardzo jest źle, bo ja nikomu nie powiem."
Evan, chłopak Emmy, podobnie jak w poprzedniej części książki jest doskonałym, dojrzałym, wyrozumiałym partnerem. Wspiera swą dziewczynę w takim stopniu, w jakim ta dopuszcza go do swego świata. Okazuje się jednak, że ten cudowny chłopak, który pragnie dokładnie znać życie Emmy, by móc jej w nim towarzyszyć – sam ma przed swą dziewczyną pewną tajemnicę.
Oczywiście, gdy mowa o miłości między dwojgiem ludzi – nie może zabraknąć 'tej trzeciej'/'tego trzeciego', która/który wkroczy między zakochanych. Wokół Evana zaczyna kręcić się sympatyczna Analise, co bardzo działa na nerwy Emmie, a jeszcze bardziej jej przyjaciółce. Ale i w życiu Emmy pojawia się ktoś szczególny. Ktoś, z kim połączy ją coś wyjątkowego. Co to takiego?
"- Powinnaś zapytać siebie dlaczego, Emmo – powiedział spokojnym tonem i spojrzał w bok. Pragnęłam rozpaść się na drobne kawałki. - Czy dlatego, że nic nie czujesz? Przyszłaś do mnie, więc musisz coś czuć. Nie zaprzeczysz temu, choćbyś się bardzo starała.
Pokręciłam głową. Nie było to jednak zaprzeczenie, lecz wyraz zagubienia – nie rozumiałam, dlaczego musiałam go zobaczyć. Pomyślałam, że to dlatego, że mnie rozumiał. Ale mogłam przecież do niego zadzwonić. Nie musiałam przyjeżdżać i spotykać się z nim osobiście.
Nie potrafiłam już trzeźwo myśleć.
- Sporo przeszłaś w tym tygodniu – szepnął, wlepiając we mnie swoje brązowe oczy i widząc więcej, niż sobie tego życzyłam. - Powinnaś zaczekać. Zaczekać, aż wszystko się ułoży. Dobrze?
Nie odpowiedziałam. Nie wiedziałam, czego ode mnie oczekiwał.
- Coś nas łączy. Coś niezywkłego – wyjaśnił – Nie wiem, jak mógłbym się temu nie poddać. A Ty?
Znów pokręciłam głową. Nie byłam w stanie odpowiedzieć, bo wiedziałam, że ma rację."

"Oddychając z trudem" to książka przepełniona emocjami. Nic nie jest tu pewne, ani oczywiste. Nic nie jest tylko czarne lub wyłącznie białe, a i bohaterowie ogromnie zaskakują nas swymi poczynaniami.
"Jego ciemne oczy, tak ufne i przekonujące, w jednej chwili mogły stać się zimne i surowe. W ich głębi kryło się coś więcej niż ból i cierpienie. Więcej niż gniew i odraza. Wydawało się niemożliwe, że ten sam człowiek, który dotrzymywał mi towarzystwa w środku nocy i śmiał się z reklam telewizyjnych, był zdolny zmasakrować kogoś na przerażającą krwawą miazgę."
W pewnym momencie sama bohaterka (zawsze współczująca, dbająca o innych, a siebie wciąż "odstawiająca na boczy tor") zaskakuje nas swoim zachowaniem.

W książce poznajemy wiele faktów z dzieciństwa oraz obecnego życia bohaterki. Obok toczy się życie Rachel (autorka fantastycznie przedstawia życie osoby z problemem alkoholowym oraz jej otoczenia), jej chłopaka Jonathana, Sary – przyjaciółki Emmy. Ponownie spotykamy się z Emily (Emmą) i jej przyjaciółmi na randkach i imprezach oraz w ich domach. W książce nie brakuje też pełnych napięcia akcji. Ostatnie sto stron czytałam wręcz z zapartym tchem, ale i wcześniej byłam zaciekawiona książką. Do głowy by mi nie przyszło, by odłożyć ją na półkę, a w tym czasie sięgnąć po inny tytuł, jak było w przypadku "Powodu by oddychać". Od początku do końca, każdy rozdział, a nawet każda strona – zaciekawiają, tworząc wielką, interesującą, wyjątkową całość. Ta książka, od deski do deski, tak właśnie powinna być napisana.

 
Pierwsza część nie zachwyciła mnie i nawet trochę irytowała. Tym razem ślę wielkie ukłony dla jej autorki i dziękuję. Takie książki pragnę czytać i z czystym sumieniem polecam naprawdę każdemu. Już mam w domku kolejną, ostatnią część serii i nie mogę doczekać się, kiedy będę mogła wziąć się za czytanie. :))


4 komentarze:

  1. Średnio lubię książki, w których dramaty i tragedie piętrzą się jeden na drugim. Ale ostatnio czytałam Eleonorę i Parka (bardzo polecam!) i jakoś weszłam w ten klimat. Może spróbuję skoro tak zachwalasz! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń