piątek, 2 września 2016

Chyłka i Oryński przeciw sobie? - Co może z tego wyniknąć?

Od kiedy skończyłam czytać "Kasację", niecierpliwie czekałam na dzień, w którym sięgnę po jej kontynuację. Chyłka (choć to dość nieszablonowa postać, której sposób bycia nieszczególnie przypadł mi do gustu ;) ) i nieco ciapowaty Oryński jako prawniczy zespół zdobyli moje serce, dlatego przy pierwszej nadarzającej się okazji kupiłam "Rewizję". Czy było warto?


A cóż w trawie piszczy? - opis z okładki

"Żona i córka robotnika z Ursynowa giną tragicznie w niewyjaśnionych okolicznościach. Ich polisa na życie jest tak wysoka, że towarzystwo ubezpieczeniowe nie spieszy się z wypłaceniem odszkodowania. Pogrążony w żałobie mężczyzna spodziewa się problemów, ale to, co go spotyka, przechodzi jego najśmielsze obawy...
Ubezpieczyciel odmawia wypłaty, twierdząc, że robotnik zamordował rodzinę. Zaraz potem prokuratura stawia mu zarzuty, a on rozpoczyna walkę o uniewinnienie i własny honor. Pomaga mu prawniczka, która niedawno pogrzebała całą swoją karierę."

Moje wrażenia po przeczytaniu książki

Z wielką radością przystąpiłam do lektury "Rewizji". Czytało mi się ją lekko i przyjemnie. Podobnie jak ostatnio wciągnął mnie świat opisywany przez Remigiusza Mroza. Z łatwością wyobrażałam sobie sale rozpraw, kancelarię Żelaznego & Mc Vaya, jak i nowe miejsce pracy Chyłki. Także przedstawione sytuacje bez problemu pojawiały mi się przed oczami, i choć nowe przygody prawników nie zrobiły na mnie tak wielkiego wrażenia, jak te przedstawione w "Kasacji", czy "Zaginięciu" – książkę czytałam dość szybko, z przyjemnością i zaciekawieniem. 
Ogromnie podobał mi się pomysł Remigiusza Mroza, aby Chyłkę i Oryńskiego, których poznaliśmy w "Kasacji" jako duet, postawić po przeciwnych stronach barykady. Role też uległy odwróceniu. Kordian awansował w Żelaznym & Mc Vay i ma nawet własne biuro. Joanna udziela porad prawnych w centrum handlowym i zarabia marne grosze. Każde z nich w toczącej się sprawie reprezentować ma przeciwne strony. Co więcej. Kobieta jest alkoholiczką i jeśli nie zmieni sposobu życia niebawem osiągnie dno. 


Bardzo lubię postacie stworzone przez Remigiusza Mroza. Często są to pełnokrwiści bohaterowie, posiadający zalety, ale i wady (niektórzy z nich odznaczają się szczególnie tymi drugimi ;) ). Za to autorowi książki należy się wielki plus. Osoby te wciąż ewoluują pod wpływem życiowych doświadczeń (których się nie spodziewaliśmy).
Podobnie jak w poprzedniej części moim bohaterem numer 1 został Kormak. Tego gościa darzę szczególną sympatią i miło by było, gdyby jego wątek w którejś części został rozszerzony. ;) Mam nadzieję, że mimo przeniesienia, także w "Immunitecie" będę mogła się z nim spotkać. Bo jak nie – to foch! :D
Strasznie miło było mi ponownie spotkać Piotra Langera. Poważnie! (Kto czytał "Kasację" zrozumie o co chodzi, kto jeszcze nie czytał – koniecznie musi po nią sięgnąć.) Gdy pojawił się w książce z mego gardła wydobyło się głośne "Wooow. O jaaa...." Kiedy czytam książki autora mam chwilami wrażenie, że cieszą mnie wyjątkowo dziwne momenty. Moje poczucie humoru również staje się jakby bardziej "czarne". ;D
No właśnie! Ponownie, przy recenzji książki Mroza, wspomnieć muszę o wspaniałym poczuciu humoru autora. Publikacje z tej serii to kryminały prawnicze. Jednak czytając je – wielokrotnie się śmiałam. Sami zobaczcie:

"Oryński obrócił się i zobaczył grubawego mężczyznę w średnim wieku. Miał zadatki na łysienie, jego zakola były tak wydatne, że niemal otaczały kępę włosów na środku głowy.
Kordian spojrzał na niego nieufnie. Od kiedy skończył czytać Pod kopułą Kinga, nie miał przesadnego zaufania do sprzedawców samochodów. Po Christine zaś odechciało mu się kupować je bezpośrednio od właścicieli."

Niezłe? To spójrzcie jeszcze na poniższy cytat. Dotyczy fragmentu, gdy Kordian kupuje u dilera samochód:

"Kordian spojrzał w dół, uświadamiając sobie, że drogi garnitur podziałał na tego człowieka jak światło na ćmę w wyjątkowo ciemną noc.
-Niech pana nie zwiedzie mój strój – powiedział wprost – Nie mam dużo kasy.
Nie była to do końca prawda, ale kto powiedział, że prawnik nie może skłamać? Diler z pewnością już wycenił jego możliwości finansowe, a do niego należało, by tę szacunkową wartość jak najbardziej obniżyć.
-Nie ma problemu – zapewnił sprzedawca. - Znajdziemy coś na każdą kieszeń. Jaki mamy budżet?
-Mamy? To wspólnie kupujemy?
-Wie pan, co miałem na...
-Proszę powiedzieć, ile pan dołoży, a ja powiem, ile sam mogę wysupłać."

Wielką radość sprawił mi autor publikacji używając nazw trunków i papierosów, które kojarzą mi się z lat dziecięcych.

"Chyłka wyszła ze sklepu z dwoma lechami i buteleczką wyborowej. Pierwsze piwo otworzyła od razu i szybko opróżniła pół. Potem zapaliła marlboro i szybko poczuła się lepiej."

Hm... nazwy trunków i papierosów, które kojarzą mi się z lat dziecięcych... zabrzmiało to kiepsko? ;) Zatem nie komentuję dalej i polecam Wam sięgnąć po "Rewizję", a sama już nie mogę doczekać się, kiedy dorwę "Immunitet".



3 komentarze: