wtorek, 10 czerwca 2014

Początek mojej wielkiej przygody z książkami

Witajcie!

Pewnego pięknego dnia, natchniona dzięki niejakiej Gosiek ;) z bloga http://www.blaskksiazek.pl/ - napisałam o tym, jak rozpoczynała się moja przygoda z książkami.

Macie ochotę posłuchać? :))
Zapraszam więc na filiżankę ciepłej herbaty i garstkę wspomnień. ;))


Czytać nauczyłam się w zerówce i generalnie lubiłam to zajęcie. Początkowo było to czytanie książeczek z wierszykami dla dzieci, krótkich opowiastek z mnóstwem ilustracji ze wspaniałej, pamiętnej serii "Poczytaj mi mamo" oraz opowiadań ze szkolnego "Abecadła". Jednak moja prawdziwa przygoda z książkami zaczęła się od lektury szkolnej. Większość osób nie znosi lektur. Ja też nie przepadam za tymi, które przerabiać kazano nam w starszych klasach szkoły podstawowej oraz w szkole średniej, jednak to właśnie jedna z nich, w II lub III klasie szkoły podstawowej otworzyła mi oczy na wspaniały świat literatury. :))
Była to książka "Spotkanie nad morzem" Jadwigi Korczakowskiej. To pierwsza dłuższa książka, jaką przeczytałam i wówczas pokochałam ten świat. Lekturę tę czytało się w miarę łatwo. Napisana jest językiem przystępnym dla ośmio, dziewięcio – latki, a i literki w niej są dość duże. Nawet nie zauważyłam jak szybko przebiega czytanie, strona za stroną poznawałam świat chorowitej, nieco zarozumiałej Danusi, która wyjechała nad morze w odwiedziny do pani Ady, aby wzmocnić się nieco. I kiedy Danusia poznała Elzę byłam zauroczona powieścią, książka "wciągnęła mnie" do tego stopnia, że przegapiłam wieczorne programy telewizyjne, które zawsze oglądałam. Gdy zrobiło się późno do pokoju weszła mama i powiedziała, że czas iść spać. Pamiętam, że jeszcze chwilę pozwoliła mi poczytać, ale po kolejnych trzech, a może czterech upomnieniach nakazała zgasić światło w pokoju, gdyż kolejnego dnia szliśmy rano do szkoły. Zgasiłam światło, a sama weszłam do wielkiej szafy do której wstawiłam lampkę nocną i w tej szafie właśnie dokończyłam czytanie. :)) Pamiętam, że do łóżka położyłam się o 3:00 nad ranem, jednak długo jeszcze myślałam o dalszych losach Danusi i Elzy, które razem pojechały do Warszawy. :))
Później czytałam dużo i wszędzie. Na przystanku, w autobusie, w swoim pokoju, ogródku przed domem, po drodze do szkoły i ze szkoły. Obecnie czytam, kiedy moja miesięczna córeczka daje mi tylko taką możliwość, nawet w momencie kiedy czekam, aż odbije jej się po jedzeniu. ;D

 
A Wy? Lubicie czytać? Jak często to robicie? Możecie polecić mi jakąś naprawdę wyjątkową Waszym zdaniem książkę? :))

Do kolejnego. :))



8 komentarzy:

  1. Cieżko jest zdecydować mi się na jedną ulubioną książkę... ale zachęcam Panią do lektury "Chaty" Younga oraz "Szczęściarza" Sparksa. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam, ale im mój synek jest starszy, tym mniej mam na to czasu...
      Osobiście uwielbiam czytać ksiązki, które zostaly zekranizowane - przeczytać, a potem obejrzeć film - tak mnie np. zachwycił "Ojciec chrzestny", czy "Pachnidło"

      Usuń
    2. Sparksa uwielbiam, a tej książki akurat nie czytałam. Muszę sobie zapisać na listę książek do przeczytania. :))

      Usuń
    3. O "Pachnidle" też słyszałam wiele pozytywnych opinii. :))

      Usuń
  2. "Spotkanie nad morzem" - połknęłam w jeden dzień. Chyba pierwsza lektura, która mi się naprawdę podobała. Teraz też lubię czytać ale mam mniej czasu niż kiedyś. Bardzo często wrzucam na telefon audiobooki, słucham ich np. wychodząc z córką na spacer. Obecnie słucham "Dzienniki" Pilcha.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jak Ci się te dzienniki podobają? :)) Ja też nie mam teraz wiele czasu na czytanie przy córeczkach 2 miesiące i 10 lat, ale ustaliłam sobie że 20 stron dziennie minimum przeczytam - i udaje się jak dotąd. :))

      Usuń
  3. Jej! Ale mi miło, że wspomniałaś o mnie :)

    OdpowiedzUsuń